Na samym wstępie chciałabym Wam podziękować za ponad 100k wyświetleń :D
Jesteście wspaniali!
Po niezbyt przyjemnym spotkaniu z Olivią oboje byliśmy bardzo zdenerwowani, dlatego też postanowiliśmy już więcej o niej nie myśleć i nie rezygnować z naszych wcześniejszych planów, więc szybko ubraliśmy obuwie i opuściliśmy mieszkanie, wcześniej sprzątając resztki filiżanek, których Piotr nie skończył zbierać z podłogi podczas wizyty naszego nieproszonego "gościa". Wyszliśmy przed budynek kierując się w stronę parkingu, na którym zaparkowany był nasz samochód... Tak nasz- odkąd byliśmy razem wszystko było wspólne, a poza tym ja nie miałam swojego auta, gdyż mój samochód po wypadku nadawał się tylko i wyłącznie do kasacji, a od tamtego czasu jeszcze nie kupiliśmy drugiego pojazdu gdyż: a) nie było to naszym priorytetem i przez wydarzenia ostatnich tygodni kompletnie o tym zapomnieliśmy- po prostu było wiele więcej ważniejszych spraw do załatwienia. b) miałam swojego osobistego szofera i nie potrzebowałam samochodu. c) nawet gdybym miała swoje własne auto, to Piotr i tak nie pozwoliłby mi na razie zasiąść za kierownicą, twierdząc, że to zbyt niebezpieczne i ryzykowne- jego troska wiele dla mnie znaczyła, ale nieraz doprowadzała mnie do szału i była powodem niejednej naszej kłótni... Pogoda była piękna, słońce świeciła bardzo jasno, nieba nie pokrywała ani jedna, najmniejsza chmurka, temperatura sięgała około 28 stopni, a delikatny wiaterek sprawiał iż nie było nam aż tak gorąco. Zwiewna sukienka którą miałam na sobie była idealnym wyborem.. Dotarliśmy do pojazdu, a mężczyzna od razu otworzył przede mną drzwi, i później sam wsiadł do samochodu. Odjechaliśmy spod bloku kierując się w stronę wyjazdu ze stolicy, a mimo wczesnej pory na mieście i tak napotkaliśmy korki. Po odstaniu około półgodziny na zablokowanych ulicach, w końcu udało nam się dostać na przedmieściach, gdzie ruch był już o wiele mniejszy. Po kolejnych 20 minutach dotarliśmy na miejsce, a poza tym, że miałam świadomość iż znajdowaliśmy się kilka kilometrów za Warszawą, nie miałam najmniejszego pojęcia gdzie jesteśmy. Wysiedliśmy z auta, a ja od razu zaczęłam się rozglądać. Dookoła otaczał nas las, a my stanęliśmy tuż u otworu pięknej polany pośrodku gęstej "puszczy" pokrytej kolorowymi kwiatami. Wzięłam głęboki oddech, a do moich nozdrzy od razu dotarł wspaniały zapach świeżych kwiatów, traw i sosen. Nie wiedziałam, że tak niedaleko domu znajdują się tak wspaniałe miejsca. Odwróciłam się za siebie spoglądając jednocześnie na Piotra. Na jego twarzy od razu pojawił się ogromny uśmiech, który bez namysłu odwzajemniłam. Mężczyzna podszedł bliżej, po czym obejmując mnie swoimi silnymi ramionami wtulił się w moje plecy, głowę opierając na moim ramieniu.Jesteście wspaniali!
-Mam nadzieję że ci się podoba.- wyszeptał prosto do mojego ucha, a ja na jego słowa jeszcze bardziej się uśmiechnęłam.
-Tu jest przepięknie- odparłam cicho, jeszcze bardziej wtulając się w jego objęcia i rozkoszując się tą piękną chwilą tylko we dwoje... troje- poprawiłam się od razu w myślach, dłonią zjeżdżając na sporych już rozmiarów, wystający brzuszek.- Skąd znasz to miejsce?- zagadnęłam zaciekawiona. Naprawdę chciałam wiedzieć jak je znalazł, gdyż, ja mimo iż mieszkam w Warszawie już parę ładnych lat nigdy tutaj nie trafiłam, a nawet nie słyszałam o takim zacisznym zakątku z dala od cywilizacji.
