Zamknęłam oczy, nie minęło wiele
czasu nim zasnęłam.
2 Tygodnie później
Dziś mamy 14 lutego, a co za tym idzie
walentynki... dla mnie jest to dzień jak co dzień i nie wnosi
niczego nowego do mojego życia, po prostu jest, bo jest... nigdy
jakoś specjalnie za nim nie przepadałam, może dlatego że jakoś
nie miałam szczęścia w miłości... Do teraz... można powiedzieć
że przez te kilkanaście dni trochę się w moim życiu
pozmieniało... razem z Piotrem postanowiliśmy zapomnieć o
przeszłości i zacząć od nowa z „czystym kontem” jak na razie
po prostu tylko się spotykamy tak „po przyjacielsku”,bez
zobowiązań.... ale muszę przyznać że nasze relacje jeszcze nigdy
nie były tak dobre jak obecnie, jednak od kilku dni prześladuje
mnie jakaś dziwna myśl, że to tylko cisza przed burzą... nie mam
pojęcia o co w tym chodzi, ale to raczej nie wróży nic dobrego, a
zazwyczaj moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi...
Czuje się o wiele lepiej, choroba
chyba powoli odpuszcza, mam coraz więcej energii, mdłości również
przeszły, nie do końca ale nie są już tak uciążliwe jak
wcześniej.
Dziś od samego rana mam dobry humor,
może jest on spowodowany tym że umówiłam się dziś z Piotrem,
jeszcze dokładnie nie wiem co zaplanował ale wspominał coś o
kinie. Bez żadnych oporów wstałam z łóżka pognałam do łazienki
wziąć przyrznic, przebrać się i ogółem doprowadzić się do
porządku dziennego. Po porannej toalecie wyszłam do kuchni zjeść
śniadanie, po posiłku udałam się do salonu i zaległam na
kanapie. Dochodziła już 12, w sumie mogłabym zadzwonić do Gawryły
zapytać czy dzisiejszy dzień wciąż aktualny, jak pomyślałam tak
też uczyniłam. Szybko wybrałam jego numer, odebrał już po
pierwszym sygnale
- Cześć Piotr dzwonię żeby zapytać
czy...- zaczęłam, jednak nie zdążyłam dokończyć, gdyż mój
rozmówca mi przerwał.
-Dzień dobry, z tej strony Olivia
Terry, Piotr właśnie bierze prysznic. Przekazać coś ?- gdy tylko
usłyszałam jej głos poczułam jak coś we mnie pękło, nie
udzielając odpowiedzi po prostu jak gdyby nigdy nic rozłączyłam
się. Po tej jakże krótkiej rozmowie byłam załamana czułam się
oszukana ?
Nie wiem jak to określić. A może nie
powinnam się tym przejmować? Może to tylko zwykły zbieg
okoliczności? Mam nadzieję, bo inaczej mu tego nie daruję... w
sumie to nie wiem o co się tak wściekam i dlaczego się tym
przejmuję, przecież nic sobie nie obiecywaliśmy... oboje jesteśmy
wolni, możemy robić co chcemy... No nic, zobaczymy jak to dalej się
potoczy...
Następne kilka godzin spędziłam
przed telewizorem starając się nie myśleć o tej dziwnej sytuacji
sprzed paru godzin. Dochodziła 17, Piotr powinien za chwilę
przyjść. Byłam już prawie gotowa do wyjścia. Właśnie miałam
wychodzić do sypialni kiedy to usłyszałam pukanie drzwi. Poszłam
otworzyć. Chirurg wszedł do środka.
-No hej, jesteś już gotowa?- zapytał
na wstępie, mierząc mnie od góry do dołu wzrokiem.
-Nie, muszę się jeszcze przebrać,
daj mi chwilę- odpowiedziałam zmierzając do sypialni.
-Ok, tylko się pośpiesz bo Olivia
czeka w aucie- usłyszałam za sobą, na jego słowa stanęłam jak
wryta, nawet obróciłam się za siebie żeby sprawdzić czy
przypadkiem sobie nie żartuje.
-Co? - zapytałam, gdyż nie byłam
pewna czy dobrze zrozumiałam co do mnie przed chwilą do mnie
powiedział.
-No Olivia czeka na nas na dole- odparł
przeczesując ręką włosy, najwyraźniej zakłopotany. Jedyne co
teraz zrobiłam to spojrzałam na niego z niedowierzaniem, myślałam
że się zgrywa, jednak gdy tylko wzruszył ramionami, utwierdził
mnie w przekonaniu że mówi całkowicie poważnie. Osłupiałam. No
to są chyba jakieś kpiny, czy go już do reszty pogięło? Nie
wiedziałam nawet jak na to zareagować. Pokręciłam jedynie z
dezaprobatą głową, rzucając mu jednocześnie takie spojrzenie, ze
gdybym mogła nim zabijać padłby teraz trupem.
-No nie patrz tak na mnie, ona sama do
mnie przyszła i zapytała czy mam jakieś plany, powiedziałem że
jestem umówiony, rozpłakała się, no i zrobiło mi się jej
szkoda, dlatego zaproponowałem żeby poszła z nami. No co innego
miałem zrobić? Miałem ją zostawić samą ?- odparł już nieco
sfrustrowany, na co jedynie prychnęłam.
