Siedzieliśmy przy stole, grzebiąc widelcami w talerzach. Każdy uważnie mi się przyglądał, a ja starałam się nie zwracać na to najmniejszej uwagi, wzrok miałam wbity w swoją porcję i robiłam wszystko, żeby tylko nie musieć podnosić spojrzenia. Atmosfera była napięta, siedzieliśmy w ciszy, której nikt nie chciał przerywać, może dlatego że nie za bardzo wiedział co powiedzieć i jak zacząć rozmowę, żebym nie poczuła się osaczona lub jak na komisariacie.
-Więc... jak się poznaliście-Zapytała pani Krystyna, która jako pierwsza odważyła się zabrać głos. Na jej słowa nieznacznie dźwignęłam głowę znad stołu, przez co wiedziałam że to pytanie skierowane jest w moją stronę.
- W szpitalu- odparłam drżącym głosem, niepewnie spoglądając w jej kierunku, wydawała się być niezadowolona moją lakoniczną odpowiedzią. Spojrzałam ukradkiem na Piotra zupełnie jakbym chciała w ten sposób powiedzieć do niego "ratuj". On widząc moje błagalne spojrzenie wyprostował się na krześle i od razu podchwycił temat ciągnąc go dalej.
-Tak dokładnie... Pamiętam gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem idącą korytarzem, bo to właśnie wtedy moje serce po raz pierwszy zabiło mocniej... Naprawdę nigdy wcześniej tak nie miałem, dlatego od razu wiedziałem że to kobieta dla mnie. Już wtedy wpadłem po uszy. Pokochałem ją w chwili gdy pierwszy raz ją zobaczyłem- opowiadał, a jego głos był bardzo pewny, jak na zaistniałą sytuację-w końcu nie każdy potrafi rozmawiać o swoich uczuciach i określać je tak precyzyjnie... a zwłaszcza faceci. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że tak właściwie to pierwszy raz słyszę z jego ust historię naszego związku a dokładniej to początków uczucia jakie między nami się zrodziło. Jakoś nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy, nie było okazji, poza tym żadne z nas nie dopytywało, bo niby po co? Były ważniejsze tematy do poruszenia. Zaciekawiona jego wypowiedzią nieznacznie przekręciłam się na krześle w jego kierunku, uważnie słuchając.
-A ty Hana? Kiedy sobie uświadomiłaś że to miłość?- do rozmowy włączyła się Ola, która do tej pory milczała, w dalszym ciągu drążąc, ten dość niewygodny dla mnie temat, sprawiając tym, że miałam wrażenie jakbym znajdowała się na jakimś przesłuchaniu w sprawie przestępstwa w które jestem zamieszana... Momentalnie poczułam na sobie wzrok wszystkich obecnych w pomieszczeniu, który do tej pory był skupiony na Piotrze, a moje serce od razu przyspieszyło.
-Och, trudno powiedzieć, ja też gdy tylko go zobaczyłam coś poczułam, ale nie wiedziałam jeszcze co…- odpowiedziałam speszona, skupiając wzok na posiłku. Piotr zapewne chcąc dodać mi otuchy delikatnie chwycił mnie za rękę - Z opowieści znajomych wiem że według ich obserwacji od samego początku oboje mieliśmy się ku sobie, chociaż sami tego nie dostrzegaliśmy...- ciągnęłam dalej choć opowiadanie o tym przychodziło mi z ogromnym trudem.
-Tak... Prawdopodobnie cały szpital od początku obserwował nasze relacje i czekał aż w końcu zostaniemy parą... nawet powstawały zakłady dotyczące tego ile czasu nam to zajmie...niektórzy trafili, chodź ja osobiście twierdzę że tak naprawdę zaczęło między nami iskrzyć dopiero po akcji z Karolem- widząc że nie wiem co mam jeszcze powiedzieć Piotr wtrącił się, a ja dziękowałam mu za to w myślach, jednocześnie starając się podłapać wątek i go ciągnąć, żeby nie wyszło na to że tylko Gawryło coś mówi, a ja jedynie milczę chodź pytania w głównej mierze są skierowane do mnie.
