Powędrowałam do łazienki, wcześniej zabierając ze swojej walizki kilka świeżych ubrań. Gdy weszłam do pomieszczenia mój wzrok od razu zatrzymał się na rzeczach Oli, które tam znalazłam.- kosmetyki i ubrania które miała dziś na sobie- zdziwił mnie ten fakt, ponieważ gdy przyszłam, nie było jej w mieszkaniu. Postanowiłam zapytać o to Olszewskiego, gdy wyjdę z łazienki. Zrzuciłam z siebie brudne ubrania, po czym weszłam do kabiny prysznicowej, odkręcając wodę i pozwalając jej ciepłym kroplom ześlizgiwać, się po mojej rozgrzanej skórze. Oparłam głowę o chłodną ścianę prysznica, wyłożoną beżowymi kafelkami, myśląc o tym co wydarzyło się w ciągu całego dzisiejszego dnia i zastanawiając się co powinnam dalej robić. Wciąż miałam mętlik w głowie... rozmowa z Kubą, a później jeszcze ten dziwny sen wcale nie pomogły, tylko sprawiły, że jeszcze trudniej było mi.podjąć decyzję. Nie wiedziałam czy mogę wierzyć Piotrowi.Nie chciałam mu przebaczyć, ale też nie chciałam go skreślać... Wyszłam spod prysznica, otulając się miękkim białym ręcznikiem. Ubrałam wcześniej przygotowane ubrania i spięłam włosy w niestaranny, wysoki kok. Opuściłam łazienkę, wracając do salonu. Kuba siedział przy stole, jedząc prawdopodobnie spaghetti. Gdy tylko dostrzegł że przekroczyłam próg, dźwignął głowę, spoglądając w moim kierunku i zapraszając mnie do stołu gestem ręki. Dopiero wtedy spostrzegłam, że naprzeciw niego stoi jeszcze jeden talerz z parującym posiłkiem.Uśmiechnęłam się nieznacznie w jego kierunku, po czym podeszłam bliżej, zajmując wskazane przez niego miejsce.
-Gdzie jest Ola?- zapytałam przysuwając krzesło bliżej stołu i spoglądając na niego pytająco. On na moje słowa, dźwignął wzrok znad swojego talerza, spoglądając przy tym na mnie. Przełknął to co miał w ustach, po czym wytarł je niewielką serwetką.
-Minęłyście się.- oznajmił, jednak mi taka informacja nie wystarczyła, przez co spojrzałam na niego z napięciem- Wyszła jakieś 10 minut przed tobą.- Oznajmił, opierając się, a tak właściwie opadając na oparcie krzesła, a ja po jego zachowani już wiedziałam że nie mówi mi wszystkiego, że jest coś jeszcze co powinnam wiedzieć, a czego on dla mojego "dobra" nie mówił.
- Jest coś jeszcze, co masz mi do powiedzenia?-zapytałam, a mój głos zabrzmiał znacznie ostrzej niż chciałam. Kuba wzruszył od niechcenia ramionami, po czym odsunął się os stołu spoglądając na mnie zagadkowo. Spiorunowałam go wzrokiem.
-Dzwoniła, kiedy brałaś prysznic... - westchnął, po czym zrobił krótką pauzę, spoglądając na mnie z napięciem- Jedzie tu z Piotrem.- mówiąc to, miał dziwny wyraz twarzy, tak jakby zawiedziony, zniesmaczony, nie potrafiłam go rozszyfrować.
-Po co?- wypaliłam, podrywając się gwałtownie z krzesła, prawie je przy tym wywracając. Po co tu jechał? Dodatkowo ze swoją siostrą... Co chciał tym uzyskać? Myślał, że w ten sposób mnie przekona? Że ona mnie do czegoś zmusi? przecież to logiczne, że Ola weźmie jego stronę, będzie chciała mnie nakłonić do powrotu do swojego brata mówiąc o prawdomówności i dobroci Gawryły... Jeśli myślał, że coś w ten sposób wskóra, to był w ogromnym błędzie... Nie miałam zamiaru do niego wracać, nie w najbliższym czasie...o ile kiedykolwiek to zrobię... I nawet gdyby przekonywało mnie do tego nie wiadomo jak wiele osób, nie zrobiłabym tego, ponieważ straciłam do niego całe swoje zaufanie z chwilą gdy Olivia weszła do naszego salonu.