-Kiedy przyjechałem do Warszawy i byłem tu zupełnie sam, nieprzyzwyczajony do wiecznego zgiełku ulic, lubiłem uciekać w zaciszne miejsca daleko od ludzi i miasta...- odparł zagadkowo, wcale nie udzielając mi tym odpowiedzi na zadane przeze mnie pytanie, dlatego od razu zmarszczyłam pytająco brwi.- Raz kiedy zabłądziłem w lesie podczas przejażdżki rowerem przypadkowo tutaj trafiłem, a później przyjeżdżałem tutaj już za każdym razem, gdy byłem zły, musiałem coś przemyśleć lub po prostu chciałem pobyć sam... - wyjaśnił zapewne widząc wyraz mojej twarzy.-To taki mój mały azyl, jesteś pierwszą osobą z którą dzielę się tą kryjówką. - dodał po chwili, a na moich ustach znów pojawił się uśmiech. Czułam się naprawdę wyjątkowo z myślą iż mój facet postanowił się podzielić ze mną - dodatkowo jako jedyną osobą- swoim sekretnym "zakątkiem dumania".
-Co powiesz na piknik?- zapytał jednocześnie wypuszczając mnie ze swoich ramion. Spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem wymalowanym na ustach i nawet nie czekając na moją odpowiedź podszedł do samochodu, po czym wyciągnął z bagażnika ogromny kosz po brzegi wypełniony jedzeniem. Nie miałam pojęcia i wolałam się nawet nie domyślać skąd go wziął i kiedy zdążył to wszystko przygotować. Chwycił go w jedną z dłoni, po czym ponownie do mnie podszedł, jednocześnie podając mi drugą rękę, którą miał wolną i ściskając ją mocno, pociągnął mnie w głąb łąki. Przeszliśmy kilkadziesiąt metrów, po czym mężczyzna zatrzymał się, położył kosz na ziemi tuż obok starego dębu, a obok niego rozłożył duży koc o kolorze nieba... Gawryło usiadł jako pierwszy na wcześniej przygotowanym miejscu, plecami opierając się o drzewo, a ja położyłam się tuż obok niego, głowę układając na jego kolanach... Czas powoli mijał, a my wciąż cieszyliśmy się czasem który mogliśmy spędzić w swoim towarzystwie, delektując się sobą nawzajem, rozmawiając o błahych sprawach, żartując i wciąż się śmiejąc... Drzewo pod którym siedzieliśmy dawało nam cień i poczucie bezpieczeństwa, jednak drobne promienie wiosennego słońca przedzierały się między jego gałęziami przyjemnie ogrzewając nasze twarze, a delikatny wiatr wprawiał w ruch źdźbła wysokich traw, które nas otaczały... To wszystko razem wzięte, sprawiło iż atmosfera była wspaniała, wręcz magiczna, nie chciałam już nigdy stąd odchodzić, opuszczać tego miejsca... w głębi duszy żałowałam, że nie możemy zatrzymać tej chwili i żyć w niej już na zawsze... Minęło kilka kolejnych godzin, niebo zasnuło się nielicznymi obłokami i przybrało jasnopomarańczową barwę, co oznaczało że słońce już za niedługo schowa się za horyzontem. Siedzieliśmy w ciszy, ja wciąż z głową na jego kolanach splatając wianek z kwiatów, które wspólnie pozbieraliśmy podczas krótkiego spaceru po okolicy, który urządziliśmy sobie po posiłku, natomiast Piotr na wpół siedząc na wpół leżąc bawił się moimi włosami zawijając sobie pojedyncze pasma na palec.
-Gadałaś ostatnio z Kubą?- zagadnął nagle, przez co na chwilę zaprzestałam dotychczasowej czynności i spojrzałam na niego, odwracając głowę w jego kierunku. Nie miałam pojęcia dlaczego pytał o Olszewskiego, zwłaszcza, że nie należał on do jego najbliższych znajomych i zwykle nie rozmawialiśmy na jego temat... Mimo to i tak postanowiłam odpowiedzieć na jego pytanie.
-Wczoraj wieczorem dzwonił- odparłam od razu zgodnie z prawdą, gdyż nie widziałam sensu w okłamywaniu go. Piotr rozumiał że z Olszewskim tylko się przyjaźnimy i po prostu lubimy ze sobą od czasu do czasu poplotkować, dlatego cieszyłam się z faktu, iż nie był o niego zazdrosny- bo naprawdę nie miał o co- nie robił mi wielkich afer z powodu naszych kontaktów i nie miał problemu z zaakceptowaniem faktu, że jego kobieta rozmawia także z innym samcem ponieważ wiedział że -Kuba nie należy do grupy tych facetów, których kręciłby odbijany, a poza tym on sam od pewnego czasu był już w związku, a nawet jeśli coś byłoby na rzeczy, to ja i tak nie byłam zainteresowana, w końcu miałam już swój ideał.-Gadaliśmy około pół godziny kiedy brałeś prysznic kochanie.- dodałam po chwili, uśmiechając się przy tym szeroko, na co on odwdzięczył się tym samym.
