czwartek, 3 kwietnia 2014

Na zawsze razem cz.29

 W ciąż stałam naprzeciwko Leny, nerwowo przestępując z nogi na nogę i czekając aż się odezwie i powie o co w tym wszystkim chodzi. Wciąż mierzyłam ją wzrokiem, próbując wyczytać coś z jej postawy, zachowania bądź mimiki twarzy, jednak na daremne. Nie umiałam jej rozszyfrować, wciąż stała nieruchomo z kamienną miną. W pomieszczeniu wciąż panowała ta niezręczna cisza, która z minuty na minutę robiła się coraz bardziej uciążliwa. W mojej głowie zaczęły pojawiać się różne domysły tego co mogę za chwile usłyszeć, nie wiem dlaczego, ale miałam dziwne przeczucie że ta dość nietypowa sprawa ma jakiś związek z Olivią. Może się wydawać że mam jakąś nieuzasadnioną obsesję na jej punkcie, ale to nie moja wina że tylko ona kręci się koło Piotra i coś kombinuje... Głośno przełknęłam ślinę, czułam jak mocno bije mi serce .
-Gawryło najprawdopodobniej wyjeżdża- odparła w końcu po dłuższej chwili milczenia, myślałam że się przesłyszałam, przez co spojrzałam na nią pytająco, na co ona wzruszyła jedynie ramionami wracając do wypełniania dokumentów. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie czegoś takiego... Zamurowało mnie
-Ale jak to? Po co? Przecież...- Odparłam dopiero po jakimś czasie, gdy moje funkcje poznawcze odzyskały jakąkolwiek łączność z resztą ciała, mimo tego to i tak mówiłam zupełnie bez składnie. Jeszcze nie otrząsnęłam się z pierwszego szoku, nadal nie do końca wierzyłam w to co przed chwilą usłyszałam. To wszystko wydawało mi się zupełnie niedorzeczne. Po co, a przede wszystkim gdzie on wyjeżdża? To były pierwsze i chyba jedyne pytania jakie teraz siedziały w mojej głowie
-Olivia załatwiła mu posadę w klinice w Stanach, w przyszłym tygodniu prawdopodobnie razem wyjeżdżają.-odparła obojętnie Starska nawet na mnie nie spoglądając, jej słowa jeszcze bardziej mnie dobiły.
-Co?- zapytałam jeszcze bardziej zszokowana, byłam jak w jakimś transie , to wszystko wydawało mi się zupełnie nielogiczne, przecież ma prace tutaj, w Leśnej Górze, wśród przyjaciół, bliskich i znajomych a on tak po prostu chce wyjechać do Ameryki, gdzie nie ma nikogo, to było zupełnie irracjonalne, a wręcz nierealne, rozumie że tam zarobki są o wiele większe, medycyna jest tez na dużo wyższym poziomie, ale żeby tak po prostu wszystko rzucić i wyjechać... To do niego zupełnie niepodobne,w tym właśnie momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo się zmienił, zapewne pod wpływem tej całej nalepy. A może tylko mi się wydawało, albo po prostu wcześniej nie zauważyłam jaki jest naprawdę, ale to i tak nie zmienia faktu ze znam go bardzo dobrze, aż za bardzo i wiem iż z takiego błahego powodu jakim są perspektywy rozwoju by nie wyjechał, bo przecież tutaj tez może się jeszcze niejednego nauczyć jeśli aż tak bardzo mu na tym zależny... Zapewne chodzi o coś więcej niż karierę, tylko jeszcze nie wiem o co
- Nie mów że nie wiedziałaś,przecież cały szpital o tym „trąbi”- z zamyślenia wyrwał mnie głos internistki, która spoglądała na mnie z ogromnym zdziwieniem, szczerze powiedziawszy to wcale się temu nie dziwię, gdyż zwykle wiedziałam o wszystkim jako pierwsza. Nie chciałam już dłużej o tym rozmawiać, więc ruszyłam w stronę przebieralni-zresztą nie tylko o tym, o tobie i Kubie też jest głośno- dodała po chwili, przez co aż zwróciłam się na pięcie aby sprawdzić czy aby przypadkiem nie żartuje. Wyglądała całkiem poważnie, więc jednak nie oszukuje. Wciąż intensywnie mierzyłam ją wzrokiem, to wszystko zaczynało robić się coraz to dziwniejsze... jak może być o nas głośno, jeżeli nic mnie z nim nie łączy, po prostu zwykłe koleżeństwo. Musiałam się nad tym nieco zastanowić... no tak wczorajsza sytuacja mogła wyglądać dość dwuznacznie, każdy sobie coś dopowiedział i mamy ploty... po prostu świetnie jeszcze tego mi do szczęścia brakowało...