-Mówiła coś o jakimś koledze twojego faceta- rzucił obojętnie, a gdy tylko do moich uszu dotarło ostatnie słowo, rzuciłam mu karcące spojrzenie, chcąc mu powiedzieć tym "to nie jest mój facet", jednak on niewzruszony tym kontynuował - To niby jakiś policjant...- spojrzał na mnie pytająco, jakby nie był pewien czy była to prawda, na co od razu przytaknęłam. Pewnie mówił o Wolskim, tym znajomym Piotra z czasów szkolnych- W każdym bądź razie ten policjant chce zobaczyć pokój, który zajmował Maks podczas jego pobytu u mnie.- skonstatował. Nie odpowiedziałam, tylko westchnęłam zrezygnowana... Widziałam że nasze spotkania- moje i Piotra- są nieuniknione, przynajmniej do czas zakończenia sprawy z Maksem, a potem ze względu na dziecko, ale nie sądziłam ze do naszej konfrontacji dojdzie tak szybko. Myślałam, że stanie się to później, znacznie później... Usiadłam z powrotem do stołu, wlepiając wzrok w swój talerz. Nagle straciłam cały apetyt. Nie zjadłam zbyt wiele, tylko przerzucałam makaron z jednaj strony talerza na drugą, grzebiąc w nim widelcem. Po kilku minutach bezsensownego ślęczenia nad posiłkiem, wstałam z miejsca i zaniosłam naczynie do kuchni, położyłam na blacie, w tym samym momencie do moich uszu dobiegł dźwięk dzwonka, a zaraz po nim donośne "Ja otworzę" wypowiedziane przez Kubę, i tak nie miałam zamiaru otwierać. Wzięłam głęboki wdech, po czym niechętnie ruszyłam do salonu. Piotr i Ola już tam byli, siedzieli na kanapie, stojącej naprzeciw mnie, tak, że miałam na nich idealny widok. Powoli podeszłam bliżej, rzucając przy tym pełne złości spojrzenie w kierunku Piotra.
-Maciek przyjedzie za godzinę...- oznajmił, zapewne czując się do tego zobowiązany.- Coś go zatrzymało...- dodał po chwili, przeczesując dłonią włosy- zawsze tak robił gdy się denerwował. Na jego słowa skinęłam tylko głową, po czym bez słowa ruszyłam w stronę sypialni, mijając go szerokim łukiem. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym usiadłam na łóżko rozglądając się dookoła siebie. Dawno już mnie nie było w tym pomieszczeniu i tak samo jak reszta mieszkania zdążyło się ono sporo zmienić. Usłyszałam jak ktoś nacisnął klamkę, a zaraz po tym uchylił nieznacznie drzwi, a po chwili niepewnie wdarł się do środka.
-Możemy porozmawiać?- zapytał spoglądając na mnie z ogromną nadzieją. Dało się zauważyć, że bardzo mu na tym zależy. Nie odpowiedziałam, nie wiedziałam jak... Co prawda nie chciałam z nim rozmawiać, ale patrząc na niego nie miałam serca mu odmówić i on dobrze zdawał sobie z tego sprawę. Celowo grał na moich uczuciach, żeby uzyskać to czego chce.
-A mamy o czym?-rzuciłam obojętnie, nie mając siły na kolejną bezsensowną kłótnię z nim, wiedziałam że chamskim zachowaniem i opryskliwością tylko niepotrzebnie mogę go sprowokować, zwłaszcza że po ostatnich, ciężkich kilkudziesięciu godzinach, dodatkowo prawie bez snu oboje byliśmy podminowani i wystarczyła tylko mała iskra, żeby któreś z nas wybuchło.
-Proszę...- powiedział z naciskiem, a wręcz błagalnie. Po tym już wiedziałam, ze nie ma zamiaru odpuszczać, przynajmniej nie do czasu, w którym dopnie swego. Nie mając innego wyjścia, od niechcenia skinęłam głową na znak zgody. On na to uśmiechnął się nieznacznie i zamknął za sobą drzwi, które do tej pory były uchylone.- Jak się czujesz?- zapytał, z troską, jednocześnie podchodząc nieco bliżej. Dobrze wiedział że porusza się po grząskim gruncie, dlatego najpierw postanowił dokładnie sprawdzić gdzie jest bezpiecznie zadając mi neutralne pytania. Początkowo chciałam odpowiedzieć mu coś w stylu "Niedawno dowiedziałam się, że cały mój związek był oparty na kłamstwie...dodatkowo mój facet - teraz już były facet- będzie miał dziecko z inną, której szczerze nienawidzę... więc domyśl się jak mogę się czuć" jednak szybko z tego zrezygnowałam.