-Co u nich słychać? - dopytywał dalej, a mnie dopiero wtedy olśniło- gratulacje dla pani Goldberg za refleks i spostrzegawczość...- powiedziałam sobie w myślach z przekąsem, jak mogłam wcześniej na to nie wpaść. Już wiedziałam dlaczego Piotr tak się interesował moim przyjacielem...Mianowicie Kuba i młodsza siostra mojego faceta zostali parą, oczywiście niemały był w tym mój udział... Kiedy po całym zamieszaniu związanym z zaginięciem Maksia zauważyłam, że tych dwoje ma się ku sobie, od razu postanowiłam interweniować i ich ze sobą zeswatać, zwłaszcza że moja wspaniała intuicja podpowiadała mi, że będą idealną parą... Długo to nie trwało, a i ja nie musiałam się zbytnio namęczyć i nakombinować, gdyż miedzy nimi od razu zaiskrzyło i nie minęło nawet kilka dni nim oświadczyli nam że są razem, oczywiście nikogo to nie zdziwiło, gdyż o wiele wcześniej dało się wyczuć że jest między nimi chemia i być może nawet bez mojej interwencji poszłoby to dalej.
- Wszystko w jak najlepszym porządku- oznajmiłam od razu- Są szczęśliwi i zakochani po uszy... - dodałam po chwili radośnie, a ta informacja także wprawiła go w zadowolenie.- Kuba wspominał nawet że w przyszłym tygodniu wprowadza się do Oli...
-Szybcy są- stwierdził Piotr, nie pozwalając mi dokończyć zdania, a ja musiałam przyznać mu rację, gdyż my zamieszkaliśmy razem dopiero po kilku miesiącach i po wielu przejściach, które nas do siebie zbliżyły i nakłoniły do podjęcia takiej decyzji...-Ale to chyba dobrze- dodał, jednak jego słowa nie brzmiały zbyt pewnie, właściwie były pytaniem skierowanym w moim kierunku.
-Tak- stwierdziłam bez większego namysłu- Ale to oznacza, że będę musiała znaleźć nowego najemcę- westchnęłam zrezygnowana gdy dotarł do mnie ten fakt, a ja wyobraziłam sobie stertę papierów i liczne spotkania z prawnikami, które mnie czekają, zanim będę mogła oddać swoje mieszkanie komuś innemu i będę miała pewność, że jest to dla mnie opłacalne, a w razie jakichkolwiek konfliktów i dziwnych incydentów z nowym lokatorem bez problemu będę mogła wypowiedzieć umowę.
-Dlaczego nie sprzedasz tego mieszkania?- zapytał nagle z wyraźnym zdziwieniem, mnie samą skłaniając przy tym do namysłu... Tak właściwie to faktycznie mogłam je sprzedać, gdyż nie było mi ono potrzebne- nie miałam zamiaru ponownie się do niego wprowadzać, a nawet gdyby nie wiadomo co się działo nie miałam zamiaru znów odchodzić od Piotra... W jednej chwili postanowiłam i w tej kwestii go posłuchać i sprzedać mieszkanie, ale to nie oznaczało, że formalności będzie mniej, wręcz przeciwnie, będzie ich jeszcze więcej - czeka mnie wizyta u notariusza, który wyceni mieszkanie, u prawnika, który sporządzi odpowiednią i jak najbardziej korzystną dla mnie umowę, a także u pośrednika, który zajmie się sprzedażą i szukaniem klientów.
-Wiesz muszę mieć jakieś wyjście awaryjne... Muszę się zabezpieczyć gdybyś nagle zostawił mnie dla innej- mimo iż podjęłam decyzję o sprzedaży mieszkania, postanowiłam mu się nieco odegrać za ten dzisiejszy poranek i za to że się ze mnie nabijał, dlatego zaczęłam się z nim droczyć i skłamię jeśli powiem, że nie sprawiło mi to przyjemności. Lubiłam gdy się denerwował...
-Bardzo zabawne...- wymamrotał zirytowany, robiąc przy tym minę nadąsanego dziecka, które nie dostało tego czego chciało.
-Wiem -powiedziałam, wybuchając przy tym głośnym, rechoczącym śmiechem, którego nie potrafiłam w żaden sposób powstrzymać, jednak gdy tylko zauważyłam minę mojego faceta, która była zbyt poważna jak na zaistniałą sytuacje, dodatkowo wydawał się być dziwnie spięty, co dało się zauważyć bez uważnego przyglądania mu się, od razu się uspokoiłam.