- Tak chyba, tak… to znaczy wcześniej też coś między nami było...- ciągnęłam ściszonym tonem głosu. Wciąż jeszcze byłam niepewna co powinnam mówić a czego nie, przez co miałam wrażenie ze poruszam się po grząskim gruncie- Ale nie na tyle silnego żebyśmy mogli sami to zauważyć... po prostu się przyjaźniliśmy i na tym koniec, i tak jak wspominał Piotr dopiero później coś się miedzy nami ruszyło- tłumaczyłam uśmiechając się przy tym nerwowo i spoglądając ukradkowo na rodziców i siostrę Piotra, chcąc zobaczyć ich reakcje na nasze słowa, które do tej pory padły.
-To wspaniała historia- powiedziała mama Piotra z właściwą dla siebie egzaltacją, dopiero po jakimś czasie milczenia.- Ale z tego co mówił mi Piotruś wiem że byliście razem tylko kilka tygodni a potem się rozstaliście...- dodała.
-No właśnie... dlaczego znowu jesteście razem?- wypaliła Ola, a jej matka od razu obdarzyła ją karcącym spojrzeniem, na co wzruszyła jedynie ramionami. Jako że ja nie miałam pojęcia jak odpowiedzieć na to pytanie- w sposób inny niż mówiąc że po części ze względu na dziecko które za niedługo nam się urodzi- od razu spasowałam, znów spoglądając na Piotra i dając mu znak aby przejął inicjatywę, w końcu to jego rodzice i on dobrze wie jak zaczarować ich słowami.
-Cóż... - odchrząknął nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. Zapanowała chwila ciszy, podczas której wszyscy- łącznie ze mną- z niecierpliwością oczekiwali odpowiedzi Gawryły.- W naszym życiu wydarzyły się rzeczy których nie planowaliśmy...- zaczął nerwowo przeczesując przy tym dłonią włosy i spoglądając na każdego poklei - I były dla nas obu szokiem, zwłaszcza wypadek Hany, ale w pewnym stopniu to one sprawiły ze oboje zrozumieliśmy, że rozstając się popełniliśmy ogromny błąd przez który oboje cierpieliśmy...- kontynuował- Poza tym zorientowaliśmy się, że to co nas łączyło to nie chwilowa fascynacja tylko prawdziwe uczucie- to ostatnie powiedział już bez najmniejszego zawahania, tak jakby od dawna miał przygotowaną odpowiedź, bądź co bardziej jakby było to coś oczywistego.
-I to wszystko?- zajęczała jakby rozczarowana jego odpowiedzią Aleksandra. Chyba spodziewała się nieco dłuższej, wiele ciekawszej i ckliwej historyjki, jak to po zerwaniu nie mogliśmy o sobie przestać myśleć i zapomnieć, a za każdym razem widząc się na szpitalnym korytarzu potajemnie wzdychaliśmy do siebie i wspominaliśmy piękne czasy gdy byliśmy jeszcze razem... a potem stało się coś tragicznego co wytrząsnęło naszymi sercami - czyli mój wypadek- i sprawiło, że bez zawahania rzuciliśmy się w swoje ramiona bo zrozumieliśmy że nie potrafimy bez siebie żyć- niestety życie to nie bajką i u nas nie było to takie proste jak w niejednej baśni... Od samego początku mieliśmy problem ze wzajemnym zaufaniem, a nasze rozstanie zerwało tę cienką nić porozumienia, którą z trudem udało nam się wcześniej stworzyć, więc zanim postanowiliśmy wrócić do siebie i spróbować jeszcze raz, odbyliśmy kilka naprawdę ciężkich i długich rozmów, dzięki którym było nam łatwiej podjąć decyzję, poza tym fakt iż za niedługo zostaniemy rodzicami dodatkowo pchnął nas ku sobie, później nie obyło się bez zgrzytów, awantur i niesłusznych oskarżeń... więc tak naprawdę to dopiero czas który spędziliśmy razem, udowadniając sobie że nam zależy sprawił że nasz związek wyglądał jak wygląda... jeszcze nie jest idealnie bo w wielu kwestiach nadal mieliśmy różne zdania i czasami się z tego powodu kłóciliśmy, ale ciągle nad tym pracujemy i staramy się zmieniać dla tej drugiej osoby, bo właśnie tak wygląda związek dwóch dorosłych ludzi.
