Podczas rozmowy która miała miejsce poprzedniego wieczoru ustaliliśmy że w najbliższych dniach najlepiej będzie nie informować jego rodziców o ciąży, żeby nie zasypywać ich tak wielką liczbą niespodzianek, i tu nie chodzi o to że się nie ucieszą- bo prawdopodobnie od kilku lat marzą o wnukach- ale po prostu tak będzie lepiej, w końcu sama moja obecność będzie czymś nowym i niespodziewanym... Poza tym Piotr stwierdził że to będzie wspaniały prezent na ich rocznicę ślubu, dlatego też postanowiliśmy że powiemy im dopiero za tydzień, w obecności całej rodziny na uroczystej kolacji. Na szczęście mnie ominie stres z tym związany gdyż mój ukochany zadeklarował, że sam przekaże tę radosną nowinę, a moim zadaniem będzie jedynie stanie obok niego i uśmiechanie się... nie sprzeciwiałam się, ponieważ mi taki układ bardzo pasował.
Tak jak się umawialiśmy, około siódmej przyjechała do nas Ola. Porozmawialiśmy chwilę o Maksie- głównie o sporych zmianach w jego zachowaniu i tym jak się nam z nim mieszka- nie ominął nas także temat tego czego prawdopodobnie możemy się spodziewać po przyjeździe na miejsce. Później ustaliliśmy szczegóły trasy którą mamy zamiar jechać. Postanowiliśmy unikać przejazdów przez większe miasta, ze względu na korki- i trzymać się autostrad, a w pobliżu Trójmiasta dróg na których zwykle jest małe natężenie ruchu- może i będzie to dłuższa droga, ale na pewno o wiele szybsza. Przed ósmą wyszliśmy z mieszkania, Piotr przeniósł walizki siostry z jej samochodu do naszego, co nie zajęło mu wiele czasu, więc o ósmej ruszyliśmy w podróż...
Jechaliśmy już od ponad 4 godzin, a do przejechania zostało nam jeszcze nieco ponad 200km... Niestety przez korek spowodowany wypadkiem, na który natrafiliśmy zaraz po tym jak odjechaliśmy spod bloku mieliśmy niewielkie opóźnienie, dodatkowo przez ciągle postoje spowodowane nadopiekuńczością Gawryły cała podróż przedłuży się z 5 do 7 może nawet 8 godzin... Jechaliśmy w ciszy, którą zakłócał jedynie cichy dźwięk muzyki wydobywającej się z radia. Żadne z nas nie miało zamiaru się odzywać, gdyż atmosfera panująca w samochodzie była dość napięta. Razem z Olą siedziałyśmy na tylnej kanapie pojazdu- po drobnej wymianie zdań jaka zaszła pomiędzy mną a Piotrem na jednym z postojów postanowiłam przenieść się do tyłu, może dlatego że tam odnalazłam sojusznika, w postaci Aleksandry która tak samo jak ja była wściekła na brata i miała już dość zatrzymywania się. Wpatrywałam się w krajobraz, który z dość sporą prędkością przewijał się za oknem. Mijaliśmy domy, niewielkie gospodarstwa, pola, sady, stacje benzynowe, restauracje itp. Za oknem świeciło jasne słońce i było bardzo gorąco, na szczęście w samochodzie było nieco chłodniej. Byłam już zmęczona długą jazdą samochodem a do celu zostało jeszcze kilka dobrych godzin... Znużona bezczynnym siedzeniem, podobnie jak Ola postanowiłam się nieco zdrzemnąć.
Obudziło mnie delikatne potrząsanie przez kogoś moim lewym ramieniem. Po sposobie w jaki to robił byłam pewna że to Piotr.
-Jeśli zatrzymaliśmy się na kolejny postój, to lepiej dla ciebie żebym spała.- zagroziłam, mamrocząc cicho pod nosem, nadal nie otwierając oczu. Byłam zła i nadal śpiąca, nie chciało mi się po raz kolejny wychodzić z samochodu tylko po to żeby wedle zaleceń Gawryły rozprostować kości i przejść się kawałek od samochodu do końca parkingu i z powrotem.
