piątek, 27 lutego 2015

Na zawsze razem cz.48

Na miłe rozpoczęcie weekendu ;)  

 Zostałam sama w domu. Piotr pojechał do szpitala, mimo iż miał mieć tego dnia wolne został wezwany do jakiegoś nagłego przypadku. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam jakieś dziwne przeczucie że coś kręci. Po otrzymaniu wiadomości z informacją że musi tam pojechać bardzo się spiął i zaczął jakoś dziwnie zachowywać. Już wtedy wzbudził moje podejrzenia, nigdy wcześniej nie reagował, aż tak nerwowo na nagłe wezwanie, dodatkowo zdziwił mnie fakt iż przyszło ono sms-em, przecież zwykle gdy coś się działo dzwoniono, a nie wysyłano wiadomości, gdyż wtedy nie ma pewności iż wzywana osoba ją odczyta. Wyraźnie zaniepokojona i nieco zirytowana podeszłam do okna. Piotr właśnie odjeżdżał spod bloku. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt iż pojechał w kierunku zupełnie przeciwnym do tego, którym można było dotrzeć do Leśnej Góry. To przeważyło szalę, byłam pewna że mnie okłamał. Ciekawiło mnie tylko dlaczego i w jakim celu...
Żeby poznać odpowiedź na to pytanie musiałam poczekać do jego powrotu. Jednakże do mojego umysłu od razu napłynęły najróżniejsze czarne scenariusze, między innymi dotyczące tego iż może mieć kogoś, a ze mną jest tylko ze względu na dziecko...
Nie przecież to niemożliwe... nie, on by mi tego nie zrobił, nie po tym co przeszliśmy. A może jednak?
Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie na to pytanie. Po prostu nie pozostało mi nic innego, tylko spokojnie czekać na rozwój wydarzeń... W końcu prędzej czy później będzie mi musiał powiedzieć. Nieprawdaż?