-Tak, po prostu postawiliśmy kolejny krok-ja postanowiłem znów o nią zawalczyć, a Hana spróbowała zaufać mi po raz kolejny.- podsumował Piotr, a po jego słowach zapanowała długa cisza oznaczająca że wyczerpaliśmy już cały temat. Wszyscy nad czymś myśleli. Nawet ja zastanawiałam się nad jego słowami, bowiem zaczęła mnie nurtować pewna kwestia. Dlaczego właśnie wtedy postanowił znów o mnie zawalczyć? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie dlatego odnotowałam w pamięci żeby w najbliższym czasie go o to zapytać. Minęło kilka minut nim ktoś się odezwał.
-Cóż to naprawdę wspaniała opowieść- po raz pierwszy odkąd zasiedliśmy do stołu odezwał się pan Tadeusz- Ale jest jeszcze pewna kwestia którą warto byłoby poruszyć... ale zapewne jesteście zmęczeni, więc porozmawiamy o tym jutro na śniadaniu, a tymczasem możecie udać się do swojego pokoju, jest na piętrze. - powiedział bez jakichkolwiek emocji w głosie. Jego ostatnie słowa były dla nas wręcz zbawienne, gdyż oznaczały koniec przesłuchania. Razem z Piotrem wstaliśmy od stołu, uprzednio dziękując za posiłek i żegnając się ze wszystkimi opuściliśmy jadalnię wracając się do ogromnego holu. Wspięliśmy się po schodach prowadzących na piętro, tam korytarz rozwidlał się w dwie strony a po każdej z nich znajdowała się niezliczona ilość pomieszczeń. Piotr chwycił mnie za rękę i ciągnąc za sobą skręcił w korytarz po prawej stronie. Stanęliśmy przed drzwiami znajdującymi się na samym końcu. Gawryło od razu chwacił za klamkę otwierając pokój i przepuszczając mnie przodem. Znaleźliśmy się w sporym pokoju z ogromnym podwójnym mahoniowym łóżkiem stojącym pod jedną ze ścian. Po obu jego stronach stały szafki nocne w takim samym kolorze, na których postawiono niewielkie lampki z beżowymi abażurami, oraz leżały białe puszyste dywany. Przed łóżkiem stała duża pufa obita białym aksamitem. Na łóżku leżała niezliczona ilość brązowych poduszek, które idealnie współgrały z beżową narzutą. Podłoga została pokryta ciemnymi panelami pasującymi do ścian w kolorze gorzkiej czekolady na których wisiało sporo ramek ze zdjęciami. Okna zakrywały długie, beżowe zasłony. Po lewej stronie od łóżka znajdowały się stolik do kawy a przy nim dwa fotele podobnie jak pufa obite białym aksamitem, nieopodal nich znajdowały sie dwie pary drzwi- jedne prowadzące do łazienki, a drugie do garderoby. Na przeciwnej ścianie stało ogromne biurko oraz komoda na drobiazgi, a obok niej znajdowało się zapewne wyjście na balkon. Wnętrze było na prawdę gustowne i eleganckie. Jak się okazało był to dawny pokój Piotra. Nasze walizki zostały przeniesione z holu przez kogoś ze służby i stały w garderobie. Szybko się rozpakowaliśmy, ponieważ nie zabraliśmy zbyt wielu rzeczy.
Stałam przy oknie oparta o parapet, wpatrując się w wspaniałe widoki za oknem. Dom stał zaraz przy plaży- która stanowiła własność państwa Gawryło- więc miałam wspaniały widok na spienione morze.
-I jak ci się podoba?- zapytał Piotr chwytając mnie jedną ręką w talii, a ja nawet nie wiem kiedy pojawił się tuż obok.
