poniedziałek, 2 marca 2015

Na zawsze razem cz. 49


 Siedziałam w salonie wsłuchując się w krople deszczu bębniące o parapet i czytając jakieś kolorowe czasopismo dla przyszłych matek- nie dowiedziałam się niczego, czego nie wiedziałabym wcześniej, ale z powodu nudy, która ogarniała mnie podczas samotnego przebywania w mieszkaniu kontynuowałam czytanie gazety.
Na zewnątrz lało jak z cebra i wiał porywisty wiatr wyginając gałęzie drzew. Piękna pogoda poranka odeszła w niepamięć. Szykowała się niezła burza, miałam nadzieję że Piotr wróci do domu zanim rozpęta się na dobre.
Usłyszałam zgrzyt przekręcanego zamka w drzwiach. Wstałam z kanapy, powoli tocząc się do przedpokoju. Piotr stał w progu drzwi przemoknięty do suchej nitki. Właśnie chciałam go przywitać, kiedy za jego plecami spostrzegłam, jakiegoś młodego chłopaka. Stanęłam jak wryta. Widziałam go pierwszy raz w życiu, ale wydawał mi się dziwnie znajomy, jakbym już wcześniej go poznała, dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że był bardzo podobny do Piotra, więc to zapewne dlatego wydawało mi się że go znam... Powoli cała układanka zaczęła tworzyć jedną, spójną całość- to jego zdenerwowanie, tajemnice, spotkanie. Piotr najprawdopodobniej miał syna i przez tak długi czas nie raczył mnie o tym poinformować. Chłopak również wyglądał na zaskoczonego moim widokiem... Jak widać nie tylko przede mną Gawryło miał tajemnice... Piotr najwyraźniej widząc nasze zakłopotanie zaistniałą sytuacją, postanowił się odezwać.
-Poznajcie się. Maks to jest Hana- powiedział wskazując na mnie gestem dłoni- Hana to jest Maks- po jego słowach podeszłam do nich i wyciągnęłam rękę w kierunku Maksa. Na mój gest chłopak nieco się skonsternował, jednak mimo to niepewnie ścisnął moją dłoń.
-Hana Goldberg- przedstawiłam się spoglądając prosto w jego błękitne oczy. To była jedyna rzecz którą różnił się od Piotra.
-Maksymilian Gawryło- odparł. Po tych słowach byłam już w 100% pewna że jest spokrewniony z Piotrem.- Miło mi panią poznać – dodał po chwili, uprzejmie.
-Mi ciebie również- odparłam, posyłając w jego stronę ciepły uśmiech. Całej tej scenie z boku przyglądał się Piotr, wydawał się o wiele bardziej rozluźniony niż, gdy wszedł do mieszkania. Najwyraźniej odetchnął z ulgą, gdy zobaczył że ” zaakceptowałam” Maksa. Gdy spojrzał na mnie, uśmiechając się nieznacznie, pokręciłam w jego kierunku przecząco głową, po czym zwróciwszy się na pięcie ruszyłam prosto do salonu. Niech sobie nie myśli że obejdzie się bez poważnej rozmowy.
-Rozgość się. – rzuciłam w stronę Maksa ponownie odwracając się za siebie. W odpowiedzi chłopak uśmiechnął się półgębkiem, a w jego policzkach pojawiły się niewielkie dołeczki. Ruszył za mną. Weszliśmy do salonu. Brunet minąwszy próg stanął w miejscu, rozglądając się po pomieszczeniu- Czuj się jak u siebie.- powiedziałam, w końcu tego wymagała ode mnie nasza Polska gościnność, poza tym chciałam być miła.
-Dziękuję- odparł, przeczesując dłonią włosy, denerwował się. To kolejna rzecz, którą przypominał mi mojego ukochanego… on też zawsze tak robił w stresujących i niezręcznych sytuacjach.
Po chwili dołączył do nas Piotr. Podszedł do mnie, chwycił w zgięciu łokcia i zaczął ciągnąć w stronę kuchni, kiedy zaczęłam stawiać opór rzucił krótkie ”Musimy pogadać” i nie zważając już na moje protesty, zaciągnął mnie do pomieszczenia. Po chwili byliśmy już w kuchni, stojąc naprzeciw siebie. Twarzą w twarz. Starałam się nie okazywać, żadnych emocji. Nie zwracając najmniejszej uwagi na Gawryłę który wciąż trzymał mnie w łokciu, wyrwałam się i podeszłam do blatu opierając się o niego placami, krzyżując przy tym ręce na wysokości klatki piersiowej.
