sobota, 19 kwietnia 2014

Na zawsze razem cz. 32

 Pospiesznie wygrzebałam telefon i nawet nie sprawdzając kto dzwoni, po prostu odebrałam połączenie.
-Halo- od razu zaczęłam a w moim głosie można było wyczuć spore napięcie.
-Gdzie jesteś, 2 godziny temu skończyłaś pracę i nadal cię nie ma, zacząłem się martwić- po drugiej stronie słuchawki usłyszałam zmartwiony głos Olszewskiego, nieco mnie to rozczarowało gdyż miałam nadzieję że to jednak Piotr odsłuchał moją wiadomość i teraz oddzwania... No nic mówi się trudno... Jednakże to miłe ze strony Kuby że tak że się o mnie martwi i dba, poza nim to chyba nikogo nie interesuje co u mnie, gdybym nagle gdzieś przepadła to i tak pewnie nikt by tego nie zauważył
-Musiałam zostać z pacjentką – skłamałam na poczekaniu starając się brzmieć przekonująco i o dziwo poszło mi to lepiej niż wcześniej, nawet bym sobie uwierzyła. W sumie nie wiem czy to powód do dumy no ale cóż... Przecież nie musi wiedzieć wszystkiego.
-Mogłaś zadzwonić, martwiłem się- powiedział z wyrazistym wyrzutem, przez co poczułam się jak jakieś małe dziecko, które spóźniło się na obiad i teraz czeka na nie kara. Dosłownie ! Rozumiem że się niepokoił, no ale bez przesady, przecież jestem pełnoletnia i potrafię o siebie zadbać, a te jego „morały” były co najmniej nie na miejscu.
-Jak widać niepotrzebnie, nikt mnie nie uprowadził, nie zrobiłam sobie krzywdy, żyje, nic mi nie jest i mam się dobrze- odparłam z wyraźnym sarkazmem, nie chciałam być złośliwa ale po prostu nie umiałam inaczej, wkurzał mnie takim gadaniem.
-Nie złość się na mnie...- zaczął ewidentnie skruszony i zarazem zmieszany, jednak nie było dane mu dokończyć gdyż weszłam mu w słowo
-Nie tłumacz się... będę za pół godziny-odparłam bez żadnych emocji, jednocześnie wsiadając do auta- nie za późno tatusiu?- dodałam po chwili słodkim głosikiem, wiem że to było wredne, ale po prostu nie umiałam się powstrzymać, musiałam mu jakoś dopiec i dać jakąś nauczkę za te- jakby nie patrzeć – kontrolowanie.
-hahaha – dość specyficznie zaśmiał się do słuchawki... to było dość dziwne -Bardzo śmieszne, no naprawdę aż boki zrywać, - dodał po chwili najwyraźniej oburzony
-Pośmiejemy się w domu. Pa – nie czekając na odpowiedź rozmówcy rozłączyłam się, telefon rzuciłam na fotel pasażera do reszty rzeczy które się po nim walały, przekręciłam kluczyk w stacyjce, a moje auto o dziwo odpaliło beż żadnych problemów. Odjechałam spod szpitala, po ponad 20 minutach byłam już pod swoim blokiem. Zaparkowałam, wysiadłam z auta, wcześniej jednym sprawnym ruchem zgarniając wszystkie rzeczy z przedniego fotela do torebki i udałam się do domu.
-Już jestem!- krzyknęłam wchodząc do mieszkania jednocześnie odwieszając klucze na haczyk przy drzwiach.
-Ok! - usłyszałam w odpowiedzi głos Olszewskiego dochodzący gdzieś z głębi mieszkania. Pospiesznie zdjęłam płaszcz niestarannie wrzucając go do szafy, torebka powędrowała na komodę przewracając przy tym jedną z ramek które na niej stały, od razu podeszłam aby ją dźwignąć. Niepewnie chwyciłam za ów przedmiot, gdy tylko spojrzałam na zdjęcie które się w nim znajdowało, mimowolnie łza zakręciła mi się w oku. Fotografia przedstawiała mnie i Piotra, z czasów gdy byliśmy jeszcze razem, oboje szczęśliwi, uśmiechnięci, zupełnie beztroscy, nie przejmujący się problemami i tym co będzie, po prostu zakochani w sobie nawzajem, . Wszystkie wspomnienia znów do mnie wróciły, teraz zdałam sobie sprawę jak za tym wszystkim tęsknie, a co najważniejsze że wciąż mi na nim zależy... i to bardzo. Kolejna łza spłynęła po moim policzku
-Stało się coś ? - usłyszałam za sobą zaniepokojony głos Kuby, na jego słowa szybko odłożyłam ramkę kierując ją fotografią w dół, pospiesznie otarłam policzki po czym odwróciłam się w jego stronę, wymuszając przy tym uśmiech.
-Nie, a co miało się stać?- znów skłamałam udając przy tym zdziwienie, muszę przyznać ze kłamanie wychodziło mi coraz lepiej... Nie chcąc wzbudzać podejrzeń, tak jak gdyby nigdy nic usiadłam na ławie stojącej przy drzwiach i zdjęłam buty a następnie rzuciłam je gdzieś w kąt. Po czym posłałam mu przeszywające spojrzenie.
-Nie nic, nic...- od razu się zmieszał, co było dość urocze- ty tak zawsze?- dodał po chwili dość tajemniczo , najwyraźniej starając się zmienić temat.
-Zawsze co ?- zapytałam, gdyż nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
-Tak wszystko rzucasz- od razu odpowiedział, wskazując przy tym na rzeczy porozwalane po przedpokoju, faktycznie zrobiłam mały bałagan, ale z tego co mi wiadomo to moje mieszkanie i mam do tego prawo.
-Nie wiedziałam że jesteś pedantyczny – odparłam spoglądając na niego z niemałym zdziwieniem, po prostu mnie zaskoczył.
-Oj tam od razu pedantyczny, po prostu lobie mieć poukładane – teraz to on spojrzał na mnie znacząco, od razu zrozumiałam jego aluzję, wstałam z ławy i posłusznie pozbierałam wcześniej porozrzucane przeze mnie przedmioty, następnie starannie schowałam je do szafy. Świetny współlokator mi się trafił....nic dodać nic ująć... za kogo on się uważa żeby zwracać mi uwagę odnośnie porządku w MOIM mieszkaniu.... z każdym dniem coraz bardziej zaczynam żałować że go przygarnęłam, ale to mój przyjaciel, co prawda niedawno poznany, ale przyjaciel, więc musiałam mu pomóc...
-Wybacz ale miałam ciężki dzień- zbyłam go, nie chcąc wnikać z nim w jakieś dalsze interakcje, następnie opuściłam przedpokój i udałam się do łazienki, tam wzięłam szybki prysznic. Po niespełna 15 minutach byłam już gotowa do snu, nawet nie jedząc kolacji po prostu poszłam się położyć. Nie minęło wiele czasu nim zasnęłam, zmęczenie wzięło górę.
Rano jak zwykle obudził mnie dźwięk budzika, szybko zwlekłam się z łóżka, ubrałam się, poczesałam, pomalowałam i zjadłam śniadanie jakim był jogurt. Zanim jeszcze opuściłam mieszkanie, sprawdziłam czy Piotr do mnie dzwonił, albo napisał, jednak nie miałam od niego żadnej wiadomości... no nic pogadam z nim w szpitalu. Nieco już spóźniona wybiegłam z domu i pospiesznie wsiadłam do auta. Odjechałam spod bloku. W błyskawicznym tempie dojechałam do Leśnej Góry, gdy tylko wysiadłam z auta od razu postanowiłam poszukać Gawryły, chciałam mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Przeszukałam prawie cały szpital, sprawdziłam nawet bloki operacyjne, jednakże nigdzie go nie znalazłam. Zrezygnowana udałam się do lekarskiego, w którym zastałam Lenę sprawdzającą coś w grafiku.
-Nie widziałaś może Piotra ? - postanowiłam ją nieco podpytać, może mi się poszczęści i ona będzie wiedzieć gdzie szanowny pan Gawryło się „szlaja”
-Widziałam- odparła bez emocji, nadal nie odrywając wzroku od rozpiski.
-A gdzie ? - męczyłam ją dalej, jednakże jej zachowani nieco mnie zaintrygowało, gdyż zwykle to buzia jej się nie zamykała, a teraz zrobiła się taka tajemnicza, a każdą informacje trzeba było z niej wyciągać niemalże siłą.
-Był tu jakieś 2 godziny temu żeby się pożegnać, teraz pewnie jest już na lotnisku- odparła obojętnie, po jej słowach przeżyłam szok, przecież nie tak dawno mówił że jeszcze się nie zdecydował, a tu tak nagle wyjeżdża. -Co ? - zapytałam bardziej siebie niż ją, wciąż bowiem nie wierzyłam że to może być prawda. Wciąż stałam w miejscu przetwarzając informacje, dopiero po jakimś czasie dotarło do mnie co się dzieje. Bez słowa wybiegłam z lekarskiego kierując się przy tym w stronę wyjścia z budynku.
Muszę jechać na lotnisko, nie mogę pozwolić mu wyjechać... po prostu nie mogę...
Szybko wsiadłam do auta, następnie z piskiem opon odjechałam spod szpitala...
Pędziłam warszawskimi ulicami „na złamanie karku”, nie obchodziły mnie teraz przepisy, w głowie miałam jedynie Piotra i nadzieję że uda mi się dotrzeć na czas...