- Jest pięknie.- westchnęłam zachwycona krajobrazem rozciągającym się za oknem.
-Chcesz zejść na taras z tyłu domu? Widoki stamtąd są o wiele lepsze- zaproponował, a ja jedynie przytaknęłam. Po chwili staliśmy już na drewnianym podeście za domem wpatrując się w fale i słońce powoli chylące się ku zachodowi i powoli znikające za horyzontem. Stałam wtulona w ciepłe ramiona Piotra, który z brodą opartą ma moim lewym ramieniu obejmował mnie od tyłu i swoimi silnymi dłońmi delikatnie gładził mój nieco wystający brzuch.
-Mogłabym tak stać całą wieczność- wyszeptałam, zachwycając się pięknem tego zachodu słońca, ciesząc się bliskością osoby którą kocham i czując jak wszystkie stresy tego dnia powoli odchodzą w zapomnienie.
-Ja też, o ile ty byłabyś przy mnie i miałbym świadomość że już na zawsze będziesz moja...- wyszeptał mi prosto do ucha, lekko je przy tym drażniąc i przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
-Już jestem twoja- powiedziałam to tak cicho że zapewne gdybyśmy mieli jakieś towarzystwo, nikt poza nim nie mógłby tego usłyszeć- co ze mną zrobisz?- dodałam po chwili pół żartem wciąż szepcząc. Na moje słowa Piotr odwrócił mnie przodem do siebie wciąż nie wypuszczając mnie ze swoich objęć i spoglądając mi prosto w oczy odpowiedział
-Schowam cię tam gdzie nikt już cię nie znajdzie-wyszeptał pochylając się nade mną w taki sposób że nasze czoła się zetknęły i w tym samym momencie położył dłoń na sercu. Na te słowa poczułam jak łzy wzruszenia powoli ściskają mi gardło, dlatego jedyne co byłam w stanie zrobić to wspiąć się na palcah i złożyć na jego soczystych wargach delikatny pocałunek, który w tamtej chwili wyrażał więcej niż tysiąc słów, które mogłabym wypowiedzieć... Nie liczyło się dla nas nic tylko my i chwila która mogła trwać wieczność, a ja już na zawsze chciałam zatrzymać w swoim sercu.
-Więc... jak się poznaliście-Zapytała pani Krystyna, która jako pierwsza odważyła się zabrać głos. Na jej słowa nieznacznie dźwignęłam głowę znad stołu, przez co wiedziałam że to pytanie skierowane jest w moją stronę.
- W szpitalu- odparłam drżącym głosem, niepewnie spoglądając w jej kierunku, wydawała się być niezadowolona moją lakoniczną odpowiedzią. Spojrzałam ukradkiem na Piotra zupełnie jakbym chciała w ten sposób powiedzieć do niego "ratuj". On widząc moje błagalne spojrzenie wyprostował się na krześle i od razu podchwycił temat ciągnąc go dalej.
-Tak dokładnie... Pamiętam gdy po raz pierwszy ją zobaczyłem idącą korytarzem, bo to właśnie wtedy moje serce po raz pierwszy zabiło mocniej... Naprawdę nigdy wcześniej tak nie miałem, dlatego od razu wiedziałem że to kobieta dla mnie. Już wtedy wpadłem po uszy. Pokochałem ją w chwili gdy pierwszy raz ją zobaczyłem- opowiadał, a jego głos był bardzo pewny, jak na zaistniałą sytuację-w końcu nie każdy potrafi rozmawiać o swoich uczuciach i określać je tak precyzyjnie... a zwłaszcza faceci. Wtedy też zdałam sobie sprawę, że tak właściwie to pierwszy raz słyszę z jego ust historię naszego związku a dokładniej to początków uczucia jakie między nami się zrodziło. Jakoś nigdy wcześniej o tym nie rozmawialiśmy, nie było okazji, poza tym żadne z nas nie dopytywało, bo niby po co? Były ważniejsze tematy do poruszenia. Zaciekawiona jego wypowiedzią nieznacznie przekręciłam się na krześle w jego kierunku, uważnie słuchając.