~*~*~*~

Po upływie kolejnych pięciu minut Maks wciąż się nie zjawił, przez co oboje zaczęliśmy się nieco irytować. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy, sącząc kawę i od czasu do czasu spoglądając na siebie ukradkiem.
-Jak myślisz, zgodzi się na nasze warunki i dobrowolnie się przyzna?- zacząłem rozmowę mając już dosyć milczenia. Na moje pytanie, kobieta dźwignęła swe zielono-szare spojrzenie znad filiżanki i przeniosła wzrok na mnie. Wzruszyła ramionami. Wzięła kolejny łyk kawy, po czym odparła.
-Nie ma innego wyjścia.- rzuciła w moją stronę kolejny przebiegły uśmieszek i odchyliła się do tyłu zarzucając ręce za oparcie krzesła. Jak zawsze nawet w najbardziej niesprzyjającej sytuacji potrafiła zachować zimną krew i pozostać beztroska. Czasami jej tego zazdrościłem, ale później zdałem sobie sprawę, że właśnie takim zachowaniem doprowadzała do wielu sprzeczek, nie tylko ze mną. Pokręciłem głową i również zaciągnąłem kolejną porcję kofeiny.
-Tak właściwie to co zrobił ? - zapytałem odstawiając filiżankę na niewielki talerzyk. Byłem ciekawy co tym razem nawywijał, że potrzebna jest moja ingerencja w jego życie. Odkąd sięgam pamięcią, zawsze w coś się pakował, ale jeszcze nigdy Ola, czy ktokolwiek inny nie prosił mnie o pomoc w odkręcaniu jego głupot.
-Zadał się ze złodziejami samochodów- westchnęła z rezygnacją- Nie daje sobie z nim rady... od czasu skończenia szkoły strasznie się zmienił, nie chce słuchać mnie, ani kogokolwiek.- odparła prostując się na krześle i opierając ręce z powrotem na stole. Na jej twarzy pojawił się dotąd nieznany mi grymas, tak jakby połączenie troski, smutku i niepokoju. Spuściła głowę. Była bezradna. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z powagi sytuacji. Niepewnie położyłem rękę na jej dłoni, chcą dodać jej nieco otuchy i dać do zrozumienia że może na mnie liczyć.
 -Co chcesz z nim zrobić?-zagaiłem.  Na te słowa znów dźwignęła głowę i spojrzała na mnie znad długich rzęs. Tym razem w jej zmartwionych oczach ujrzałem coś jeszcze niż tylko strach. Dojrzałem w nich niewielką iskierkę nadziei, która rozbłysła, gdy tylko zadałem to pytanie. Wiedziała że nie jest w tym wszystkim sama.
-Pomyślałam ze może mógłbyś zabrać go do siebie na jakiś czas.- powiedziała niepewnie, wciąż nie spuszczając ze mnie wzroku. Zdziwiłem się. Nie spodziewałem się takiej propozycji z jej strony. Musiałem mieć dość dziwny wyraz, gdyż Oli widząc moją reakcję, od razu zaczęła - On teraz dojrzewa, szuka siebie, potrzebuje twardej ręki... On potrzebuje ciebie Piotr...- w jej głosie rozbrzmiały delikatne nuty desperacji.
- Wezmę go do siebie i co powiem Hanie ?- rzuciłem z irytacją w głosie, w końcu jej pomysł był wręcz niedorzeczny. Nagle zjawia się po kilku latach milczenia -kiedy nie wiedziałem nawet gdzie mieszka, pracuje i czym się zajmuje- i każe zabrać do siebie Maksa, którego ostatni raz widziałem w przeddzień swojej wyprowadzki, czyli gdy miał jakieś 12 lat... Od tego czasu minęło ponad 7 lat, a ja widywałem go tylko na zdjęciach.
-Prawdę, na pewno zrozumie- rzuciła stanowczo, całkowicie przekonana co do swoich racji. Mimowolnie prychnąłem. Za kogo ona się uważała, żeby mi rozkazywać. Sama od zawsze miała problemy ze szczerością, nawet wobec siebie, a teraz wymagała tego ode mnie. Momentalnie się zirytowałem, powoli zaczynałem żałować, że w ogóle się zgodziłem na to spotkanie.
-Wiesz w jakiej sytuacji mnie postawiłaś?- powiedziałem z wyrzutem, nachylając się w jej kierunku i spoglądając na nią przy tym spod byka. Nerwowo przeczesałem dłonią włosy.
-Wiem i przepraszam ale gdybyś wcześniej zainteresował się rodziną może teraz by tego nie było- powiedziała cierpko. Wzdrygnąłem się zraniony jadem w jej głosie, nigdy wcześniej jej takiej nie widziałem, jednocześnie poczułem się rozbawiony jej słowami. Cóż za ironia.... znalazła się znawczyni życia rodzinnego.
- No oczywiście... -prychnąłem po raz kolejny- Teraz najlepiej zwalić na mnie, w końcu od zawsze to wychodziło ci najlepiej...- skwitowałem z goryczą.
-Nie kłóćmy się teraz o to. Było minęło. Teraz mamy większy problem na głowie.- stwierdziła spokojnie. Miała rację, to nie był najlepszy moment na rodzinne kłótnie i wyciąganie brudów spod dywanu. Maks był w tym momencie najważniejszy, jeżeli chcieliśmy wyciągnąć go z problemów w które wpakował się przez swoją własną głupotę i zaniedbanie ze strony najbliższych- w tym mnie- musieliśmy połączyć siły i działać razem, w jednej drużynie, idąc przy tym na wiele kompromisów, nawet jeśli wymagają one od nas poświęceń.-Więc jak ? Weźmiesz go do siebie na jakiś czas?- dodała po chwili rzucając mi przy tym błagalne spojrzenie.
-Dobra- skapitulowałem. Nie miałem wyjścia, jeżeli chcieliśmy "ratować" Maksa musiałem na to przystać. Może ona ma rację i uda mi się na niego jakoś wpłynąć.- ale od września wraca do ciebie...-to był jedyny warunek, na jaki musiała się zgodzić, w końcu kiedy mi i Hanie urodzi się dziecko, nie będę miał zbyt wiele czasu na pilnowanie Maksa, a nie chcę żeby od nadmiaru wolności i braku kontroli znów w coś się wpakował. Poza tym moje mieszkanie jest za małe, na pomieszczenie nas wszystkich. Na te słowa, moja towarzyszka tylko skinęła głową na znak zgody.
Po upływie kolejnych kilku minut do restauracji w końcu weszła oczekiwana przez nas osoba. Młody brunet, po przekroczeniu progu rozejrzał się po lokalu i gdy tylko odnalazł szukaną przez siebie osobę rozpromienił się i ruszył w naszą stronę. Wyrósł, wyprzystojniał, zmężniał od czasu naszego ostatniego spotkania. Zupełnie się zmienił. Zresztą co się dziwić, nie był już dzieckiem, miał już 19 lat. Był młodym mężczyznom. 

