piątek, 1 marca 2019

Maybe you're right cz.17 - Last letter

16 luty 2007

16:19
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy śmierci. To był ciężki rok. Ale jakoś dałem radę... Zapewne chcesz zapytać co u naszej córeczki? Wszystko w jak najlepszym porządku. Mała dwa dni temu skończyła roczek. Jest już naprawdę duża i bardzo podobna do ciebie. Jest okazem zdrowia i rozwija się bardzo dobrze. Mówi już całkiem sporo, przez co czasami mam wrażenie, iż jest o wiele starsza, niż w rzeczywistości… Umie także już samodzielnie chodzić... Bardzo szybko zaczęła samodzielnie się przemieszczać: kiedy miała 9 miesięcy zaczęła się czołgać, tydzień później raczkowała a po kolejnych 2 tygodniach już chodziła. Mamy bardzo zdolne dziecko. Ledwo za nią nadążam i czasami odnoszę wrażenie, że jedna para oczu i rąk to zdecydowanie za mało, zwłaszcza że Connie jest na etapie ściągania wszystkiego z półek, co oznacza że cały czas  biegam za nią i wrzeszczę: „NIE! CONNIE!”, „CONNIE NIE ŚCIĄGAMY Z PÓŁECZEK” , „ CONNIE NIE WOLNO!” „CONNIE NIE RUSZAJ TEGO!’ ; „CONNIE TATUŚ POWIEDZIAŁ NIE!”- ona oczywiście nic sobie nie robi z opinii tatusia, mimo że wie iż musi przestać… Spogląda na mnie tylko tymi swoimi ogromnymi błękitnymi oczkami, uśmiecha się od ucha do ucha pokazując przy tym swoje ząbki i rozrabia dalej… Niestety nie jest już  tym ciągle śpiącym aniołkiem. Zdecydowanie to ona rządzi w domu, a odkąd się w nim pojawiła, wprowadziła w nim już wiele nowych zasad, których musiałem się z czasem nauczyć…
1. Connie zawsze ma rację.
2. Connie zawsze ma pierwszeństwo we wszystkim.
3.Connie nie wolno ignorować.- Inaczej czeka cię wybuch złości i płaczu ze strony tej małej osóbki.
4. Jeśli w domu jest zbyt cicho- to znaczy że Connie jest zajęta… rozrabianiem… -Ostatnio musiałem uzupełnić w domu kilka kart pacjentów, kiedy Connie zajęła się sobą i była cicho, bardzo się cieszyłem, jednak gdy tylko wszedłem do kuchni mój entuzjazm szybko zniknął… Mała dobrała się do szafki w której trzymaliśmy sypkie produkty… Cała kuchnia była w mące i różnego rodzaju makaronach czy kaszach, a pośród tego całego bałaganu mała leżała na podłodze tarzając się w białym proszku i usypując z niego niewielkie kupki… (sprzątanie zajęło mi ponad 4 godziny… )
5. Nie zostawiaj niczego w zasięgu tych  małych rączek- nie radzę o tym zapominać, ostatnio tak pożegnałem laptopa… W sumie ten punkt ma też swoje plusy… np.  jeśli nie chce ci się odbierać już setnego telefonu z pracy w mało istotnej sprawie takiej jak: kolor rękawiczek, jakie szpital ma zamówić do operacji czy zażalenia w sprawie zepsutego ekspresu do kawy w lekarskim, wystarczy „przez przypadek ” zostawić go na stoliku przy sofie i oddalić się na kilka sekund, a maleństwo załatwi wszystko za ciebie- albo odbierze i będzie gadało godzinę o kolorze sukienki jaką ma na sobie, albo uciszy telefon w jakiś inny nieznany mi do tej pory sposób.