-Jesteś zła?- zapytał niepewnie, spoglądając na mnie badawczo. Nie miałam ochoty na gadanie z nim więc w odpowiedzi wzruszyłam jedynie ramionami. Na mój gest, podszedł w moją stronę. Stanął naprzeciw, oparł ręce o blat zamykając mnie między nimi, uniemożliwiając jakąkolwiek próbę ucieczki. Oparł swoje czoło o moje i dopiero przemówił- Nie gniewaj się na mnie…- wyszeptał, po tych słowach próbując mnie pocałować, jednak byłam szybsza i odwróciłam głowę w przeciwną stronę. Mimowolnie aż prychnęłam. Jeśli myślał, że swoimi czułymi gestami i pocałunkami mnie udobrucha to grubo się mylił.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej- rzuciłam zaczepnie. Spoglądając na niego z ukosa. Na jego twarzy pojawił się cień konsternacji. Momentalnie się spiął, a lewą dłonią którą do tej pory trzymał na blacie przeczesał swą bujną czuprynę, tak samo jak Maks uczynił to kilka chwil wcześniej.
-To nie tak, jak ci się wydaje-westchnął z zakłopotaniem, znów się nade mną nachylając, jednak tym razem między naszymi wargami zachowywała się bezpieczna odległość dwudziestu centymetrów.
-Aha… czyli twój syn siedzący w naszym salonie, pewnie mi się przewidział- powiedziałam ironicznie, z udawanym entuzjazmem zupełnie jakbym nagle doznała jakiegoś  olśnienia. Wymusiłam uśmiech, jednak po chwili spoważniałam- sorry, ale w to akurat ci nie uwierzę- rzuciłam ostro. Na moje słowa Piotr wybuchł donośnym, niepohamowanym śmiechem, jednocześnie zbijając mnie tym z tropu.
-Syn? Maks nie jest moim synem– wyrzucił z siebie wciąż krztusząc się śmiechem. Teraz to już kompletnie się w tym wszystkim zgubiłam. Spojrzałam na niego pytająco, domagając się wyjaśnień. - To mój brat- odparł, nieco poważniej, nieudolnie starając się stłumić kolejny wybuch śmiechu narastający w jego płucach. Oburzona jego zachowaniem, klepnęłam go w ramię robiąc przy tym nadąsaną minę. Piotr widząc że mi w porównaniu do niego nie jest do śmiechu, momentalnie spoważniał, a w geście przeprosin zagarnął mnie w swoje silne i ciepłe ramiona. Gdy do moich nozdrzy dotarł jego wspaniały zapach, cała złość na niego momentalnie odeszła gdzieś w niepamięć. Stałam w jego objęciach, kontemplując ciszę i w myślach analizując wszystko czego przed chwilą się dowiedziałam. Coś ciągle mi w tym wszystkim nie pasowało. Piotr nigdy nie wspominał że ma rodzeństwo, tak właściwie to nigdy nie mówił niczego o swojej rodzinie… To właśnie wtedy dotarło do mnie, jak mało wiem o osobie, z którą jestem, mieszkam i spodziewam się dziecka, a co najważniejsze o osobie którą kocham nad życie.
Niepewnie się od niego odsunęłam, spoglądając prosto w jego pełne głębi, zielono-szare oczy.
-Nigdy nie wspominałeś że masz brata….- powiedziałam z niewielkim wyrzutem, a w moim głosie dało się wyczuć także zmartwienie. Na moje słowa Piotr sposępniał, odsunął się i wymijając mnie podszedł do okna, rękami opierając się o parapet.
-To długa, skomplikowana i niezbyt ciekawa historia- westchnął z rezygnacją, nawet na mnie nie spoglądając. Niepewnie podszedłem w jego kierunku, i wtuliłam się w jego plecy chcąc dać mu tym do zrozumienia, że jestem z nim i może powiedzieć mi wszystko co go męczy. Mimo to nie odezwał się  już ani słowem.
