-Gawryło najprawdopodobniej wyjeżdża-
odparła w końcu po dłuższej chwili milczenia, myślałam że się
przesłyszałam, przez co spojrzałam na nią pytająco, na co ona
wzruszyła jedynie ramionami wracając do wypełniania dokumentów.
Spodziewałam się wszystkiego, ale nie czegoś takiego... Zamurowało
mnie
-Ale jak to? Po co? Przecież...-
Odparłam dopiero po jakimś czasie, gdy moje funkcje poznawcze
odzyskały jakąkolwiek łączność z resztą ciała, mimo tego to i
tak mówiłam zupełnie bez składnie. Jeszcze nie otrząsnęłam się
z pierwszego szoku, nadal nie do końca wierzyłam w to co przed
chwilą usłyszałam. To wszystko wydawało mi się zupełnie
niedorzeczne. Po co, a przede wszystkim gdzie on wyjeżdża? To były
pierwsze i chyba jedyne pytania jakie teraz siedziały w mojej głowie
-Olivia załatwiła mu posadę w
klinice w Stanach, w przyszłym tygodniu prawdopodobnie razem
wyjeżdżają.-odparła obojętnie Starska nawet na mnie nie
spoglądając, jej słowa jeszcze bardziej mnie dobiły.
-Co?- zapytałam jeszcze bardziej
zszokowana, byłam jak w jakimś transie , to wszystko wydawało mi
się zupełnie nielogiczne, przecież ma prace tutaj, w Leśnej
Górze, wśród przyjaciół, bliskich i znajomych a on tak po prostu
chce wyjechać do Ameryki, gdzie nie ma nikogo, to było zupełnie
irracjonalne, a wręcz nierealne, rozumie że tam zarobki są o wiele
większe, medycyna jest tez na dużo wyższym poziomie, ale żeby tak
po prostu wszystko rzucić i wyjechać... To do niego zupełnie
niepodobne,w tym właśnie momencie zdałam sobie sprawę jak bardzo
się zmienił, zapewne pod wpływem tej całej nalepy. A może tylko
mi się wydawało, albo po prostu wcześniej nie zauważyłam jaki
jest naprawdę, ale to i tak nie zmienia faktu ze znam go bardzo
dobrze, aż za bardzo i wiem iż z takiego błahego powodu jakim są
perspektywy rozwoju by nie wyjechał, bo przecież tutaj tez może
się jeszcze niejednego nauczyć jeśli aż tak bardzo mu na tym
zależny... Zapewne chodzi o coś więcej niż karierę, tylko
jeszcze nie wiem o co
- Nie mów że nie wiedziałaś,przecież
cały szpital o tym „trąbi”- z zamyślenia wyrwał mnie głos
internistki, która spoglądała na mnie z ogromnym zdziwieniem,
szczerze powiedziawszy to wcale się temu nie dziwię, gdyż zwykle
wiedziałam o wszystkim jako pierwsza. Nie chciałam już dłużej o
tym rozmawiać, więc ruszyłam w stronę przebieralni-zresztą nie
tylko o tym, o tobie i Kubie też jest głośno- dodała po chwili,
przez co aż zwróciłam się na pięcie aby sprawdzić czy aby
przypadkiem nie żartuje. Wyglądała całkiem poważnie, więc
jednak nie oszukuje. Wciąż intensywnie mierzyłam ją wzrokiem, to
wszystko zaczynało robić się coraz to dziwniejsze... jak może być
o nas głośno, jeżeli nic mnie z nim nie łączy, po prostu zwykłe
koleżeństwo. Musiałam się nad tym nieco zastanowić... no tak
wczorajsza sytuacja mogła wyglądać dość dwuznacznie, każdy
sobie coś dopowiedział i mamy ploty... po prostu świetnie jeszcze
tego mi do szczęścia brakowało...
-No nie patrz tak na mnie, mowie co
słyszałam...-odparła wyraźnie zmieszana, nie chciało mi się
dłużnej ciągnąć tematu, więc nawet nie komentując tego co
przed chwilą powiedziała Starska, wzruszyłam ramionami i
skierowałam się za parawan. Szybko się przebrałam i pognałam na
oddział , na wstępie przeprosiłam już nieco zdenerwowane
pacjentki za spóźnienie i przystąpiłam do pracy. Dyżur okropnie
mi się dłużył, cierpliwie przyjmowałam pacjentkę za pacjentką,
co chwilę zerkając na zegarek, minęły dopiero 2 godziny odkąd
zaczęłam pracę a mam wrażenie że co najmniej 5, jeszcze nigdy
tak bardzo nie potrafiłam się doczekać końca swojej pracy... mimo
iż miałam zajęcie to potwornie się nudziłam, zdecydowanie wolę
stać przy stole operacyjnym. Na bloku nigdy nie można narzekać na
brak wrażeń, tam co „krok” to niespodzianka, a takie coś jak
rutyna po prostu nie istnieje....