-Jesteśmy już na miejscu- powiedział ściszonym tonem głosu, na jego słowa dźwignęłam ociężałe powieki o kilka milimetrów, następnie delikatnie przetarłam zaspane oczy dłońmi. Wyprostowałam się na siedzeniu i chwytając się wyciągniętej ręki Piotra wysiadłam z samochodu i momentalnie opadła mi ze zdziwienia szczęka- dosłownie. Staliśmy na samym środku sporego podjazdu wyłożonego grafitową kostką brukową, w kształcie okręgu na którego środku stała niewielkich rozmiarów fontanna otoczona przez równo przycięte krzaki czerwonych róż. Zamrugałam kilkakrotnie, ponieważ byłam niemalże pewna że coś mi się przewidziało, jednak obraz nadal się nie zmieniał. Spojrzałam pytająco na Piotra, lecz on jak gdyby nigdy nic wzruszył ramionami.. Odwróciłam się za siebie, a moim oczom ukazał się sporych rozmiarów dom pokryty ozdobną elewacją imitującą cegły w kolorze kości słoniowej z dachem pokryty czarnymi dachówkami, który bardziej przypominał willę lub pałacyk niż dom, a dookoła otaczały go idealnie przystrzyżone, soczysto zielone trawniki. Kilka kroków od naszego samochodu były schody prowadzące do drzwi budynku, który mieścił się na wysokim fundamencie., które zostały otoczone niewysokimi murkami i zadbanymi kwiatami, gdzieniegdzie rosły drzewa. Budynek był jednopiętrowy ale obszerny. Całą posesje otaczał wysoki żywopłot odgradzając ją od ciekawskich spojrzeń, dodatkowo wzmocniony od strony ulicy przez ceglany mur zabezpieczając ją przed niechcianymi gośćmi . W powietrzu unosił się zapach kwiatów i morza, ponadto przez szum wody i skrzeczenie mew dobiegająe z niewielkiej odległości miałam pewność że posiadłość znajduje się tuż przy plaży.
- Dzień dobry państwu, wstawić samochód do garażu?- dobiegł mnie niski, dotąd nieznany głos. Spojrzałam za siebie i wtedy spostrzegłam jakiegoś mężczyznę odzianego w czarny, dopasowany garnitur. Przez to że całą swoją uwagę skupiłam na przyglądaniu się willi i jej otoczeniu, nawet nie zauważyłam kiedy do nas podszedł podszedł. Piotr w odpowiedzi skinął jedynie głową i rzucił Konradowi- tak był podpisany na plakietce przypiętej do marynarki- kluczyki. Chciałam coś powiedzieć odnośnie tego że przecież w bagażniku są jeszcze nasze walizki jednak mężczyzna mnie ubiegł, zupełnie jakby czytał w moich myślach.
-Bagaże zostaną dostarczone do głównego holu.- Powiedział, po czym wsiadł do pojazdu i odjechał zapewne w stronę garażu.
-Gotowa?- zapytał Piotr spoglądając na mnie z troską, jednocześnie obejmując mnie w talii i przyciągając do siebie. W głębi duszy dziękowałam że to zrobił ponieważ momentalnie zmiękły mi kolana, a całe nogi stały się jak z waty. Poczułam ścisk w żołądku, który nagle postanowił fiknąć koziołka. Miałam wielką gulę w gardle przez którą nie mogłam wydusić słowa przez co jedyne co mogłam zrobić to skinąć głową na znak zgody, chodź tak na prawdę chciałam uciekać gdzie pieprz rośnie. Piotr zapewne widząc co się ze mną dzieje objął mnie jeszcze mocniej i powolnym krokiem ruszył w stronę drzwi ciągnąc mnie z sobą. Gdy byliśmy już u szczytu niewielkich schodów, nacisnął na dzwonek, a przed nami momentalnie otworzyły się ogromne, dwuskrzydłowe, dębowe drzwi. Jakaś kobieta uśmiechając się ciepło wpuściła nas do środka. Znaleźliśmy się w ogromnym holu ze ścianami w odcieniach beżu ozdobionymi licznymi obrazami, podłogą wyłożoną marmurowymi kafelkami, kryształowymi żyrandolami zwisającymi z sufitu. Zarówno po lewej jak i po prawej stronie znajdowały się schody łączące się ze sobą na górze i prowadzące na pierwsze piętro. W ścianie stojącej na przeciw nas dostrzegłam przejście w kształcie łuku zza którego wyłoniły się kolejne dwie osoby. Była to kobieta w wieku około 55 lat oraz mężczyzna nieco od niej starszy, ale trzymali się aż nadto dobrze, z resztą nie ma co się dziwić, patrząc na to jak żyją. Obydwoje byli bardzo eleganccy i wyróżniali się na tle ludzi których do tej pory tu poznałam, więc od razu domyśliłam się że to muszą być rodzice Piotra.