-Chyba nie tylko po to za mną przylazłeś?- zapytałam, a może raczej stwierdziłam ostrym tonem głosu, krzyżując przy tym ręce na wysokości klatki piersiowej i unosząc pytająco brwi. Początkowo nie miałam zamiaru odpowiedzieć na jego pytanie dotyczące mojego samopoczucia, które swoją drogą było beznadziejne, jednak gdy tylko napotkałam na jego surowe spojrzenie zmieniłam zdanie- Dobrze...- rzuciłam bez przekonania- O czym chciałeś pogadać?- dodałam po chwili już nieco łagodniej.
-Co dalej z nami?- wypalił od razu, najwidoczniej dochodząc do wniosku, że nie ma sensu dalej owijać w bawełnę i najlepiej wyłożyć kawę na ławę, zamiast grać w podchody i niepotrzebnie wszystko przeciągać. Spojrzał przy tym na mnie pytająco.
-To znaczy?- zapytałam zdziwiona, spoglądając na niego uważnie, chcąc rozszyfrować wszystkie jego emocje. Był spięty- to na pewno- było to widać po sposobie w jaki zaciskał szczękę, robił to tak mocno, że aż zaczęły drgać mu mięśnie. Na jego twarzy malował się także smutek i zmęczenie, jednak jedna rzecz wyróżniała się wśród wszystkich- nadzieja- te drobne iskierki błyszcząca w jego oczach ukazujące to, że wciąż wierzył w to że będzie dobrze, w to że wszystko wkrótce wróci do normy.
-Co dalej robimy?- powiedział siadając tuż obok mnie.-Naprawdę chcesz się rozstać?-zapytał z niedowierzaniem, jednocześnie chwytając moją dłoń i spoglądając mi głęboko w oczy, w jego spojrzeniu było spore napięcie, wciąż nie docierał do niego fakt że to na prawdę koniec, że chcę odejść, a raczej już odeszłam. Minęła chwila nim dostrzegłam coś jeszcze, to rozpacz, która wypełniała każdy zakamarek jego ciała. To już nie był ten sam Piotr, którego kiedyś znałam, dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że ta cała sytuacja z Olivią też w pewnym stopniu go dotknęła, nie tylko ja cierpiałam, był to ogromny cios dla nas obu.
-Nie wiem...- westchnęłam, jednocześnie wyrywając dłoń z jego mocnego uścisku i nieznacznie się od niego odsuwając, spojrzał na mnie pytająco -Nie ufam ci, i nie wiem czy kiedykolwiek jeszcze ci zaufam... A bez tego związek nie ma sensu...-dodałam po chwili spoglądając na niego znacząco, a mój głos był tak spokojny, że aż sama się zdziwiłam, jego brzmieniem.
-Przepraszam- odparł z ogromną skruchą, chciałam odpowiedzieć mu, że już za późno na jego przeprosiny, już nawet otworzyłam usta, kiedy w tym samym momencie poczułam niewielki skurcz i kolejny gwałtowny ruch dziecka. Skrzywiłam się nieznacznie, chwytając się za podbrzusze - Co jest?- zaniepokoił się Piotr, najwidoczniej zauważając, że coś jest nie tak.
-Nic- rzuciłam bez przekonania, na co on spojrzał na mnie wymownie chcąc mi tym oznajmić, że go nie oszukam -Dzisiaj zaczęło się ruszać.- wyjaśniłam, wciąż gładząc przy tym już nieco wystający brzuch i uśmiechając się przy tym pod nosem.
-Mogę?- zapytał od razu z nadzieją godną małego chłopca proszącego o nową zabawkę, robiąc przy tym wielkie oczy kota ze Shreka i przysuwając się nieśmiało bliżej mnie. Nie chciałam mu odbierać takiej możliwości, zwłaszcza, że było to wręcz niesamowite przeżycie, a poza tym to było także jego dziecko, i nie miałam prawa, ani serca mu zabronić, dlatego po krótkim namyśle zgodziłam się. Przytaknęłam, a on w jednej chwili znalazł się maksymalnie blisko mnie, kładąc swoje ciepłe dłonie na moim brzuchu, zakrywając go nimi, tak jak robił to zawsze. Do ostatniej chwili walczyłam z sobą, żeby nie okazywać żadnych emocji, jednak nie potrafiłam się powstrzymać, kąciki moich ust momentalnie wygięły się w niewielkim uśmiechu. Piotr także wyglądał na zadowolonego chyba samym faktem, że w ogóle pozwoliłam mu się do siebie zbliżyć i dałam się dotknąć. Nasze maleństwo zupełnie jakby wyczuło, że w pobliżu jest tata i stało się wiele bardziej aktywne niż wcześniej, a gdy tylko ponownie zaczęło się poruszać z ust Gawryły wydobyło się ciche "Wow" a w jego spojrzeniu rozbłysła radość wymieszana z dumą.
