Styczeń
1996- 20 lat wcześniej
Pewnego
razu, jeszcze przed erą komputerów dostępnych w każdym miejscu i dla każdego,
Facebook’a, Instagram’a, Snapchat’a i Twitter’a, dokładniej w roku 1996, w
pewnym mieście znanym nam jako zatłoczona Warszawa, żył pewien mężczyzna znany
ci jako tata czyli Piotr Gawryło. Ten młody mężczyzna był wówczas studentem
ostatniego roku medycyny, wraz z grupką swoich przyjaciół czyli: Sebastianem, Agatą i Marcinem. Mieszkał z nimi i z siostrą Agaty w wynajętym
mieszkaniu nieopodal uczelni i to właśnie tam wszyscy się poznali i jak się
później okazało zostali najlepszymi przyjaciółmi… Jego życie kręciło się wówczas wokół nauki,
imprez i dorywczej pracy w barze, dzięki której miał nadzieję zarobić na nowy
samochód, gdyż jego stary pojazd - polonez z 1978 odziedziczony po ojcu- rok wcześniej postanowił wyzionąć ducha i
zakończyć swój żywot na złomowisku. Jego życie było spokojne i ustatkowane.
Większość dnia spędzał poza domem więc często
brakowało mu czasu dla siebie i dla przyjaciół, dlatego nie było nic
dziwnego w tym że był samotny. Oczywiście w jego egzystencji wcześniej pojawiło
się kilka kobiet, ale nie było to nic poważnego ani trwałego…Jednak pewnego
dnia za sprawą pewnej osoby, w jego
życiu wszystko powoli zaczęło się zmieniać... Tak więc był to styczeń, koniec semestru zimowego kiedy do grupy osób
znajdujących się na roku dołączyła pewna kobieta o imieniu…
***
-Emilia- wtrąca się Connie, podrywając się z miejsca i wlepiając we mnie swoje błękitne spojrzenie.
***
-Emilia- wtrąca się Connie, podrywając się z miejsca i wlepiając we mnie swoje błękitne spojrzenie.
***
O imieniu Emilia. Powiedzmy że była wysoką i szczupłą… brunetką o dużych i pełnych głębi oczach. Była bardzo atrakcyjna i jak się później okazało, także przebojowa i bardzo inteligentna... Stałem właśnie wraz ze swoją paczką pod jedną z auli czekając na wykład, kiedy owa kobieta do nas podeszła. Początkowo jej nie zauważyłem gdyż stałem odwrócony do niej plecami, spostrzegłem jej obecność dopiero wtedy, kiedy odezwała się do naszej grupki swoim melodyjnym głosem.
-Hej wszystkim- powiedziała radośnie, a ja momentalnie odwróciłem się za siebie, a gdy tylko to uczyniłem kobieta dźwignęła rękę do góry w geście powitania i uśmiechnęła się do mnie promienie.
-Hej –odpowiedziałem nieco zmieszany, gdyż nie miałem pojęcia kim ona jest, a fakt że możemy się znać, a ja jej nie pamiętam wprawiał mnie w jeszcze większą konsternację. Ponowienie uważnie jej się przyjrzałem i tym razem odniosłem dziwne wrażenie, że być może naprawdę już kiedyś się poznaliśmy, ale nie byłem tego pewien nawet w 10% - Znamy się?- zapytałem speszony, przeczesując przy tym nerwowo dłonią włosy.
-Nie, jestem tu nowa, przeniosłam się z Wrocławia.- odparła kobieta. Uśmiech nie schodził jej z twarzy a ja w głębi duszy cieszyłem się że jednak się nie znaliśmy i że nie wyszedłem przed nią na kompletnego palanta/ idiotę/ przygłupa- nazwij sobie to jak chcesz.
-W takim razie witamy.- powiedziałem wesoło, machając przy tym dłońmi w teatralnym geście powitania. Po czym kontynuowałem.- To jest Sebastian Kubiak nasz nadworny błazen i organizator najlepszych imprez w całym mieście, to Marcin Pawlak „klasowy” kujon, ale nie daj się zwieść pozorom on tylko wygląda na grzecznego, a ta ślicznotka między tymi dwoma to Agata Woźnicka czyli ciocia dobra rada.- po kolei przedstawiałem przyjaciół wskazując ich ręką, a brunetka z każdym z nich wymieniła uśmiech i uścisk dłoni.