-Chcę żebyś wiedziała i była pewna tego, że już nigdy cię nie zostawię- zaczął poważnym tonem głosu, gdy tylko się opanowałam i ponownie na niego spojrzałam. Jego słowa były szczere i przemyślane.- Bardzo Cię kocham i nie mam zamiaru cię opuszczać nawet gdyby wszystko się waliło... - kontynuował spokojnie, a gdy znów zrobił krótką pauzę, nie wiadomo dlaczego zaczął dość dziwnie się wiercić i uderzać po kieszeniach spodni. W jednej chwili wyprostował się, a ja nawet nie wiem kiedy uklęknął na jedno kolano... O MÓJ BOŻE!...- wywrzeszczałam w myślach... -NIE! TO SIĘ NIE DZIEJE!- powtarzałam sobie wewnątrz swojej czaszki nie potrafiąc uwierzyć, że to co za chwilę prawdopodobnie się stanie nie jest snem..- A na dowód swoich słów... - wymamrotał jednocześnie wydobywając z jednej z kieszeni małe czerwone pudełeczko, otwierając je przede mną i ukazując jego wnętrze. - Zostaniesz moją żoną?- zapytał, a ja nawet nie wiem kiedy wstrzymałam oddech, a po moich policzkach popłynęły łzy... Nie spodziewałam się tego... W życiu bym nie zgadła że przywożąc mnie tutaj chce mi się oświadczyć... Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, jak dokładnie to wszystko sobie zaplanował... Ten piknik, ta atmosfera, to miejsce... to nie był przypadek... a zwłaszcza ta sceneria w której wszystko się odbyło, gdyż była ona idealna, wymarzona, wręcz bajkowa... Dookoła otaczały nas piękne łąki i lasy, kwiaty pięknie pachniały, ptaki cicho ćwierkały, a słońce powoli chyliło się ku zachodowi zabarwiając przy tym niebo na ciepłe barwy stanowiące mieszankę wielu odcieni różu, żółci i pomarańczu... Lepszego momentu po prostu nie mógł sobie wybrać... Mimo iż Piotr wciąż patrzył na mnie wyczekująco i ze sporym zaniepokojeniem, nie odpowiedziałam na jego pytanie...Nie potrafiłam wydobyć z siebie najmniejszego dźwięku a co dopiero odpowiedzi na najważniejsze pytanie w moim życiu... Dlatego zamiast marnować czas na zbędne artykułowanie bełkotliwej wypowiedzi , po prostu wpiłam się w jego usta, łącząc je w namiętnym pocałunku... Nie musiałam do tego już nic dodawać, gdyż mój gest wyrażał więcej niż tysiące słów i on o tym doskonale wiedział... Mój gest oznaczał głośne i wyraźne: TAK...
Przepraszam za spore opóźnienia, ale niestety nie wyrabiam się czasowo...
Praca, studia i nauka sprawiają, że nie mam czasu na pisanie :(
Mimo wszystko mam nadzieję, ze następną część dodam już normalnie- bez opóźnień.
Trzymajcie kciuki ! ;)
P.S. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, jeśli takowe wystąpiły, ale nie miałam już siły sprawdzać.
P.S. Przepraszam za jakiekolwiek błędy, jeśli takowe wystąpiły, ale nie miałam już siły sprawdzać.
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że dodałas kolejna część :-) wzięłam się za moje wieczorne sprawdzanie blogów, a tutaj na moim ulubionym pojawił się next aż łezka w oku mi się zakręciła na końcu <3 nie wiem czy Słyszałaś ale po wakacjach nasz doktor Gawrylo wraca do serialu :-) pozdrawiam i czekam na kolejnego nexta
OdpowiedzUsuńdopiero po wakacjach? :(
UsuńMożna powiedzieć że obiło mi się o uszy, ale nie wiem czy będę oglądać... w końcu z tego sezonu nie widziałam jeszcze ani jednego odcinka...
UsuńJakoś powalający nie był co prawda ja myślałam nowa ulubiona parę Sylwię i Krzysztofa, a w tym świecie seriali ma być coś o jego powrocie :-)
UsuńCudowne! ♡♡
OdpowiedzUsuńI jeszcze ta końcówka! :***
Czekam na nexta i pozdrawiam! :*
Cudownie! <3
OdpowiedzUsuńPiekne! :**
OdpowiedzUsuń