6. Małe dzieci i zwierzęta nie idą w parze… ostatnio pani Janina spod 14 zostawiła nam pod opieką swojego kota na kilka dni… to była istna tragedia, co chwilę musiałem odciągać od niego Cannie, a raz gdy wciągnąłem się w pracę tak bardzo, że zapomniałem o otaczającym mnie świcie nasza wspaniałomyślna córka próbowała utopić kota w toalecie… Gdy tylko słysząc zawodzenie biednego zwierzaka wbiegłem do łazienki mała spojrzała na mnie tymi swoimi wielkimi oczkami i powiedziała „Kotek bludny, cieba myju mylu…” Nie mogłem się na nią wściekać…
7. Uważaj na to co mówisz…- małe dzieci uwielbiają powtarzać, zwłaszcza jeśli słowo jest zakazane.
8. Nie śmiej się jeśli Connie przekręca jakiś wyraz powtarzając po tobie, nadaje przedmiotom dziwne nazwy lub upadnie na pupę podczas nauki chodzenia- inaczej czeka cię ogromny foch tej małej osóbki.
9. To że jednego dnia Connie lubi danie które się jej zaserwuje, nie oznacza że następnym razem też je zje…- jej kubki smakowe zmieniają swoje preferencje częściej niż pogoda w marcu, a jeśli akurat masz pecha i nie trafisz w jej gust przygotuj się  na to, że talerz razem z zawartością wyląduje na podłodze.
10.Naucz się, że „Tato popać” to dziecięca wersja „potrzymaj mi piwo” i zawsze oznacza, że mimo iż tego nie chcemy, to za chwilę będziemy świadkami czegoś głupiego i niebezpiecznego. 
11. Nie oddychaj nosem, a najlepiej w ogóle nie oddychaj kiedy zmieniasz pieluchy- tutaj chyba niczego nie muszę ci tłumaczyć, po prostu uwierz mi na słowo…
12. Nie płacz, kiedy Connie płacze- to ostatnia i chyba najtrudniejsza zasada ze wszystkich, zwłaszcza gdy mała miewa kolki, jest chora lub ząbkuje , a ja mam świadomość tego jak bardzo ją tą boli i że nie można jej pomóc… To jest dobijające, po prostu aż mam ochotę rozpłakać się z bezsilności, jednak kiedy ja płacze ona histeryzuje jeszcze bardziej, nawzajem się tym nakręcamy, przez co nieraz płaczemy i po kilka godzin… Do czasu, aż ze zmęczenia nie zaśniemy.
To chyba tyle tych reguł, może nie jest tego zbyt wiele, ale im Connie jest starsza , tym ta lista staje się dłuższa… Mała charakterek ma zdecydowanie po tobie więc na nudę nie narzekamy, ale bardzo nam ciebie brakuje…
 Kochamy cię i tęsknimy
P.S. Mała wczoraj widząc twoje zdjęcie po raz pierwszy powiedziała MAMA