-A ty jak się nazywasz ?- zapytała niepewnie kobieta, krzyżując przy tym dłonie na wysokości klatki piersiowej i opierając cały ciężar na jednej z nóg. Dopiero wtedy zorientowałem się że faktycznie jeszcze je się nie przedstawiłem, dlatego od razu postanowiłem to naprawić.
-A ja zwę się Piotr Gawrtło i jestem… - chciałem dokończyć zdanie jednak nie było mi dane, gdyż Sebo wtrącił się dopowiadając resztę za mnie. -Największym babiarzem jakiego kiedykolwiek miałaś okazję poznać- powiedział nieudolnie udając mój głos. Nie do końca to chciałem powiedzieć, ale to też było zgodne z prawdą - w tamtych czasach miałem taką reputację i wcale mi to nie przeszkadzało- dlatego postanowiłem tego nie komentować, jednak mimo wszystko i tak obrzuciłem Sebastiana karcącym spojrzeniem.
-To ty?- zapytała kobieta robiąc przy tym wielkie oczy, a ja poczułem jak serce podchodzi mi do gardła, mimo iż nie miałem zielonego pojęcia o co może jej chodzić, nieco się przestraszyłem… Zwykle takie sytuacje zwiastowały nic innego jak kłopoty. Kobieta zapewne widząc mój wyraz twarzy roześmiała się i od razu dopowiedziała. - Emilia Mazur…Emi… - przedstawiła się dźwigając przy tym charakterystycznie brwi jakby oczekiwała że dzięki temu coś skojarzę- Kubuś Puchatek, przedszkole na Woli, twoja sąsiadka…- mówiła dalej i dopiero po tych słowach w mojej głowie coś zaskoczyło a ja nagle przypomniałem sobie kobietę która stała przede mną… Emi… moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa i pierwsza miłość.
- O boże Emi! To naprawdę ty?! - niemalże wykrzyczałem, jednocześnie chwytając ją w ramiona i mocno przytulając- Ale się zmieniłaś…- powiedziałem odsuwając ją od siebie i uważnie jej się przyglądając.
-No wiesz kiedy ostatnio się widzieliśmy mieliśmy po 5 lat, ja miałam dwa długie warkocze, ty okulary i obydwoje byliśmy pozbawieni górnych jedynek…- odparła nadal chichocząc i również bacznie mi się przyglądając- Ty też się zmieniłeś, przystojniaku.- stwierdziła poprawiając mi przy tym kołnierzyk koszuli.
-Ok… zrobiło się dziwnie- wtrącił się Sebastian wchodząc pomiędzy nas i przypominając o swojej obecności. Faktycznie przez moment zapomniałem o moich przyjaciołach. Na jego słowa uśmiechnąłem się przepraszająco od każdego z osobna, po czym opowiedziałem im o Em.- No dobra… - ponownie zaczął Seba gdy tylko skończyłem swoją jakże porywającą opowieść o czasach przedszkolnych- Skoro już wszyscy się znamy, a dzieci odnalazły się nawzajem po latach to co powiecie na drobną imprezkę wieczorem… Jest piąteczek… Jest co świętować- zaproponował Sebastian zwracając się do całej naszej czwórki, jednocześnie obejmując mnie i Emilie ramieniem. Po jego gestach i głosie wiedziałem że nie przyjmuje jakiegokolwiek sprzeciwu jednak i tak postanowiłem się nieco z nim podroczyć.
-Co masz na myśli przez „drobną”- zapytałem udając zaciekawionego jego słowami, chociaż tak naprawdę miałem w nosie co planuje, liczył się dla mnie tylko fakt że miło spędzę wieczór z przyjaciółmi.
-Przecież mnie znasz…- odparł uśmiechając się przy tym cwaniacko i zacierając dłonie.- To jak? Są jacyś chętni?- zapytał, obdarzając spojrzeniem każdego z naszej gromadki, a gdy zatrzymał się na mnie i Emilii dalej na nas wisząc wyciągnął ręce przed siebie i zaczął nucić „Palec pod budkę bo za minutkę…” tak… oto nasz pajac znalazł kolejny pretekst do nabijania się ze mnie. Mimo iż irytowało mnie to, to postanowiłem go zignorować, może szybciej się znudzi.
-Ja bardzo chętnie.- powiedział Marcin z ogromnym bananem przyklejonym do twarzy. Chwilę po nim Agata także się zgłosiła, widząc że wszyscy moi znajomi są „za” również okazałem zainteresowanie gdyż wizja samotnego spędzenia piątkowego wieczoru niespecjalnie mi odpowiadała. Jedynie Em wciąż milczała.