Miłego czytania, a z okazji Świąt Wielkanocnych życzymy wam:
 Wesołego zająca co się śmieje bez końca, 
szczerbatego barana co beczy od rana, 
radości bez liku, 
pisanek w koszyku, 
mokrego dyngusa 
i gorącego całusa!  
Wesołego Alleluja!



16 komentarzy:

  1. Świetne opo Kami!!! :D :D :D Kiedy next ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Końcówka najlepsza, to mi się podoba. I nie moge się już doczekać, aż Piotr dowie się o wszystkim. Czekam na nexta ! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mam podobne odczucia :)
      czekam na nexta!

      Usuń
    2. ale oby jej sie nic nie stało jak będzie do niego jechała :D

      Usuń
  3. Świetnie piszesz, nie mogę doczekać się nexta! Wesołych Świąt i mokrego poniedziałku :*

    OdpowiedzUsuń
  4. nie mogę doczekać się nexta !

    OdpowiedzUsuń
  5. Dodaj nexta!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. oby Piotr się dowiedział :D.... ale coś czuję że nie będzie tak kolorowo ;/ oby nie stało sie tak jak an zwiastunie i niech nie będzie żadnego wypadku :D pozostaje tylko czekać na nexta :P
    P.S Wesołych Świąt i smacznego jajka :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Super czekam asz Piotr się dowie o ciąży niech tylko Hana zdąży na lotnisko

    OdpowiedzUsuń
  8. Dodasz jutro nexta plisskaaaa

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy będzie jakiś next

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne <3
    Mam nadzieję że next pojawi się bardzo szybko!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodasz dzisiemaj nexta !?!?! Opowiadanie super :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy pojawi się jakiś next

    OdpowiedzUsuń
  13. Dodaj nexta dzisiaj

    OdpowiedzUsuń