- Nareszcie jesteś ! Jak ja się za Tobą stęskniłam synku! - pierwsza podeszła do nas kobieta, chwytając w objęcia Piotra i witając się entuzjastycznie z synem, nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi, zupełnie tak jakby mnie nie widziała.
- Krystyna... bo go zamęczysz- westchnął jego ojciec, podchodząc do nas nieco bliżej.- Poza tym chyba mamy jeszcze jednego gościa- dodał, zza okularów taksując mnie swoim spojrzeniem od góry do dołu, przez co momentalnie się zarumieniłam
- Mamo, Tato. Poznajcie.. To jest Hana...- Gawryło zwrócił się do rodziców, tak oficjalnym tonem jakiego jeszcze od nigdy nie słyszałam, jednocześnie przyciągając mnie w swoją stronę. To wystarczyło, by wzrok jego matki również zawisł na mnie, a moje serce momentalnie przyspieszyło i przeszło do galopu, tak jakby chciało nabrać rozpędu zanim wyskoczy mi piersi.
- Miło mi...- wydukałam ściszonym głosem, wyciągając w ich stronę drżącą i mokrą od potu dłoń, aby wymienić uścisk na powitanie. Krew odpłynęła z mojej twarzy, a ja czułam jak powoli blednę. Gdyby nie obecność Piotra pewnie bym zemdlała.
- Nareszcie poznajemy dziewczynę naszego Piotrusia !- powiedziała pani Krystyna, jako pierwsza wyciągając do mnie rękę i od razu witając się ze mną ciepłym uściskiem. Odebrałam to jako dobry znak, przez co nieco się uspokoiłam.
-Może nie stójmy w holu, zapraszam do środka- wtrącił się ojciec Piotra, dłonią wskazując na przejście z którego przed chwilą przyszli. Powolnym krokiem całą czwórką, a tak właściwie to piątką weszliśmy do nieco mniejszego pomieszczenia, które sądząc po ogromnym stole, z porcelanową zastawą, stojącym a samym środku, było jadalnią. Tam czekała już na nas Ola. Gdy już pośrednio się poznaliśmy, zasiedliśmy do stołu, gdyż - ze względu na późną godzinę- miała zostać podana obiadokolacja. Mama mojego ukochanego była bardzo miłą i ciepłą osobą, miała na imię Krystyna i bardzo ją polubiłam... mam nadzieję, że ze wzajemnością... jego ojciec był również bardzo uprzejmy, ale nieco "sztywniejszy" niż żona, nazywał się Tadeusz i od razu można było dostrzec że jest wymagający i surowy, ale mimo wszystko na prawdę sympatyczny....
Gdy tylko podano do stołu, od razu poczułam na sobie wzrok wszystkich, nawet służby, która zawzięcie mi się przyglądała... I wcale nie przesadzałam, oni wszyscy naprawdę się na mnie gapili... Już wtedy wiedziałam że czeka mnie niezłe przesłuchanie o wiele gorsze niż na komisariacie...
22:37 - nieco krótsza ta część, ale wyrobiłam się... a myślałam że nie dam rady...
