wtorek, 29 kwietnia 2014

Na zawsze razem cz.34

 Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, mimo iż próbowałam to nie mogłam otworzyć oczu, miałam wrażenie że ważą kilka ton, moje ciało było zupełnie bezwładne, tak jakby sparaliżowane, dodatkowo coś uciskało moją klatkę piersiową, ledwo łapałam oddech, a z każdą minutą było jeszcze gorzej... To wszystko wydawało mi się... obce... podejrzane i niezrozumiałe...
Wszystko działo się tak jakby w zwolnionym tempie, do moich uszu dobiegały ciche odgłosy ludzi kręcących się gdzieś nieopodal mnie...

Wciąż tkwiłam w jakiejś dziwnej pustce, nie wiedziałam gdzie jestem, co tam robię i jak się tam znalazłam, a jedynym logicznym wyjaśnieniem tej sytuacji jakie wpadło mi teraz do głowy było to że po prostu umarłam... Coraz bardziej się bałam. Najgorsze w tym wszystkim było to iż nawet nie wiedziałam co tak właściwie się stało... miałam wypadek, to wiem na pewno, ale co dalej ?!
Nie mam pojęcia ile czasu tak spędziłam, jednak z każdą upływającą minutą miałam coraz większy mętlik w głowie. Powoli zaczęłam panikować.
Minęło kilka kolejnych chwil nim usłyszałam dźwięk nadjeżdżającej karetki, a razem z nim jakieś niepokojące szmery i krzyki, po jakimś czasie dołączył do tego dźwięk tak jakby ciętego metalu, bełkot i kłótnie ratowników i jeszcze wiele innych dziwnych, nieokreślonych odgłosów. Po kilku długich minutach poczułam na sobie czyjś delikatny dotyk, a wszystkie dźwięki jakie dotychczas odbiegały do moich uszu ucichły. Mimo iż bardzo chciałam to w żaden sposób nie umiałam zareagować na którykolwiek z bodźców, mój organizm odmawiał mi posłuszeństwa. Ten dziwny dotyk jaki ciągle błądzi po moim ciele stawał się coraz bardziej nachalny a wręcz irytujący, wciąż jeździł naprzemiennie po moim karku i twarzy, a gdy w końcu dotarł do brzucha poczułam coś w stylu szarpnięcia, któremu towarzyszył odgłos rozcinanego materiału a zaraz po tym odczułam ogromną ulgę, ucisk jaki do tej pory miałam w okolicach klatki piersiowej znikł a ja w końcu mogłam wziąć większy haust powietrza i znów swobodnie oddychać.
Poczułam że powoli się unoszę, moje ciało otoczył chłodny powiew powietrza, momentalnie zrobiło mi się zimno, przez co mogłam stwierdzić iż właśnie zostałam wyciągnięta z samochodu, bądź bardziej z tego co po nim zostało. Ktoś niósł mnie na rękach, był przy tym taki delikatny i ostrożny jakbym była ze szkła bądź porcelany i za chwilę miałabym się rozbić na tysiące drobnych kawałeczków. Czy ze mną było aż tak źle ?
Opadłam na coś miękkiego ,były to zapewne nosze. Przez moje powieki zaczęło przedzierać się nieco stłumione jednak i tak jasne, rażące światło. Znów dotarł do mnie czyjś głos, który w kółko powtarzał to samo jednak był tak zniekształcony że nic z tego nie zrozumiałam, jedynie jeden wielki bełkot. Poczułam ukłucie gdzieś w okolicy prawego nadgarstka, jakaś chłodna ciecz zaczęła wypełniać każdy nawet najmniejszy zakamarek mojego ciała, nie minęło wiele czasu nim zrobiło mi się nieco lepiej, jednakże wciąż nie potrafiłam się poruszyć. Znów pojawiło się to wkurzające światełko, jednak po chwili zniknęło, poczułam kolejne ukłucie tym razem na drugiej ręce.
Ktoś delikatnie zaczął poklepywać mnie po policzkach najwyraźniej próbując ocucić. Powoli wyrywałam się z tej dziwnej nicości i powracała do świata realnego.
A jednak żyje !- wykrzyczałam w myślach, jednak nie miałam pojęcia czy się z tego cieszyć czy może wręcz przeciwnie, bo tak a prawdę to nie mam powodów do radości, bowiem bez Piotra i ze złamanym sercem moje życie nie ma najmniejszego sensu. Leniwie podnosiłam ociężale powieki wszystko wokół było zamazane i zamglone. Od niechcenia zamrugałam kilka razy a obraz stał się wyraźniejszy. Nade mną stał jakiś mężczyzna w średnim wieku, pierwszy raz widziałam go na oczy, jednakowoż po plakietce przypiętej do koszulki jak i po samym jego ubiorze mogłam wywnioskować iż jest lekarzem.
-słyszysz mnie- zapytał, a raczej wykrzyczał, gdy tylko zauważył że się ocknęłam, jego głos był bardzo zmartwiony i smutny, przez co ja również zaczęłam się niepokoić. Chciałam odpowiedzieć na jego pytanie, jednak nie mogłam wydusić z siebie ani słowa, zupełnie tak jakbym zapomniała do czego służy mowa i jak się nią posługiwać. Nagle poczułam mocny, przeszywający ból a zaraz po nim dość osobliwe uczcie zmęczenia i senności. Moje powieki robiły się coraz to cięższe a obraz powoli zanikał.
-nie zasypiaj ! Postaraj się otworzyć oczy. Halo !! Słyszysz mnie. Nie spij- do moich uszu dobiegły krótkie komunikaty doktora, mimo iż chciałam to po prostu nie potrafiłam spełnić żadnej z jego próśb. Nastała ciemność ...