Minęło kolejne kilka godzin, właśnie
przyjmowałam ostatnią pacjentkę, kiedy to do mojego gabinetu
wbiegł zdenerwowany i zziajany Gawryło, nie musiałam nawet czekać
aż zacznie wyjaśniać o co chodzi
.-Chodź szybko na izbę, przywieźli
nam pacjentkę w 8 miesiącu ciąży, wczoraj prawdopodobnie miała
wypadek samochodowy, ale zbagatelizowała sprawę, a dzisiaj mąż
znalazł ją nieprzytomną, mocno krwawi, jak na moje oko to w
wyniku urazu łożysko się odkleiło- powiedział na jednym wdechu
spoglądając na mnie z napięciem, na jego słowa jak poparzona
wstałam z krzesła, wcześniej przepraszając pacjentkę, razem
pobiegliśmy na SOR, miałam jedynie nadzieję że postawił błędną
diagnozę, odklejenie łożyska jest bardzo poważną komplikacją,
ponieważ prowadzi do wielu niebezpiecznych powikłań a nawet
śmierci zarówno matki jak i dziecka. Po zaledwie minucie byliśmy
już u celu. Kobieta leżała nieprzytomna na kozetce, natychmiast
przystąpiłam do wykonania USG, od razu po przyłożeniu głowicy
ultrasonografu można było zobaczyć ogromny krwiak pozałożyskowy.
Jednak Gawryło miał rację... niestety.
-I co ?- zapytał najwyraźniej
przejęty Gawryło zaglądając mi przez ramie, nie wiedziałam od
czego zacząć, strasznie tego dużo a ja nawet jeszcze nie
skończyłam badania.
-Miałeś rację, łożysko się
odkleiło, powstał duży krwiak, macica jest pełna krwi.- odparłam
nie odrywając wzroku od monitora ultrasonografu, nadal wykonywałam
badanie, wciąż jeździłam głowicą po brzuchu pacjentki, aby
sprawdzić stan dziecka.
-No to co na blok?-Zapał po chwili.
-Nie, poczekaj...- odparłam bez
namysłu, nie przerywając dotychczasowej czynności, wciąż nie
umiałam sprawdzić tętna dziecka, już zaczynałam mieć złe
przeczucia, które niestety się potwierdziły-Płód jest martwy-
dodałam
-Co chcesz zrobić?- usłyszałam w
odpowiedzi zrezygnowany głos chirurga. Nie potrafiłam odpowiedzieć
na zadane mi pytanie, gdyż miałam jeden wielki mętlik w głowie
nie miałam pojęcia co w takiej sytuacji będzie najlepiej zrobić.
-Nie wiem, są dwa rozwiązania albo
sztuczna indukcja, albo cesarskie cięcie, obydwa rozwiązania są
ryzykowne, przy tym pierwszym może dojść do zatoru płynem
owodniowym, wstrząsu hipowolemicznego, sepsy, poza tym straciła za
dużo krwi więc są przeciwwskazania, a nawet jeśli zdecydujemy się
na to rozwiązanie to nie mamy pewności że po wszystkim macica się
obkurczy, w takim wypadku potrzebna będzie operacja a tego to już
na pewno nie przeżyje, przy tej drugiej opcji też nie jest wesoło,
w przypadku tego rozwiązania również może dojść do wielu
powikłań i istnieje duże ryzyko ze jej organizm nie poradzi sobie
z narkozą.- odparłam w końcu po dłuższym namyśle
- to może zróbmy cesarskie cięcie
tylko zamiast znieczulenia ogólnego zastosujmy podpajęczynówkowe-
zaproponował jednocześnie przeczesując włosy dłonią, chyba sam
nie był przekonany co do słuszności swojej decyzji
- to tez nie jest najlepsze
rozwiązanie- skwitowałam
-ale w jej przypadku
najbezpieczniejsze-odparł od razu
-do tego to najpierw musi odzyskać
przytomność, nie mamy na to czasu.-wciąż wymienialiśmy argumenty
-to co robimy?- spojrzał na mnie z
napięciem, oczekując odpowiedzi
-nie mam pojęcia-skapitulowałam, po
raz pierwszy podczas swojej kilkunastoletniej pracy lekarza po prostu
nie wiedziałam co zrobić. Oparłam się o oparcie krzesła ,
odchylając przy tym głowę i spoglądając na sufit, tak jakbym
właśnie tam szukała jakiegoś słusznego rozwiązania. Uważnie
analizowałam wszystkie za i przeciw każdej z opcji jednak wciąż
nie potrafiłam wybrać tej lepszej.
-decyzja pani doktor, decyzja- ponaglił
mnie Gawryło wyrywając przy tym z zamyślenia
-nie wiem co zrobić, proszę pomóż
mi-odparłam zrezygnowana, spoglądając na niego błagalnie
-ja już wyraziłem swoja opnie- rzucił
obojętnie krzyżując przy tym ręce na wysokości klatki
piersiowej, czułam na sobie jego przeszywające spojrzenie.