Mimo radosnej maski nałożonej w chwili obecnej na jego twarz widać było, że jest zmęczony wydarzeniami ostatnich miesięcy. 
- Sorka za spóźnienie...- Zaczął na wstępie gdy tylko podszedł do naszego stolika, zwracając się do mojej towarzyszki. Chciał coś jeszcze coś dopowiedzieć, lecz gdy tylko zdał sobie sprawę z mojego towarzystwa, zamilkł na chwilę, a mina wyraźnie mu zrzedła.-Co on tutaj robi?- zapytał zszokowany, a  jego błękitne jak ocean oczy były niczym promienie lasera. Taksował mnie nimi bez ogródek. 
-Maks uspokój się.- starała się przywołać go do porządku- Wiem ze za nim nie przepadasz ale...- dodała po chwili, ale nie było dane jej dokończyć, gdyż Maks od razu wszedł jej w słowo
-Powiedziałaś mu o wszystkim?- zapytał zirytowany, nerwowo przestępują z nogi na nogę, wciąż nie spuszczając ze mnie morderczego spojrzenia, gdyby mógłby nim zabijać zapewne właśnie w tej chwili padłbym trupem. Na jego pytanie kobieta westchnęła.
-Musiałam... Jest twoim ...- zaczęła po krótkiej chwili namysłu, jednak i tym razem nie dokończyła.
-Nie obchodzi mnie on kim jest!! Nie miałaś prawa mu o tym mówić!!- wykrzyczał jej to prosto w twarz, a ciekawskie spojrzenia ludzi znajdujących się w lokalu powędrowały ku nam. Wiem że powinienem wtedy jakoś zareagować, upomnieć go, ale nie chciałem stać się kolejnym celem jego "ataku", więc dalej siedziałem cicho na swoim miejscy, przyglądając się wszystkiemu z boku.
-Maks!- podniosła głos, po raz kolejny przywołując go do porządku. Była tak samo zdenerwowana jak on.
-Skoro już wie... to co tu jeszcze robi?- zapytał już nieco spokojniej, jednak jego głos nadal brzmiał ostro.
-Czeka na ciebie... Razem z Piotrem postanowiliśmy, że dopóki nie zmądrzejesz i nie zmienisz swojego postępowania zamieszkasz z nim. - rzuciła stanowczo, nie spodziewając się sprzeciwu. Mimowolnie mój wzrok przeniósł się w tj chwili na chłopaka. Był w szoku. Miał taką minę jakby właśnie oznajmiła mu, że jest duchem, albo że pod stołem trzyma bombę.
 -Co?- wydusił z siebie dopiero po jakimś czasie,  siadając jednocześnie naprzeciw Oli. To wszystko wciąż jeszcze do niego nie docierało. 
-Potrzebujesz męskiej ręki... Może jemu uda się na ciebie jakoś wpłynąć i wyprowadzić na ludzi- powiedziała z wyraźną nutą nadziei w głosie, jednak i tak dało się wyczuć, iż sama nie do końca w to wierzy-  Bo ja mam już dość- westchnęła z rezygnacją. Maks nawet nie drgnął. Wciąż jeszcze analizował swoje położenie i starał się to wszystko jakoś ogarnąć. Zapanowała napięta cisza.
-To co jedziemy?- powiedziałem po jakimś czasie przerywając milczenie. Olka skinęła głową na potwierdzenie. Maks wciąż się nie odzywał, wstał jedynie z krzesła i ruszył do wyjścia, najwyraźniej musiał odetchnąć świeżym powietrzem.
-Wieczorem podrzucę ci jego rzeczy...- oznajmiła- Przypilnuj go- dodała spoglądając na mnie zaszklonymi oczami, widać było, iż ledwo panuje nad emocjami. Bez namysłu zagarnąłem ją w swoje ramiona. Od razu się w nie wtuliła.
-Obiecuję- odparłem, odsuwając ją od siebie i spoglądając prosto w oczy. Otarłem łzy spływające po jej policzku, po czym pospiesznie się z nią żegnając ruszyłem śladem Maksa w stronę wyjścia. 
Do moich płuco od razu dotarło chłodne, przesycone wilgocią powietrze. Czarne chmury zasnuły niebo. Nadciągająca burza przyprawiła mnie o dreszcze... miało być tak pięknie. Rozejrzałem się wokół siebie w poszukiwaniu Maksa. 
Stał oparty o elewację restauracji. Skinąłem głową, informując go w ten sposób, aby podążał za mną. Szybko dotarliśmy do mojego samochodu. Kiedy odjechaliśmy spod lokalu, kierując się prosto do mojego mieszkania na szybie zabębniły pierwsze krople deszczu. To by było na tyle jeśli chodzi o piękną pogodę z poranka... Gdy dojechaliśmy go centrum deszcz rozpadał się na dobre, bębniąc od dach samochodu tysiącem młotów. Wycieraczki z trudem rozgarniały potoki wody płynącej po szybach, odsłaniając spowolniony ruch pojazdów i zalane ulice. Siedzieliśmy w milczeniu, oboje czując się niezręcznie w swoim towarzystwie. Jedynie ciche dźwięki wydobywające się z radia, przerywały ciszę panującą między nami.
Po upływie kolejnych trzech kwadransów w końcu dotarliśmy na miejsce. Wysiedliśmy z auta, wychodząc w samo centrum ulewy. Ile sił w nogach pobiegliśmy w stronę klatki schodowej, jednaki i tak gdy tam dotarliśmy byliśmy przemoknięci do suchej nitki. Pospiesznie pokonaliśmy schody. Gdy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, Hana wyszła nam na spotkanie z uśmiechem wymalowanym na ustach, jednak ty tylko zobaczyła Maksa stojącego za moimi plecami mina jej stężała, a ona sama zamarła w miejscu.
Już wtedy wiedziałem, że czeka nas długa i skomplikowana rozmowa...