-A piękna dama da się zaprosić?…- zagadnął ją Sebastian, jednocześnie jeszcze mocniej obejmując ramieniem i przyciągając ją bliżej siebie.
-Owszem da, ale rączki i nóżki przy sobie…-odparła ostro jednocześnie strącając jego dłoń i odpychając go od siebie, a żeby zaznaczyć mu że nie podoba jej się jego zachowanie spojrzała na niego spode łba i zrobiła nadąsaną minę.
-Lubię zadziorne- droczył się z nią dalej, wiedziałem że robił to na żarty, ale tym razem już nieco przesadzał, poza tym Emilia go nie znała tak dobrze jak ja więc skąd mogła wiedzieć że on tylko się nabija. Spojrzała na mnie błagalnie a ja od razu postanowiłem interweniować.
-Jeśli nie skończysz pajacować polubisz się także z moją pięścią… - zagroziłem mu, po czym chwyciłem Emi w zgięciu łokcia i odciągnąłem na bok- Nie przejmuj się nim, utknął na poziomie pięciolatka i tylko w ten sposób potrafi okazać sympatię.- wyszeptałem jej na ucho, gdy tylko nieco oddaliliśmy się od reszty a ona na moje słowa od razu nieco się rozpromieniła.- Co powiesz na to żebyśmy poszli razem na tę imprezę- Zagadnąłem po chwili, a ona na moje słowa zrobiła dość dziwną minę- Oczywiście jako kumple, ja dopilnuję żeby Seba cię nie zaczepiał a przy okazji powspominamy nieco stare czasy- uzupełniłem od razu.
-A już myślałam że zapraszasz mnie na randkę- powiedziała pół żartem pół serio, a mi momentalnie zrobiło się nieco głupio, przez co od razu poczułem jak cały się czerwienię. Odchrząknąłem, z zakłopotaniem przeczesując dłonią włosy i dopiero po chwili ponownie się odezwałem.
-Więc jak?- zapytałem, kompletnie ignorując jej wcześniejszą wypowiedź, gdyż wolałem tego nie komentować żeby się nie pogrążyć, no bo co miałem powiedzieć. „Nie no co ty?!”- na pewno by się obraziła o albo „A chciałabyś?” -na to by mnie wyśmiała, dlatego bezpieczniej dla mnie było po prostu pominąć tę kwestię.
-Czemu nie?- zapytała samą siebie- W sumie to nie mam nic innego do roboty.- zwróciła się tym razem do mnie, a po jej słowach na mojej twarzy pojawił się niewielki uśmieszek, naprawdę cieszyłem się że spędzimy razem nieco czasu zwłaszcza ze jako dzieci byliśmy bardzo blisko, a później nie widzieliśmy się kilka lat… teraz mieliśmy okazje to nadrobić.
- Seba jeszcze nie powiedział gdzie idziemy, więc może po ciebie wpadnę ? –zaproponowałem, a ona na moje słowa skinęła głową na znak zgody.- Tylko podaj mi swój adres.- dopowiedziałem podając jej długopis i świstek papieru który udało mi się wygrzebać z torby. Ona szybko naskrobała na nim potrzebne mi informacje, po czym podała mi kartkę. Bez sprawdzania jej zawartości schowałem ja do torby.- Wracamy do reszty?- zaproponowałem, a ona pomijając odpowiedź ruszyła przed siebie, a ja uznając to za zgodę zrobiłem dokładnie to samo. Całą piątką postaliśmy jeszcze kilka minut przed aulą wymieniając się informacjami z poprzednich zajęć w ramach powtórzenia, po czym profesor Marciniak zaprosił nas na wykład. Mimo że „lekcja” była bardzo interesująca nie potrafiłem się na niej skupić, co chwilę kątem oka zerkałem na Em, a myślami byłem gdzieś daleko. Już nie potrafiłem doczekać się wieczoru który mieliśmy spędzić razem…
Mam nadzieję że podoba wam sie nieco odmienna forma tego opowiadania
Komentujcie i udostępniajcie :D
Zaczyna się bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa co wydarzy się na tej imprezie <3 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZnali się z dzieciństwa *-* czekam na nexta
OdpowiedzUsuńNie rozumiem tylko dlaczego zmieniłaś im imiona w końcu to miało być opowiadanie o Hanie i Piotrze :(
OdpowiedzUsuńJuż nie moge się doczekac następnej części :)
OdpowiedzUsuń