-Masz rację robimy cc w
podpajęczynówkowym- skapitulowałam, jego rozwiązanie faktycznie
było najlepszye- poinformuj blok żeby byli w pełnej gotowości i
obowiązkowo zamów krew, co najmniej 3-4 jednostki jak tylko odzyska
przytomność zaczynamy- dopowiedziałam uzupełniając jednocześnie
informacje w karcie kobiety.
Później już wszystko działo się
bardzo szybko, cucenie pacjentki, informowanie o jej stanie,
przewiezienie na blok... Po załatwieniu wszystkich formalności
razem z Piotrem przystąpiliśmy do zabiegu, jak na razie odbywał
się bez żadnych komplikacji, kobieta również była stabilna.
-To prawda że wyjeżdżasz?- zapytałam
od tak, przerywając tą niezręczna ciszę która panowała w
pomieszczeniu, to pytanie od samego rana chodziło mi po głowie,
dlatego postanowiłam wykorzystać sytuację i poznać na nie
odpowiedź, bowiem ciągle mi coś w tym wszystkim nie pasowało, to
nie w jego stylu. W duszy ciągle błagałam aby to były tylko
zwykłe plotki i insynuacje wyrwane z kontekstu.
-Jeszcze nie podjąłem decyzji –
odparł beznamiętnie, nawet na mnie nie spoglądając, mimo to po
jego słowach poczułam lekką ulgę, na szczęście to nic pewnego,
więc jest jeszcze jakaś szansa że jednak zostanie. Na moich ustach
zagościł niekontrolowany uśmiech, na szczęście maska którą
miałam na twarzy skutecznie go zakrywała.-a dlaczego pytasz?- dodał
po chwili
-tak z ciekawości- to była jedyna
wymówka jaka teraz wpadła mi do głowy, po tych słowach na bloku
znów zapadła grobowa cisza którą przerywał pikający dźwięk
kardiomonitora.
Minęła kolejna godzina a wraz z jej
upływem zaczęły się komplikacje, właśnie próbowaliśmy
zatamować krwotok który pojawił się zaraz po wyciągnięciu
niemowlęcia niestety miałam racje i dziecko urodziło się martwe,
dodatkowo tak jak się spodziewałam macica się nie obkurczała, a
pacjentka traciła mnóstwo krwi, zaczynało robić się
niebezpiecznie...

-Piotr ?- zaczęłam w końcu niepewnie
-Tak ?- spojrzał na mnie ze
zdziwieniem, zawahałam się, bowiem wciąż nie miałam pewności
czy dobrze postępuję....
Komentujcie i motywujcie :)
a w razie pytań zapraszamy na ask lub na nasze GG: 49608263
P.S. Jak myślicie Hana w końcu się odważy i powie Piotrowi prawdę czy może znów stchórzy ?
Gdyby znowu stchórzyła, to byłoby bez sensu. Oczywiste ! Ale jak powie to mam nadzieje, że akcja się rozwinie i coś fajnego wymyślicie. Czekam jak najszybciej na nexta ! ;))
OdpowiedzUsuńNiech mu powie ! :D
OdpowiedzUsuńPowie!! kiedy naxt?
OdpowiedzUsuńliczę że powie mu o ciąży :) czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńwydaję mi się, że się nie odwazy.. powie przed jego wyjazdem, albo wcale.. a juz najbardziej prawdopodobne jest to, że Piotr dowie się od kogos innego..
OdpowiedzUsuńpropsy za to, że użylyscie tyle medycznych pojęc.. :)
ale niestety bylo kilka blędów ortograficznych i stylistycznych, ale to tak bardzo nie przeszkadza :)
czekaam na next!
L.
Znając wasze pomysły to pewnie stchórzy i nic nie powie.
OdpowiedzUsuńSądzę, że nie powie o ciąży. Czekam na więcej...
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieje, że Hana powie o dziecku... kiedy będzie next?
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńnie no coś czuję, że mu powie o dziecku :D kiedyś musi.... kiedy next ? :D
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj next ?? :D
OdpowiedzUsuńNiech mu powie i tym dziecku w końcu i niech on nigdzie nie jedzie ma być z Haną. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńCo z nextem?
OdpowiedzUsuńNic... niestety mamy spore problemy techniczne i jeszcze większe osobiste
UsuńOby powiedziała mu o dziecku ^_^ Czekam na nexta i mam nadzieje że w tym tygodniu wrzucicie coś ...
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next. ? nhpe mg się doczekać. *,*
OdpowiedzUsuńJak ogarniemy cały ten bałagan w naszym życiu osobistym
UsuńNiech piotr dowie sie w następnym Nextcie o dziecku plisskaaaa
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się next tyle już czekam i chyba się nie doczekam
OdpowiedzUsuń