Jak to się wszystko skończy ?
Kim dla Piotra jest Maks?
Komentujcie !!
Mały szantaż: 15 kom= next 



 

17 komentarzy:

  1. Kurcze na początku myślałam, że Oli i Maks to rodzeństwo Piotra, ale Oli zna Hane, a Hana zna Maksa, a Piotr się z nim 7 lat nie widział wiec to mi nie pasuje... jeysem mega ciekawa jak to się dalej potoczy,czekam na nexta!! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na next też nie wiem kim oni mogą być

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna część, czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. szybki next opo świetne genialne !!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. next !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Super czekam na next. A może to jest jakaś rodzina Piotra

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział przeczytałam dzisiaj w nocy i od tego czasu myślę, nad rozwiązaniem zagadki - odpowiedzią na Twoje pytanie.
    Po kilku dłuższych chwilach zastanowienia stwierdziłam, że jeżeli jest to syn Piotra - pójdziesz na skróty. I chyba ta opcja byłaby taka oczywista. Wymyśliłam co innego. A teraz czekam czy trafiłam.
    Pozdrawiam... .

    OdpowiedzUsuń
  8. Maks jest synem Piotra a Ola jest jego byłą żoną.

    OdpowiedzUsuń
  9. super czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  10. 15 komentarz!
    Pozdrawiam mame i tate :')
    NEXT <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Next plis dodaj

    OdpowiedzUsuń
  12. No i gdzie ten next?!

    OdpowiedzUsuń