***
Minęło nieco czasu nim znów odzyskałam częściową świadomość, nie mam pojęcia co się ze mną działo przez kilka ostatnich chwil, tak jakby ktoś od tak wyrwał je sobie z mojego życiorysu. Okropnie szumiało mi w głowie, a dezorientacja jaka dotychczas mi towarzyszyła stała się jeszcze bardziej odczuwalna. Nie wiedziałam gdzie się obecnie znajduję, lecz miałam dość dziwne wrażenie że się przemieszczam...
-pacjentka po wypadku, wydolna krążeniowo i oddechowa, 7 punktów w skali Glasgow, nieprzytomna, podejrzewam wstrząs mózgu, uraz klatki piersiowej oraz brzucha, podaliśmy jej płyny i zszyliśmy rozcięty łuk brwiowy.- usłyszałam zdenerwowany głos lekarza który przekazywał mnie dyżurnemu, pierwszą reakcja na jego słowa był szok, później dopiero zrozumiałam co tak naprawdę się dzieje.
-morfologia, grupa krwi, krzyżówka, układ krzepnięcia, USG i wezwijcie Wójcika i kogoś z chirurgi, najlepiej Consalidę albo Sambora- nie byłam pewna ale głos jaki usłyszałam chyba należał Leny, dodatkowo po usłyszeniu tak dobrze znanych mi nazwisk lekarzy byłam w 100% pewna gdzie się znajduje , a tym miejscem była zapewne izba przyjęć w Leśnej Górze.
Nie minęło dużo czasu nim wzywani lekarze zjawili się na oddziale, właśnie miałam wykonywane USG, w międzyczasie pobrali mi krew potrzebną na badania. Po kolejnych lekach jakie dostałam zaczęłam reagować na niektóre bodźce a co za tym idzie również na ból, który czułam na całym ciele jednak najbardziej dokuczliwy był ten w okolicach klatki piersiowej i brzucha. Nadal jednak nie mogłam otworzyć oczu . Wójcik wciąż jeździł zimną głowicą po moim podbrzuszu, strasznie się bałam.... jeżeli coś stanie się dziecku nigdy sobie tego nie daruję, po prostu nie przeżyję jeżeli je również stracę...
 Po Wójciku zaczął badać mnie któryś z chirurgów, znów zimna głowica ultrasonografu dotknęła mojego ciała, tym razem nieco wyżej.
-RTG i TK klatki piersiowej oraz brzucha na cito, później zabieramy na blok – usłyszałam zdenerwowany głos Wiktorii, na jej słowa jeszcze bardziej się przestraszyłam, zdałam sobie sprawę jak poważny jest mój stan.- No i obowiązkowo poinformujcie kogoś że ją tutaj mamy – dodała, wyrywając mnie z pewnego rodzaju zamyślenia, miałam jedynie nadzieję że nie zadzwonią po Piotra, on już wybrał, a ja nie potrzebuje jego litości czy jakiegoś poczucia winy, nie chcę zatrzymywać go na siłę, poza tym i tak wątpię żeby odebrał, w końcu za chwilę ma samolot... 
Później wszystko działo się bardzo szybko, badania, przygotowania do operacji i w końcu samo przewiezienie na blok...
Właśnie leżałam na stole operacyjnym, bardzo jasne i rażące światło przedzierało się przez moje powieki, wokół mnie panował potworny zgiełk, wszyscy byli bardzo zdenerwowani, atmosfera wydawała się być wyjątkowo napięta co mi również się udzieliło.
-Odliczaj powoli od 10 w dół- po chwili zwrócił się do mnie anestezjolog, tak jakby wiedział że doskonale go słyszę, po czym przyłożył mi do twarzy maskę z narkozą. Posłusznie wykonałam jego polecenie. W jednej chwili poczułam jak robię się senna a resztki mojej świadomości odchodzą gdzieś w niepamięć. Nie doliczyłam nawet do 7 gdyż po prostu odpłynęłam do pięknej krainy snów …. 

Ciekawi jak to się skończy ? Komentujcie !
Możemy  jedynie zdradzić że następna część będzie zupełnie inna niż te wcześniejsze...




20 komentarzy:

  1. Super opo Kami ;) Już nie mogę się doczekać następnej części

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie! <3 mam nadzieje, że next pojawi się szybko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodasz dziś nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że piotr się dowie i przyjedzie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niech do Piotra zadzwonią i mu powiedzą że jest Hana w szpitalu. I niech się w końcu dowie że jest z nim w ciąży. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodasz dzisiaj next?

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne <3
    Dawajcie szybko nexta !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodaj dzisiaj nexta:-) :-) :-) plissssssss

    OdpowiedzUsuń
  9. Dodasz dziś nexta?

    OdpowiedzUsuń
  10. Niech Piotr się dowie ze Hana jest w szpitalu i niech do niej przyjedzie.... I proszę aby dziecko przezylo :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodasz dzisiaj nexta?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dodaj nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodaj nexta bo jestem ciekawa co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  14. Next miał być najpóźniej w piątek a jest sobota i cooooo? Niema :( :(

    OdpowiedzUsuń