-A ty Hana? Kiedy sobie uświadomiłaś że to miłość?- do rozmowy włączyła się Ola, która do tej pory milczała, w dalszym ciągu drążąc, ten dość niewygodny dla mnie temat, sprawiając tym, że miałam wrażenie jakbym znajdowała się na jakimś przesłuchaniu w sprawie przestępstwa w które jestem zamieszana... Momentalnie poczułam na sobie wzrok wszystkich obecnych w pomieszczeniu, który do tej pory był skupiony na Piotrze, a moje serce od razu przyspieszyło.
-Och, trudno powiedzieć, ja też gdy tylko go zobaczyłam coś poczułam, ale nie wiedziałam jeszcze co…- odpowiedziałam speszona, skupiając wzok na posiłku. Piotr zapewne chcąc dodać mi otuchy delikatnie chwycił mnie za rękę - Z opowieści znajomych wiem że według ich obserwacji od samego początku oboje mieliśmy się ku sobie, chociaż sami tego nie dostrzegaliśmy...- ciągnęłam dalej choć opowiadanie o tym przychodziło mi z ogromnym trudem.
-Tak... Prawdopodobnie cały szpital od początku obserwował nasze relacje i czekał aż w końcu zostaniemy parą... nawet powstawały zakłady dotyczące tego ile czasu nam to zajmie...niektórzy trafili, chodź ja osobiście twierdzę że tak naprawdę zaczęło między nami iskrzyć dopiero po akcji z Karolem- widząc że nie wiem co mam jeszcze powiedzieć Piotr wtrącił się, a ja dziękowałam mu za to w myślach, jednocześnie starając się podłapać wątek i go ciągnąć, żeby nie wyszło na to że tylko Gawryło coś mówi, a ja jedynie milczę chodź pytania w głównej mierze są skierowane do mnie.
- Tak chyba, tak… to znaczy wcześniej też coś między nami było...- ciągnęłam ściszonym tonem głosu. Wciąż jeszcze byłam niepewna co powinnam mówić a czego nie, przez co miałam wrażenie ze poruszam się po grząskim gruncie- Ale nie na tyle silnego żebyśmy mogli sami to zauważyć... po prostu się przyjaźniliśmy i na tym koniec, i tak jak wspominał Piotr dopiero później coś się miedzy nami ruszyło- tłumaczyłam uśmiechając się przy tym nerwowo i spoglądając ukradkowo na rodziców i siostrę Piotra, chcąc zobaczyć ich reakcje na nasze słowa, które do tej pory padły.
-To wspaniała historia- powiedziała mama Piotra z właściwą dla siebie egzaltacją, dopiero po jakimś czasie milczenia.- Ale z tego co mówił mi Piotruś wiem że byliście razem tylko kilka tygodni a potem się rozstaliście...- dodała.
-No właśnie... dlaczego znowu jesteście razem?- wypaliła Ola, a jej matka od razu obdarzyła ją karcącym spojrzeniem, na co wzruszyła jedynie ramionami. Jako że ja nie miałam pojęcia jak odpowiedzieć na to pytanie- w sposób inny niż mówiąc że po części ze względu na dziecko które za niedługo nam się urodzi- od razu spasowałam, znów spoglądając na Piotra i dając mu znak aby przejął inicjatywę, w końcu to jego rodzice i on dobrze wie jak zaczarować ich słowami.
-Cóż... - odchrząknął nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. Zapanowała chwila ciszy, podczas której wszyscy- łącznie ze mną- z niecierpliwością oczekiwali odpowiedzi Gawryły.- W naszym życiu wydarzyły się rzeczy których nie planowaliśmy...- zaczął nerwowo przeczesując przy tym dłonią włosy i spoglądając na każdego poklei - I były dla nas obu szokiem, zwłaszcza wypadek Hany, ale w pewnym stopniu to one sprawiły ze oboje zrozumieliśmy, że rozstając się popełniliśmy ogromny błąd przez który oboje cierpieliśmy...- kontynuował- Poza tym zorientowaliśmy się, że to co nas łączyło to nie chwilowa fascynacja tylko prawdziwe uczucie- to ostatnie powiedział już bez najmniejszego zawahania, tak jakby od dawna miał przygotowaną odpowiedź, bądź co bardziej jakby było to coś oczywistego.