                                                                                                                                                P&C

20 maj 2008

Przepraszam że tak długo do ciebie nie pisałem, ale nie miałem kiedy… Młyn w pracy, domowe obowiązki no i oczywiście Connie, sprawiły że zupełnie zapomniałem o sobie, a co dopiero o innych.. Pewnie ciekawi cię co u nas słychać… /';Nasza księżniczka ma już ponad dwa latka,  jest już bardzo duża i wyjątkowo inteligentna. Mówi już bardzo płynnie, potrafi nawet wyartykułować nieco bardziej skomplikowane i  złożone zdanie, oczywiście nie zawsze ją rozumiem na co ona się wścieka, ale z dnia na dzień dogadujemy się coraz lepiej…  Nasza córka jest bardzo żywym dzieckiem, które nie usiedzi w miejscu ani minuty, wystarczy się odwrócić na chwilę, a ona już coś zmajstruje… Oczywiście Connie jak to ona prawie codziennie doprowadza mnie do stanu przedzawałowego, gubiąc się w supermarketach, wspinając się po meblach, uciekając podczas spacerów lub wysiadania z auta, przez co muszę wpadać jak jakiś wariat na ulicę i wyciągać ją w ostatniej chwili spod kół rozpędzonego samochodu (co prawda była to jednorazowa sytuacja, ale wywołała u mnie nagłą tachykardię… Wszyscy cali, skończyło się na strachu… )Dodatkowo mała przechodzi bunt dwulatka- brzmi niewinnie, ale tak naprawdę to istne piekło, przez co nieraz cieszę się że wychodzę do pracy, bo tam nie muszę wysłuchiwać niczyich jęków, płaczów oraz  krzyków, i sam nie muszę też  nikogo poprawiać, upominać, na nikogo krzyczeć (zdarza się ale nie tak często jak w domu…), ani zbierać z podłogi, na którą się rzuca gdy nie chcę ustąpić… Partykuła „Nie” słyszana w odpowiedzi na jakiekolwiek pytanie czy prośbę to już standard…” Connie posprzątaj zabawki – NIE”, „Connie zjedz obiad- NIE”, „Connie idziemy na spacer – NIE”, „Connie wracamy do domu – NIE, połączone z atakiem histerii, wrzasków i kładzeniem się na ziemię”, „Connie jesteś głodna?- NIE- a przecież słyszę, że burczy jej w brzuchu”, „Connie zostaw to – NIE”, „Connie chodź tutaj- NIE” Od narodzin Connie praca jest moim azylem- chwilową ucieczką od kłopotów, sposobem na odstresowanie się, miejscem w którym jestem normalnym 35- latkiem, który może prowadzić normalne, dorosłe rozmowy niekoniecznie dotyczące koloru sukienki jakiejś lalki, lub bajki ,która tak naprawdę mnie nie interesuje… Kocham Connie, ale kiedy przebywa się z nią samotnie tyle czasu staje się trochę męcząca… Pocieszający jest jedynie fakt, że ciężki okres w którym mała jest nieznośna w końcu się skończy, ale niestety przed tym czeka nas jeszcze bunt trzy i czterolatka, potem na szczęście  trochę przerwy i bunt nastolatka- Boże te dzieci nic tylko się buntują !.. Faktem jest to, że zanim się obejrzę, a nasza córka będzie już dorosła i zacznie własne życie, nie będzie mnie już potrzebowała- nie w takim stopniu jak w chwili obecnej, co nie oznacza, że przestane się o nią martwić… Chyba taki los rodzica, musi się martwić o swoją pociechę, nawet jeśli nie musi… Czas płynie bardzo szybko i widać to po dzieciach, żałuj, że nie ma Cię tu z nami i nie możesz obserwować jak Connie dorasta… Jeśli chodzi o mnie to już całkiem otrząsnąłem się z traumy po Twojej stracie, oczywiście wciąż w głębi serca czuję ból z tego powodu… Ale jest już o wiele lepiej niż te kilka lat temu… Wydaje mi się że chyba, po prostu się z tym pogodziłem, a czas pomógł raną się zabliźnić... Było mi ciężko podjąć tę decyzję ale myślę że już nadszedł czas aby ostatecznie powiedzieć dowiedzenia… Tak więc jest to moja ostatnia wiadomość pisana do Ciebie… Te listy były świetną formą terapii i bardzo pomogły mi się uporać z cierpieniem, ale nadeszła pora by to zakończyć, wiem że nigdy nie przeczytasz niczego co do Ciebie napisałem, gdyż jest to niemożliwe… to właśnie ta świadomość pomogła mi w podjęciu decyzji… pora w końcu zacząć żyć normalnie.
Żegnaj.
P.S. Wciąż cię kocham i nigdy nie przestanę.

P


Przypominam o częściach opowiadania, które pojawiły się w poniedziałek i środę na blogu :D
Mam nadzieję że się wam podobało ;)

6 komentarzy:

  1. Wszystkie sytuacje są tak urocze! Jestem ciekawa co wymyślisz w następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż się wzruszyłam! Takie piękne chwile,tylko szkoda, że nie ma Hany :c

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro to jest ostatni list to czuje, że przeniesiemy się troszkę w czasie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Connie jest bardzo urocza! I nie spotkałam się jeszcze z takim pięknym imieniem :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystkie te sytuacje są tak piękne. W końcu Piotr pogodził się ze stratą żony :) czekam na piątek i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy to już koniec opowiadania? :c

    OdpowiedzUsuń