-Opowiedz mi- poprosiłam, z policzkiem wciąż przyklejonym do jego muskularnych pleców. Momentalnie poczułam jak jego mięśnie po raz kolejny tego dnia napięły się. Po chwili odwrócił się w moją stronę. Teraz znów staliśmy twarzą w twarz, patrząc sobie prosto w oczy. W jego spojrzeniu dało się dostrzec zakłopotanie mieszające się ze smutkiem.
-To naprawdę teraz nieistotne.- odpowiedział wymijająco, jednocześnie zakładając mi za ucho niesforny kosmyk włosów, który opadł mi na twarz.
-Nie chcesz to nie mów- rzuciłam obrażona w jego stronę, unosząc dłonie w geście kapitulacji. Wkurzało mnie to że wciąż coś przede mną ukrywał, nawet coś tak istotnego jak rodzina. Ja mówiłam mu wszystko o swoich bliskich, więc nie rozumiałam dlaczego on o swoich nie chce powiedzieć ani słowa. Gdyby nie pojawienie się Maksa w naszym mieszkaniu, zapewne do tej pory twierdziłabym iż jest jedynakiem… Zwróciwszy się na pięcie ruszyłam w stronę wyjścia. Nie zdążyłam zrobić nawet dwóch kroków, gdyż od razu zatrzymał mnie, chwytając za nadgarstek i ciągnąc z powrotem ku sobie.
-Ej, ale nie obrażaj się o to-  rzucił błagalnie, ponownie zamykając mnie w objęciach i całując w sam czubek głowy.
-Nie obrażam, po prostu wkurza mnie to, że pomimo, że jesteśmy razem, ciągle nie mówisz mi wszystkiego- odparłam oskarżycielsko. Gawryło wypuścił głośno powietrze i spojrzał na mnie spod długich rzęs.  Opuszkami palców zaczął gładzić mój policzek.
-Nie ukrywam, teraz to naprawdę jest mało ważne… ale jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć…- westchnął wciąż uważnie mi się przyglądając i badając moje reakcje. - Wieczorem przyjedzie Ola, podrzucić mi kilka rzeczy Maksa. Wtedy o tym pogadamy.- Po tych słowach znów osłupiałam. Jak to Ola przywiezie rzeczy Maksa? To on ma jeszcze siostrę? Jego brat zostaje u nas na dłużej? O co w tym wszystkim chodzi? Te i inne pytania wciąż tłukły się po mojej głowie.
-Jak to przywiezie jego rzeczy?-  wyrzuciłam z siebie, dopiero gdy już pierwszy szok nieco minął. W odpowiedzi Piotr wzruszył ramionami, po czym odparł
- O tym też pogadamy wieczorem.- powiedziawszy to pociągnął mnie za rękę w kierunku salonu, w którym czekał na nas Maks.
Nie pozostało mi nic innego, jak tylko czekać na przyjście Oli. Może ona będzie nieco bardziej rozmowna niż Piotr, a spotkanie z nią odpowie chociaż na część moich pytań. Może w końcu dowiem się czegoś więcej o przeszłości i rodzinie Piotra, które tak skrzętnie przede mną ukrywa.




Czy macie czasami takie dni że nic nie idzie po waszej myśli ? 
Ja właśnie taki miałam dziś dzień… więc przepraszam za jakość i długość tej części,
ale gdzieś zgubiłam pendrive’a z opowiadaniem więc musiałam pisać je od nowa,
 a jakby tego było mało, to w połowie pisania zalałam macbook’a herbatą… 
Czy tylko ja potrafię wybić sobie mały palec pisząc na klawiaturze?

Komentujcie !! 
Next w okolicach piątku/soboty




8 komentarzy:

  1. Identycznie "ogarnieta" jestem ;p część cudowna i cudowna na szybkiego nexta!! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa o co o tym chodzi . Czekamy na next

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w szoku, że tyle razy tu zaglądam, przeczytałam od razu w poniedziałek i zamilkłam.
    Ogólnie mi się podoba.
    I nie mogę doczekać się kontynuacji.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń