niedziela, 23 marca 2014

Na zawsze razem cz.28

 R ano wstałam równo z dźwiękiem budzika, prawie całą noc nie spałam, ciągle wierciłam się przewracając z boku na bok, próbując zasnąć. Moją głowę wciąż zaprzątały różne myśli głównie dotyczące Piotra i tego co będzie za kilka miesięcy, może i za bardzo tego nie okazuje ale okropnie się wszystkiego boje. Mimo iż miałam mnóstwo czasu na przemyślenia to wciąż nie podjęłam ostatecznej decyzji, ciągle wszystko analizując w mojej głowie powstała lista argumentów „za”
i „przeciw” jak na razie obie strony się równoważą i pozostaje w punkcie wyjścia. Jedynym plusem tych ciągłych rozważań jest to że zdałam sobie sprawę iż teraz nie mogę myśleć o tym jak mi będzie „wygodniej” postąpić w tej sytuacji tylko o tym co będzie lepsze dla dziecka i tu znów zaczynają się schody... Bo tak naprawdę nie wiem co będzie dla niego lepsze:
wychowywanie się bez ojca, czy może posiadanie taty ale życie w „rodzinie” w której nie ma ciepła, miłości, a zamiast tego ciągłe kłótnie rodziców którzy są ze sobą na siłę i nie potrafią się dogadać, jest też opcja trzecia a mianowicie tatuś z doskoku z którym widziałoby się kilka godzin raz w tygodniu i co drugi weekend. Po prostu wspaniały zestaw... chyba lepszy nie mógł się trafić... Tak naprawdę to żadna z tych opcji nie jest dobra, bo tak czy siak dziecko na tym ucierpi, jednak problem polega w tym że z tych trzech trzeba wybrać jedną najbardziej dla niego korzystną i najmniej „bolesną”...
Nie rozmyślając już nad niczym więcej zwlokłam się z łóżka, podeszłam do szafy wzięłam pierwsze lepsze ubrania i opuściłam sypialnię kierując się do łazienki. Jak na złość była zajęta, nie zastanawiając się długo postanowiłam poczekać pod drzwiami, przecież na pewno za chwilę wyjdzie, jest facetem więc poranna toaleta na pewno nie zajmie mu dużo czasu. Usłyszałam szum wody, no świetnie jednak jeszcze trochę sobie poczekam, no nic postoję za chwilę na pewno wyjdzie... miejmy nadzieję...
Minęło już dobre ½ godziny, a ja wciąż stoję pod drzwiami łazienki czekając aż w końcu się zwolni, już powoli zaczynam się irytować, a Kuba najwyraźniej nie ma zamiaru jej opuścić, no świetnie przez niego spóźnię się do pracy, mieszka u mnie niecały dzień a już zaczynam mieć go dosyć, nie mam pojęcia jak ja z nim wytrzymam, oby jak najszybciej coś sobie wynajął. Może i jest przystojny, miły, uprzejmy ale współlokator jest z niego beznadziejny... Mijają kolejne minuty a ja zaczynam się niecierpliwić, no ile można siedzieć pod prysznicem ?!
-Kuba pośpiesz się !!- Krzyknęłam uderzając kilka razy pięścią o drzwi, wiem że nie wypada tak kogoś ponaglać, no ale nie miałam innego wyjścia, też chciałabym wziąć prysznic przed wyjściem do pracy. Po upływie kolejnych 5 minut drzwi łazienki nareszcie się otworzyły a moim oczom ukazał się Olszewski w całej swojej okazałości, zakryty jedynie malutkim ręcznikiem, a po jego torsie wciąż spływały krople wody. W jednej chwili zrobiłam się purpurowa, to była jedna z tych sytuacji w których nie miałam pojęcia jak się zachować... Jednak muszę przyznać że miał całkiem niezłą „klatę” ale w porównaniu do Piotra to i tak nic... Rozmarzyłam się, jednak po chwili znów wróciłam na ziemię. Nie zawracając już uwagi na Kubę weszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, pomalowałam, poczesałam i uprałam, po czym upuściłam pomieszczenie. Spojrzałam na zegarek stojący w salonie no świetnie 7:43 na pewno się nie wyrobię... wbiegłam do kuchni, aby zrobić sobie kawę niestety nie mam czasu na nic innego. Ku mojemu zdziwieniu Olszewski spokojnie siedział sobie przy stole czytając jakąś gazetę, popijając przy tym herbatę.
-Nie śpieszysz się do pracy?- zapytałam zaintrygowana, przecież o 8:00 powinien być w szpitalu, a on jakby nigdy nic siedzi sobie czytając jakiś artykuł, chyba nie chce spóźnić się już drugiego dnia w nowej pracy ? To byłoby głupie...
-Mam jeszcze sporo czasu zaczynam o 10- odparł, nie odrywając się od prasy. W tym momencie dosłownie czułam jak zaczyna się we mnie gotować... jeżeli zaczyna tak późno to po jaką cholerę wpakował się o 6 do łazienki?! przecież równie dobrze mógł zrobić to później a ja przynajmniej bym się nie spóźniła, chyba po moim powrocie będziemy musieli ustalić kilka zasad... Nie odzywając się do niego już ani słowem zaparzyłam kawę, w międzyczasie dzwoniąc po taksówkę. Szybko wypiłam napój, ubrałam płaszcz i już miałam wychodzić kiedy to Jakub mnie zatrzymał.
-Może byś tak coś zjadła?- rzucił w moją stronę ostro, opierając się o framugę drzwi kuchennych i spoglądając na mnie przenikliwie, teraz to czułam się jak mała dziewczynka upominana przez rodziców, w sumie to nie dziwię się że zwrócił mi uwagę, gdyż miał w tym sporo racji, powinnam jeść, a zwłaszcza teraz gdy jestem w ciąży, ale to nie moja wina ze się nie wyrobiłam...
-Nie zdążę- rzuciłam wymijająco, chwytając za klamkę drzwi wyjściowych
-Jak z małym dzieckiem- pokręcił głową z dezaprobatą, na co tradycyjnie przewróciłam oczami- łap- powiedział rzucając w moją stronę małe plastikowe pudełko z kilkoma kanapkami- a spróbuj nie zjeść- dodał po chwili, dość specyficznie grożąc mi przy tym palcem i uśmiechając się do mnie promiennie. To było naprawdę miłe z jego strony, bo przecież nie musi tak o mnie dbać. W odpowiedzi rzuciłam mu równie przyjazny uśmiech,
-Dzięki,pa- odparłam, po czym pośpiesznie opuściłam mieszkanie. Taksówka już na mnie czekała. Wsiadłam do pojazdu, który po chwili odjechał. Po godzinnej jeździe w końcu udało mi się dotrzeć na miejsce, jak na złość na mieście były okropne korki, no bo przecież jak pech to na całego, już wyobrażam sobie wściekłą minę Darka... Zapłaciłam za transport, po czym wysiadłam z pojazdu i szybkim krokiem ruszyłam w stronę wejścia do szpitala. Właśnie przemierzałam korytarz kiedy to natknęłam się na Piotra
-Jak zwykle spóźniona – zaczepił mnie, przez co od razu się zatrzymałam, jeżeli szukał sobie kogoś na kim mógłby się wyżyć to źle trafił gdyż nie miałam zamiaru z nim rozmawiać
- Ktoś musi – odpowiedziałam, starając się go spławić, jednak on tego tak nie odebrał
- Ślicznie wyglądasz – Powiedział szelmowsko, dodając do tego jeden z tych swoich czarujących uśmieszków... Wow po raz pierwszy od bardzo dawna usłyszałam komplement i to jeszcze z ust Piotra, co było dość podejrzane...
-Serio ? - zapytałam z niedowierzaniem, gdyż naprawdę coś mi tu nie pasowało... On i miły i to jeszcze dla mnie... To naprawdę bardzo dziwne.
-Serio, serio, z każdym dniem jesteś coraz ładniejsza- Czy mi się wydawało czy on starał się ze mną flirtować, to naprawdę zaczynało robić się dość niepokojące... przecież przez ostatnie kilka dni jedyne co to się na ,mnie wyżywał, a tu proszę jaka zmiana, czyżby coś kombinował? Nie mam pojęcia, ale to naprawdę mi do niego nie pasowało, nie wiem co brał ale najwidoczniej skuteczne... a może ta wczorajsza sytuacja z Kubą dała mu nieco do myślenia ? Już sama nie wiem co o tym myśleć...
-Ahha- to była jedyna odpowiedź na jaką w tej chwili było mnie stać, wciąż byłam w lekkim szoku.- Przepraszam cię ale muszę już iść- oddałam po chwili, wymijając go i kierując się do lekarskiego. Ta sytuacja była dość niezręczna, więc po prostu spanikowałam. Znów przemarzałam szpitalne korytarze, jednak po mojej głowie wciąż „chodziła” sytuacja sprzed chwili, nie miałam pojęcia co o tym myśleć, bo to naprawdę było bardzo dziwne, nie wiedziałam nawet czy wziąć to na serio czy potraktować jak zwykły żart. Wciąż zamyślona weszłam do lekarskiego, jakie było moje zadowolenie gdy dostrzegłam Lenę siedzącą za biurkiem
-Nie wiesz dlaczego Gawryło chodzi taki zadowolony?- zapytałam na wstępnie,nawet się z nią nie witając, po prostu bardzo nurtowało mnie to pytanie.
-To ty nic nie wiesz?- zapytała zszokowana, wynurzając głowę znad papierów.
-Nie – odparłam zdezorientowana, po czym spojrzałam na nią pytająco i przenikliwie. Ciekawe o co chodzi w tym wszystkim, ale sądząc po zachowaniu zarówno Leny jak i Piotra, to nie jest jakaś błahostka tylko coś poważniejszego, no nic pozostało mi jedynie czekać aż Starska nieco rozwinie swoją odpowiedź i dowiem się o co w tym wszystkim chodzi. Nie wiedzieć dlaczego już zaczynam bać się tego co za chwilę mogę usłyszeć...