-No nie patrz tak na mnie, mowie co słyszałam...-odparła wyraźnie zmieszana, nie chciało mi się dłużnej ciągnąć tematu, więc nawet nie komentując tego co przed chwilą powiedziała Starska, wzruszyłam ramionami i skierowałam się za parawan. Szybko się przebrałam i pognałam na oddział , na wstępie przeprosiłam już nieco zdenerwowane pacjentki za spóźnienie i przystąpiłam do pracy. Dyżur okropnie mi się dłużył, cierpliwie przyjmowałam pacjentkę za pacjentką, co chwilę zerkając na zegarek, minęły dopiero 2 godziny odkąd zaczęłam pracę a mam wrażenie że co najmniej 5, jeszcze nigdy tak bardzo nie potrafiłam się doczekać końca swojej pracy... mimo iż miałam zajęcie to potwornie się nudziłam, zdecydowanie wolę stać przy stole operacyjnym. Na bloku nigdy nie można narzekać na brak wrażeń, tam co „krok” to niespodzianka, a takie coś jak rutyna po prostu nie istnieje....
Minęło kolejne kilka godzin, właśnie przyjmowałam ostatnią pacjentkę, kiedy to do mojego gabinetu wbiegł zdenerwowany i zziajany Gawryło, nie musiałam nawet czekać aż zacznie wyjaśniać o co chodzi
.-Chodź szybko na izbę, przywieźli nam pacjentkę w 8 miesiącu ciąży, wczoraj prawdopodobnie miała wypadek samochodowy, ale zbagatelizowała sprawę, a dzisiaj mąż znalazł ją nieprzytomną, mocno krwawi, jak na moje oko to w wyniku urazu łożysko się odkleiło- powiedział na jednym wdechu spoglądając na mnie z napięciem, na jego słowa jak poparzona wstałam z krzesła, wcześniej przepraszając pacjentkę, razem pobiegliśmy na SOR, miałam jedynie nadzieję że postawił błędną diagnozę, odklejenie łożyska jest bardzo poważną komplikacją, ponieważ prowadzi do wielu niebezpiecznych powikłań a nawet śmierci zarówno matki jak i dziecka. Po zaledwie minucie byliśmy już u celu. Kobieta leżała nieprzytomna na kozetce, natychmiast przystąpiłam do wykonania USG, od razu po przyłożeniu głowicy ultrasonografu można było zobaczyć ogromny krwiak pozałożyskowy. Jednak Gawryło miał rację... niestety.
-I co ?- zapytał najwyraźniej przejęty Gawryło zaglądając mi przez ramie, nie wiedziałam od czego zacząć, strasznie tego dużo a ja nawet jeszcze nie skończyłam badania.
-Miałeś rację, łożysko się odkleiło, powstał duży krwiak, macica jest pełna krwi.- odparłam nie odrywając wzroku od monitora ultrasonografu, nadal wykonywałam badanie, wciąż jeździłam głowicą po brzuchu pacjentki, aby sprawdzić stan dziecka.
-No to co na blok?-Zapał po chwili.
-Nie, poczekaj...- odparłam bez namysłu, nie przerywając dotychczasowej czynności, wciąż nie umiałam sprawdzić tętna dziecka, już zaczynałam mieć złe przeczucia, które niestety się potwierdziły-Płód jest martwy- dodałam
-Co chcesz zrobić?- usłyszałam w odpowiedzi zrezygnowany głos chirurga. Nie potrafiłam odpowiedzieć na zadane mi pytanie, gdyż miałam jeden wielki mętlik w głowie nie miałam pojęcia co w takiej sytuacji będzie najlepiej zrobić.
-Nie wiem, są dwa rozwiązania albo sztuczna indukcja, albo cesarskie cięcie, obydwa rozwiązania są ryzykowne, przy tym pierwszym może dojść do zatoru płynem owodniowym, wstrząsu hipowolemicznego, sepsy, poza tym straciła za dużo krwi więc są przeciwwskazania, a nawet jeśli zdecydujemy się na to rozwiązanie to nie mamy pewności że po wszystkim macica się obkurczy, w takim wypadku potrzebna będzie operacja a tego to już na pewno nie przeżyje, przy tej drugiej opcji też nie jest wesoło, w przypadku tego rozwiązania również może dojść do wielu powikłań i istnieje duże ryzyko ze jej organizm nie poradzi sobie z narkozą.- odparłam w końcu po dłuższym namyśle
- to może zróbmy cesarskie cięcie tylko zamiast znieczulenia ogólnego zastosujmy podpajęczynówkowe- zaproponował jednocześnie przeczesując włosy dłonią, chyba sam nie był przekonany co do słuszności swojej decyzji