-I to wszystko?- zajęczała jakby rozczarowana jego odpowiedzią Aleksandra. Chyba spodziewała się nieco dłuższej, wiele ciekawszej i ckliwej historyjki, jak to po zerwaniu nie mogliśmy o sobie przestać myśleć i zapomnieć, a za każdym razem widząc się na szpitalnym korytarzu potajemnie wzdychaliśmy do siebie i wspominaliśmy piękne czasy gdy byliśmy jeszcze razem... a potem stało się coś tragicznego co wytrząsnęło naszymi sercami - czyli mój wypadek- i sprawiło, że bez zawahania rzuciliśmy się w swoje ramiona bo zrozumieliśmy że nie potrafimy bez siebie żyć- niestety życie to nie bajką i u nas nie było to takie proste jak w niejednej baśni... Od samego początku mieliśmy problem ze wzajemnym zaufaniem, a nasze rozstanie zerwało tę cienką nić porozumienia, którą z trudem udało nam się wcześniej stworzyć, więc zanim postanowiliśmy wrócić do siebie i spróbować jeszcze raz, odbyliśmy kilka naprawdę ciężkich i długich rozmów, dzięki którym było nam łatwiej podjąć decyzję, poza tym fakt iż za niedługo zostaniemy rodzicami dodatkowo pchnął nas ku sobie, później nie obyło się bez zgrzytów, awantur i niesłusznych oskarżeń... więc tak naprawdę to dopiero czas który spędziliśmy razem, udowadniając sobie że nam zależy sprawił że nasz związek wyglądał jak wygląda... jeszcze nie jest idealnie bo w wielu kwestiach nadal mieliśmy różne zdania i czasami się z tego powodu kłóciliśmy, ale ciągle nad tym pracujemy i staramy się zmieniać dla tej drugiej osoby, bo właśnie tak wygląda związek dwóch dorosłych ludzi.
-Tak, po prostu postawiliśmy kolejny krok-ja postanowiłem znów o nią zawalczyć, a Hana spróbowała zaufać mi po raz kolejny.- podsumował Piotr, a po jego słowach zapanowała długa cisza oznaczająca że wyczerpaliśmy już cały temat. Wszyscy nad czymś myśleli. Nawet ja zastanawiałam się nad jego słowami, bowiem zaczęła mnie nurtować pewna kwestia. Dlaczego właśnie wtedy postanowił znów o mnie zawalczyć? Nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi na to pytanie dlatego odnotowałam w pamięci żeby w najbliższym czasie go o to zapytać. Minęło kilka minut nim ktoś się odezwał.