15kom = kolejna część (komentarze typu "next" i spam się nie liczą)
P.S. Zapraszam do zakładki bohaterowie w której znajdziecie nieco więcej informacji o rodzinie Piotra
P.S. Zapraszam do zakładki bohaterowie w której znajdziecie nieco więcej informacji o rodzinie Piotra
Cudowna wreszcie się doczekałam czekam na następna część Kiedy można się jej spodziewać ?
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnej części liczę na to że będzie szybko . Opowiadanie jak zawsze bardzo wciąga i żal że takie krótkie .Jak zwykle nadopiekuńczy Piotr bardzo mi się podoba i cieszę się że jesteś konsekwentna i nie zmieniasz tego . Ciekawa jestem jak Hana przeżyje całą obiadokolację i czekające ją przesłuchanie :) Oby Hana z łatwością zjednała sobie rodziców Piotra . Czuję że nie będzie to takie proste bo przecież ojciec
OdpowiedzUsuńPiotra jest taki surowy . I na koniec dodam że podroż z ciągłymi przystankami po prostu typowa dla Piotra a Hana dąsająca się jak dziecko na znak protestu siedząca z tyłu auta po prostu urocza :) wszystko idealnie dzięki za ta część i czekam na szybki next
Super cześć. Bardzo podoba mi sie opiekuńczość Piotra. Mam nadzieje że rodzice Piotra polubią Hanę. Genialne jest to opowiadanie i czekam na kolejny next :)
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super wciąga bez reszty żal ze szybko się kończy a na next trzeba długo czekać. Tez podoba mi się nadopiekunczy Piotr, mam nadzieję że jeszcze nie raz wypali z czymś tak genialnym jak postoje w podróży. A Hana będzie się złościć buntować i strzelać focha jak malutkie dziecko. Piotr niech nie odpuszcza! Jest idealny. Ciekawa jestem jak Hana zaprzyjaźnione się z rodzicami Piotra. Dodaj szybki next bardzo bardzo proszę i dziękuję za ta wspaniała cześć
OdpowiedzUsuńnie mogę doczekać się kolejnej części , Piszesz świetnie szkoda że trzeba długo czekać na następne ..... A Piotr genialny Hana przy nim i tak jest dzielna :) oby Piotr się nie zmienił i dalej tak bardzo wkurzał Hanę swoją nadopiekuńczością bo te ich sprzeczki o to są super . w końcu prawdziwy facet dba o soją kobietę . Jak sobie Hana zjedna rodziców Piotra ? tego nie mogę się doczekać w końcu to idealna kobieta dla ich syna .
OdpowiedzUsuńŚwietne!! <3
OdpowiedzUsuńSwietnie, swietnie, swietnie <33 opowiadanie genialne :D
OdpowiedzUsuńSuper :) zapowiada sie ciekawie <3
OdpowiedzUsuńswietnie sie czyta, tylko szkoda, ze tak rzadko dodajesz nexty ;)
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę musi być tych 15 komentarzy aby pojawił się next? Tzn, że jakby nie było np 15 komentarzy, to next się nie pojawi? A co z twoimi stalymi czytelnikami, którzy czytają twoje opo od samego początku i są ciekawi co będzie dalej, a next się nie pojawi, bo nie bylo 15 komentarzy? Ja jako twoja wierna czytelniczka wiem, że ludzie czytają i uwielbiają twoje opo oraz ze cie nie zawiodą z komentarzami
OdpowiedzUsuńps. Czesc jak zawsze mega i czekam na mam nadzieje szybkiego nexta!! <3
To nie jest tak że wejdę na bloga napiszę nexta chcę go publikować ale wcześniej sprawdzam statystyki i okazuje się że nie ma 15 kom więc stwierdzam że nie publikuję... To tak nie działa.
UsuńJeżeli nie będzie takiej lb komentarzy, to też dodam kolejną część, bo te 15 kom jest tylko po to żebym miała zróżnicowaną opinię kilku osób, żebym wiedziała co wam się podoba, a co nie. Np. po komentarzach pod tym postem widzę że podoba wam się zachowanie Piotra dlatego postaram się go nie zmieniać ;)
P.S. zaglądajcie jutro na bloga ;) ;)