- to tez nie jest najlepsze rozwiązanie- skwitowałam
-ale w jej przypadku najbezpieczniejsze-odparł od razu
-do tego to najpierw musi odzyskać przytomność, nie mamy na to czasu.-wciąż wymienialiśmy argumenty
-to co robimy?- spojrzał na mnie z napięciem, oczekując odpowiedzi
-nie mam pojęcia-skapitulowałam, po raz pierwszy podczas swojej kilkunastoletniej pracy lekarza po prostu nie wiedziałam co zrobić. Oparłam się o oparcie krzesła , odchylając przy tym głowę i spoglądając na sufit, tak jakbym właśnie tam szukała jakiegoś słusznego rozwiązania. Uważnie analizowałam wszystkie za i przeciw każdej z opcji jednak wciąż nie potrafiłam wybrać tej lepszej.
-decyzja pani doktor, decyzja- ponaglił mnie Gawryło wyrywając przy tym z zamyślenia
-nie wiem co zrobić, proszę pomóż mi-odparłam zrezygnowana, spoglądając na niego błagalnie
-ja już wyraziłem swoja opnie- rzucił obojętnie krzyżując przy tym ręce na wysokości klatki piersiowej, czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie.
-Masz rację robimy cc w podpajęczynówkowym- skapitulowałam, jego rozwiązanie faktycznie było najlepszye- poinformuj blok żeby byli w pełnej gotowości i obowiązkowo zamów krew, co najmniej 3-4 jednostki jak tylko odzyska przytomność zaczynamy- dopowiedziałam uzupełniając jednocześnie informacje w karcie kobiety.
Później już wszystko działo się bardzo szybko, cucenie pacjentki, informowanie o jej stanie, przewiezienie na blok... Po załatwieniu wszystkich formalności razem z Piotrem przystąpiliśmy do zabiegu, jak na razie odbywał się bez żadnych komplikacji, kobieta również była stabilna.
-To prawda że wyjeżdżasz?- zapytałam od tak, przerywając tą niezręczna ciszę która panowała w pomieszczeniu, to pytanie od samego rana chodziło mi po głowie, dlatego postanowiłam wykorzystać sytuację i poznać na nie odpowiedź, bowiem ciągle mi coś w tym wszystkim nie pasowało, to nie w jego stylu. W duszy ciągle błagałam aby to były tylko zwykłe plotki i insynuacje wyrwane z kontekstu.
-Jeszcze nie podjąłem decyzji – odparł beznamiętnie, nawet na mnie nie spoglądając, mimo to po jego słowach poczułam lekką ulgę, na szczęście to nic pewnego, więc jest jeszcze jakaś szansa że jednak zostanie. Na moich ustach zagościł niekontrolowany uśmiech, na szczęście maska którą miałam na twarzy skutecznie go zakrywała.-a dlaczego pytasz?- dodał po chwili
-tak z ciekawości- to była jedyna wymówka jaka teraz wpadła mi do głowy, po tych słowach na bloku znów zapadła grobowa cisza którą przerywał pikający dźwięk kardiomonitora.
Minęła kolejna godzina a wraz z jej upływem zaczęły się komplikacje, właśnie próbowaliśmy zatamować krwotok który pojawił się zaraz po wyciągnięciu niemowlęcia niestety miałam racje i dziecko urodziło się martwe, dodatkowo tak jak się spodziewałam macica się nie obkurczała, a pacjentka traciła mnóstwo krwi, zaczynało robić się niebezpiecznie...
Po kolejnej godzinie „walki” udało nam się opanować sytuację, jednak nie należało to do łatwych zadań. Właśnie myłam ręce po operacji, przez to wszystko zdałam sobie sprawę jak ważne jest dla mnie życie i zdrowie mojego dziecka. Może gdyby nie ten przypadek nie uświadomiłabym sobie tego tak szybko, pod wpływem tych wszystkich emocji jakie teraz mi towarzyszyły zaczęłam się zastanawiać czy powiedzieć Gawryle o dziecku puki jeszcze nie jest za późno i nie podjął decyzji o wyjeździe. W sumie nie mam nic do stracenia, poza tym powinien wiedzieć, a to co z tym zrobi to już jego decyzja... Oparłam się o blat jednocześnie spoglądając na niego przenikliwie. Raz kozie śmierć- powtarzałam sobie w myślach, przynajmniej tak próbując dodać sobie odwagi
-Piotr ?- zaczęłam w końcu niepewnie
-Tak ?- spojrzał na mnie ze zdziwieniem, zawahałam się, bowiem wciąż nie miałam pewności czy dobrze postępuję....