-Cóż to naprawdę wspaniała opowieść- po raz pierwszy odkąd zasiedliśmy do stołu odezwał się pan Tadeusz- Ale jest jeszcze pewna kwestia którą warto byłoby poruszyć... ale zapewne jesteście zmęczeni, więc porozmawiamy o tym jutro na śniadaniu, a tymczasem możecie udać się do swojego pokoju, jest na piętrze. - powiedział bez jakichkolwiek emocji w głosie. Jego ostatnie słowa były dla nas wręcz zbawienne, gdyż oznaczały koniec przesłuchania. Razem z Piotrem wstaliśmy od stołu, uprzednio dziękując za posiłek i żegnając się ze wszystkimi opuściliśmy jadalnię wracając się do ogromnego holu. Wspięliśmy się po schodach prowadzących na piętro, tam korytarz rozwidlał się w dwie strony a po każdej z nich znajdowała się niezliczona ilość pomieszczeń. Piotr chwycił mnie za rękę i ciągnąc za sobą skręcił w korytarz po prawej stronie. Stanęliśmy przed drzwiami znajdującymi się na samym końcu. Gawryło od razu chwacił za klamkę otwierając pokój i przepuszczając mnie przodem. Znaleźliśmy się w sporym pokoju z ogromnym podwójnym mahoniowym łóżkiem stojącym pod jedną ze ścian. Po obu jego stronach stały szafki nocne w takim samym kolorze, na których postawiono niewielkie lampki z beżowymi abażurami, oraz leżały białe puszyste dywany. Przed łóżkiem stała duża pufa obita białym aksamitem. Na łóżku leżała niezliczona ilość brązowych poduszek, które idealnie współgrały z beżową narzutą. Podłoga została pokryta ciemnymi panelami pasującymi do ścian w kolorze gorzkiej czekolady na których wisiało sporo ramek ze zdjęciami. Okna zakrywały długie, beżowe zasłony. Po lewej stronie od łóżka znajdowały się stolik do kawy a przy nim dwa fotele podobnie jak pufa obite białym aksamitem, nieopodal nich znajdowały sie dwie pary drzwi- jedne prowadzące do łazienki, a drugie do garderoby. Na przeciwnej ścianie stało ogromne biurko oraz komoda na drobiazgi, a obok niej znajdowało się zapewne wyjście na balkon. Wnętrze było na prawdę gustowne i eleganckie. Jak się okazało był to dawny pokój Piotra. Nasze walizki zostały przeniesione z holu przez kogoś ze służby i stały w garderobie. Szybko się rozpakowaliśmy, ponieważ nie zabraliśmy zbyt wielu rzeczy.
Stałam przy oknie oparta o parapet, wpatrując się w wspaniałe widoki za oknem. Dom stał zaraz przy plaży- która stanowiła własność państwa Gawryło- więc miałam wspaniały widok na spienione morze.
-I jak ci się podoba?- zapytał Piotr chwytając mnie jedną ręką w talii, a ja nawet nie wiem kiedy pojawił się tuż obok.
- Jest pięknie.- westchnęłam zachwycona krajobrazem rozciągającym się za oknem.
-Chcesz zejść na taras z tyłu domu? Widoki stamtąd są o wiele lepsze- zaproponował, a ja jedynie przytaknęłam. Po chwili staliśmy już na drewnianym podeście za domem wpatrując się w fale i słońce powoli chylące się ku zachodowi i powoli znikające za horyzontem. Stałam wtulona w ciepłe ramiona Piotra, który z brodą opartą ma moim lewym ramieniu obejmował mnie od tyłu i swoimi silnymi dłońmi delikatnie gładził mój nieco wystający brzuch.
-Mogłabym tak stać całą wieczność- wyszeptałam, zachwycając się pięknem tego zachodu słońca, ciesząc się bliskością osoby którą kocham i czując jak wszystkie stresy tego dnia powoli odchodzą w zapomnienie.
-Ja też, o ile ty byłabyś przy mnie i miałbym świadomość że już na zawsze będziesz moja...- wyszeptał mi prosto do ucha, lekko je przy tym drażniąc i przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie.
-Już jestem twoja- powiedziałam to tak cicho że zapewne gdybyśmy mieli jakieś towarzystwo, nikt poza nim nie mógłby tego usłyszeć- co ze mną zrobisz?- dodałam po chwili pół żartem wciąż szepcząc. Na moje słowa Piotr odwrócił mnie przodem do siebie wciąż nie wypuszczając mnie ze swoich objęć i spoglądając mi prosto w oczy odpowiedział
-Schowam cię tam gdzie nikt już cię nie znajdzie-wyszeptał pochylając się nade mną w taki sposób że nasze czoła się zetknęły i w tym samym momencie położył dłoń na sercu. Na te słowa poczułam jak łzy wzruszenia powoli ściskają mi gardło, dlatego jedyne co byłam w stanie zrobić to wspiąć się na palcah i złożyć na jego soczystych wargach delikatny pocałunek, który w tamtej chwili wyrażał więcej niż tysiąc słów, które mogłabym wypowiedzieć... Nie liczyło się dla nas nic tylko my i chwila która mogła trwać wieczność, a ja już na zawsze chciałam zatrzymać w swoim sercu.