-Proszę wróć do domu. - powiedział błagalnie, podnosząc swoje spojrzenie z mojego brzuch na twarz, jednak wciąż nie zabierając z niego swoich dłoni.-Spróbujmy jeszcze raz, dla niego.- powiedział kładąc wyraźny nacisk na ostatnie słowa. Od razu chciałam pokręcić przecząco głową, jednak nim zdążyłam to zrobić, on znowu się odezwał.- Nie musimy przechodzić od razu do porządku dziennego... Mogę spać na kanapie tak długo jak będziesz chciała, ale proszę cię wróć.- od razu dało się wyczuć, że był bardzo zdesperowany i był gotowy zrobić wszystko bym wróciła, jednak mi jego deklaracje nie wystarczały.
-Podaj mi chodź jeden powód dla którego powinnam to zrobić- powiedziałam stanowczo, również na niego spoglądając i unosząc pytająco brwi. Byłam pewna, że nie ma żadnego powodu, dla którego miałabym wrócić, nawet ze względu na dziecko.
-Podam ci aż trzy powody- oznajmił pewnym głosem, aż zbyt pewnym jak na zaistniałą sytuację, a ja od razu się zdziwiłam jego odpowiedzią - Ja, ty i nasze maleństwo- dodał po chwili półgłosem, nachylając się bliżej mnie, kolejno wyliczając na palcach.
-Nie Piotr.- odpowiedziałam po czym strącając jego dłonie, wstałam z miejsca, bez żadnego słowa więcej i nie odwracając się za siebie ruszyłam w stronę drzwi. Chwyciłam za klamkę, jednak do ostatniej chwili walczyłam sama z sobą, żeby tylko się nie odwrócić i nie spojrzeć za siebie. Wyszłam z sypialni. Przynajmniej tym razem byłam stanowcza w tym co robiłam.
23:07 -Wyrobiłam się :)
P.S. Ostatnio na pomysłowni ktoś poprosił mnie o dodanie posta,
w którym udzielę kilku rad początkującym blogerom- pisarzom. Po dłuższym przemyśleniu tej prośby
stwierdziłam, że mogę coś takiego napisać pod warunkiem, że także będziecie tego chcieli...
Tak więc piszcie swoje opinie o tym pomyśle w komentarzu, a jeżeli spotka się on z waszym poparciem i zainteresowaniem napiszę taki post i dodam go w okolicach środy...
To jest chyba najbardziej wzruszajace cześć ! Czekam jak najszybciej na następną cześć ;)
OdpowiedzUsuńmega część, ale zarazem bardzo smutna... czekam na szybkiego nexta i jestem za postem dla początkujących blogerów! ;))
OdpowiedzUsuńCześć wspaniała. Mam nadzieje że Hana da drugą szansę dla Piotra. No i pozostaje mi czekanie na nexta! ;)
OdpowiedzUsuńWspaniałe wzruszające i smutne.. Liczę na to że Piotr mimo wszystko nie odpuści przekona hane choćby miał spać jak pies na podłodze ;) Czekam na ten powrót Hany i kolejny next
OdpowiedzUsuńGenialne , też liczę na to że jednak Piotr dopnie swego , osiągnie tego czego chce w końcu Piotr nigdy nie odpuszcza i mam nadzieję że tym razem też tak będzie . że będzie mógł mieć Hanę i dziecko przy sobie, że będzie mógł troszczyć się o ich zdrowie mimo złości Hany.Czekam na następną część z niecierpliwością i w końcu mógłby Piotr udowodnić że Oliwia nie nosi jego dziecka i co z tym Maksem ?
OdpowiedzUsuńgenialna część!!! <3
OdpowiedzUsuńWow! Megaa :3 genialna część! Troszkę smutna, ale potrzeba też takich części! Mam nadzieje że Hana wroci do Piotra i będą razem szczęśliwi!������❤������
OdpowiedzUsuńGenialna cześć, kiedy next nie możemy się doczekać
OdpowiedzUsuńMożemy liczyć dziś na Nexta?? Super opo
OdpowiedzUsuńSuper część według mnie to możesz w środę dodać nexta zamiast porad
OdpowiedzUsuńNie! Dodaj porady plis!
UsuńOpowiadanie jak zawsze świetne! Dodasz dzisiaj te porady?
OdpowiedzUsuń