 Komentujcie i motywujcie :)
a w razie pytań zapraszamy na ask  lub na nasze GG: 49608263
P.S. Jak myślicie Hana w końcu się odważy i powie Piotrowi prawdę czy może znów stchórzy ?


19 komentarzy:

  1. Gdyby znowu stchórzyła, to byłoby bez sensu. Oczywiste ! Ale jak powie to mam nadzieje, że akcja się rozwinie i coś fajnego wymyślicie. Czekam jak najszybciej na nexta ! ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech mu powie ! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Powie!! kiedy naxt?

    OdpowiedzUsuń
  4. liczę że powie mu o ciąży :) czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wydaję mi się, że się nie odwazy.. powie przed jego wyjazdem, albo wcale.. a juz najbardziej prawdopodobne jest to, że Piotr dowie się od kogos innego..
    propsy za to, że użylyscie tyle medycznych pojęc.. :)
    ale niestety bylo kilka blędów ortograficznych i stylistycznych, ale to tak bardzo nie przeszkadza :)
    czekaam na next!
    L.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znając wasze pomysły to pewnie stchórzy i nic nie powie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sądzę, że nie powie o ciąży. Czekam na więcej...

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, mam nadzieje, że Hana powie o dziecku... kiedy będzie next?

    OdpowiedzUsuń
  9. nie no coś czuję, że mu powie o dziecku :D kiedyś musi.... kiedy next ? :D

    OdpowiedzUsuń
  10. będzie dzisiaj next ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Niech mu powie i tym dziecku w końcu i niech on nigdzie nie jedzie ma być z Haną. Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  12. Odpowiedzi
    1. Nic... niestety mamy spore problemy techniczne i jeszcze większe osobiste

      Usuń
  13. Oby powiedziała mu o dziecku ^_^ Czekam na nexta i mam nadzieje że w tym tygodniu wrzucicie coś ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy będzie next. ? nhpe mg się doczekać. *,*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ogarniemy cały ten bałagan w naszym życiu osobistym

      Usuń
  15. Niech piotr dowie sie w następnym Nextcie o dziecku plisskaaaa

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy pojawi się next tyle już czekam i chyba się nie doczekam

    OdpowiedzUsuń