Komentujcie i motywujcie

24 komentarze:

  1. jak bedzie szybko next to sie dowiemy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. WCALE NIE KAMI!! TA CZĘŚĆ JEST FANTASTYCZNA :)... CZEKAM NA NEXTA :) Z NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM

    OdpowiedzUsuń
  3. no jetsem ciekawa , super <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje, że ta sprawa z Piotrem nie zniechęci Hany do niego ! Czekam jak najszybciej na nexta ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam nadzieję, że to czasami nie dzięki Olivii Piotr jest szczęśliwy i (oglądałam zwiastun) mam nadzieję, że Hana nie straci dziecka. Czemu w takim momencie skończyłyście :)? Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja też mam taka nadzieję że nie straci dziecka :D

      Usuń
  6. fantastyczna część :D mam nadzieję że dodacie dziś następna :P nwm o co może chodzić Piotrowi :( oby nie było to związane z Olivivą

    OdpowiedzUsuń
  7. będzie dzisaij next ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że nie weźmie ślubu z tamtą babą

    OdpowiedzUsuń
  9. Super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy next???!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. przypominam że czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy next??????

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy będzie next????? Caly dzien dzisiaj czytam wasze opowiadanie i muszę stwierdzić, że jest superowe. Mam nadzieje, ze szybko dacie nexta? Bo jak dla mnie to co dzisiaj przeczytałam jest za krótkie ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedy pojawi się jakiś next

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy można się spodziewać jakiegoś nexta

    OdpowiedzUsuń