Wymęczony, ale w miarę szybki next.
To było istne przejście przez męki...więc przepraszam za jakość tego posta,
ale nie jestem najlepsza w tego typu rozdziałach, a właściwie to moim zdaniem idą mi one najgorzej...
Na szczęście to już jedna z ostatnich takich części, więc nacieszcie się puki możecie,
bo już niedługo koniec tej sielanki...
bo już niedługo koniec tej sielanki...
Cześć wspaniała chociaż zabrakło mi mega hota i mam nadzieje ze.to nadrobisz, ciekawe o czym chce rozmawiać przy śniadaniu ojciec Piotra. Czuje ze pokluca się Piotr z ojcem potem hana z Piotrem. Do tego dodałbym ta wspaniała nadopiekunczosc Piotra i stanowczośc taka sama jak ma jego ojciec.Może być ciekawie i liczę właśnie na to ze po tej rozmowie właśnie Hana zjedna sobie ojca Piotra a sam Piotr będzie ciągle martwił się o hane co będzie wywoływało w niej irytację
OdpowiedzUsuńCudowny kiedy bedzue next ale mam nadzieje ze ich zwiazkowi i ciazy nic nie zagrozi
OdpowiedzUsuńWspaniała część!! <3
OdpowiedzUsuńczęść świetna idealna uwielbiam takie . Mam tylko nadzieję że Hana pokłóci się z Piotrem z powodu jego nadopiekuńczości że znów Piotr zacznie przesadzać dla jej dobra i stanowczo bez słuchania sprzeciwu wprowadzi swoje zakazy nakazy itp ... Liczę na to że Hana zdobędzie serca rodziców Piotra tak jak jego a ta cała rozmowa przy śniadaniu z rodzicami zakończy się dobrze po jakimś zgrzycie a być może i kłótni Piotra z ojcem . Proszę dodaj szybki next może dłuższy niż ten ? Proszę proszę i dzięki za tą
OdpowiedzUsuńCzekam na jakiegoś hota wreszcie! A część świetna! ! Bardzo fajnie opisalas wszystko :**
OdpowiedzUsuńCzesc swietna :D naprawde bardzo mi sie podoba, szczegolnie zakonczenie :* <3
OdpowiedzUsuńA co Byś Powiedziała na dwóch nadopiekuńczych i mega stanowczych panów - tatusia i dziadka ? Oj bomba hormonów Hany by tego nie wytrzymała :) może właśnie ich sielanka tak zostanie przerwana ? Może dojdzie do kłótni Piotra z ojcem a potem Piotra z Haną ? Liczę na to że Hana zdobędzie serca rodziców Piotra i nie mogę też doczekać się jakiegoś hota
OdpowiedzUsuńsuper czekam na kolejną część z niecierpliwością ;)
OdpowiedzUsuńZapowiada się interesująco ♥
OdpowiedzUsuńSuper część ! Nie.mogę doczekać się kolejnej, w której cudownie by bylo zobaczyć hoota <3
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiesz, ale jesteś N A J L E P S Z A!!! <3 <3
OdpowiedzUsuńWoow, swietne :3 masz talent :*
OdpowiedzUsuńSuper xD mam nadzieje ze w nast bedzie hot :D <3
OdpowiedzUsuńżadne tam koniec sielanki, ja mam nadzieję, że właśnie miedzy nimi zacznie się układac i Hana się trochę ogarnie ;D ma taki skarb ^^
OdpowiedzUsuńkiedy next ?!?!?!?!
OdpowiedzUsuńKiedy Dodasz next? Bardzo proszę postaraj się coś szybko dodać tak wspaniale Opo czyta się z zapartym tchem jak ciekawa książkę tylko tu nie ma następnej strony :( liczę na hot i nadopiekunczosc Piotra i jego rodziców w obec Hany do takich granic ze będzie niezły dym ;)
OdpowiedzUsuńKiedy będzie można się mniej więcej spodziewać nexta? :D
OdpowiedzUsuńProsimy o szybkiego nexta
OdpowiedzUsuń