-Tak, właśnie tak miałeś zrobić,
może ja też mam się rozpłakać?- rzuciłam ironicznie w jego
stronę, przewracając jednocześnie oczami.- a tak w ogóle, to od
kiedy z ciebie taka matka Teresa się zrobiła?- dodałam oschle po
chwili, krzyżując jednocześnie ręce na wysokości klatki
piersiowej i opierając się o ścianę, może i w tej chwili
zachowałam się złośliwie i samolubnie, ale miałam to w nosie, po
prostu byłam wściekła. Gawryło nie odezwał się ani słowem,
chyba nie wiedział co powiedzieć. Miałam już dość całej
zaistniałej sytuacji, więc postanowiłam ja zakończyć
-Wiesz co chyba straciłam ochotę na
jakiekolwiek wyjście ,bawcie się dobrze- powiedziałam
sarkastycznie, rzucając mu krzywy uśmiech.
-Chodź z nami, mówię poważnie,
rozerwiesz się- odparł jak gdyby nigdy nic, znów próbując
postawić na swoim, strasznie działał mi tym na nerwy, ja również
pozostałam nieujęta, jakoś nie miałam ochoty na spędzaniu czasu
w towarzystwie Olivii.
-Tak lecę świetnie! Zabawimy się a
potem zobaczymy co będzie dalej!- powiedziałam ironicznie,
specjalnie udając nieokiełznany entuzjazm, może i on lubi tę całą
nalepę, ale ja nie, a on nie może mnie do niczego zmusić. - Nie
bądź uszczypliwa- wtrącił się, jednak zignorowałam to-
powygłupiamy się i będziemy udawać że nie ma w tym nic dziwnego-
kontynuowałam, spoglądając na niego z politowaniem.- no sorry ale
nie
-dlaczego ma być? - wyglądał na
zdezorientowanego, chyba wciąż nie rozumiał o co mi chodzi, czy
na serio to było aż takie trudne? Czy naprawdę tak ciężko było
się domyślić że chodzi mi o nią.
-Mieliśmy plany, a zazwyczaj gdy
ludzie mają plany starają się je realizować- powiedziałam
wymijająco, jednak w moim głosie można było wyczuć
zdenerwowanie, ale on działa mi na nerwy... resztkami sił
powstrzymywałam się od wybuchu.
-O co ci chodzi?- on również zaczął
się irytować. Czy on na serio był taki mało „kumaty” czy
tylko udawał, coraz bardziej mnie wkurzał, miałam ochotę go
udusić.
-Domyśl się – odpowiedziałam
ostro, jednocześnie przewracając oczami, nie dawałam za wygraną,
niech się jeszcze pomęczy, a może w końcu go olśni.
-Nie mam pojęcia czego ode mnie
chcesz, przecież się umawialiśmy że wychodzimy dziś razem, a ty
na mnie naskakujesz nie wiadomo o co – uniósł się a w jego
głosie mogłam wyczuć wyraźne oburzenie, on nadal nie rozumiał,
postanowiłam nieco ułatwić mu to zadanie.
-No właśnie... RAZEM a nie we trójkę
– odpowiedziałam już nieco spokojniej, specjalnie kładąc nacisk
na słowo razem, może to da mu do myślenia.
-Nie masz prawa wpędzać mnie w
poczucie winy tylko dlatego że Olivia idzie z nami- wybuchł, ze
zdenerwowaniem po raz kolejny przeczesując dłonią włosy.
-Mam prawo robić co chcę- prychnęłam,
no przecież nikt nie będzie mi rozkazywał i mówił co mogę a
czego nie, a zwłaszcza on. No bez przesady! Znów przewróciłam
oczami.
-Nie, nie masz prawa mnie psychicznie
szantażować, nie zrobiłem nic złego, nie możesz mi nic zarzucać,
jesteśmy wolni mamy prawo widywać ludzi, chyba że dręczy cie
zupełnie co innego- widziałam jak kipi w nim złość, z tego
wywodu wynikało że znów cała wina leży po mojej stronie, no bo
przecież tak jest najłatwiej, zwalić na kogoś, oto cały pan
Piotr Gawryło, jak przychodzi co do czego on jest niewinny, i to ja
jestem ta zła. W tym momencie byłam na niego cholernie wściekła.
W ogóle skąd on wywrzasnął ten argument że ja się nad nim
psychicznie znęcam? Chyba już do reszty do pogięło. Już oboje
ledwo nad sobą panowaliśmy, ta rozmowa, o ile w ogóle można to
tak nazwać do niczego nie prowadziła, nie miałam ani ochoty, ani
zamiaru dłużej tego ciągnąć, bo mogłyby paść słowa których
później byśmy żałowali. A obecnie jest mi to w ogóle nie
potrzebne. Mam o wiele więcej innych zmartwień na głowie.
-Idź już – rzuciłam zupełnie bez
emocji, wskazując na drzwi wyjściowe
-Weź się w garść ! możesz ?!- A on
nadal swoje, nie dawał za wygraną, czy tylko ja twierdziłam że to
nie ma sensu ? Że może lepiej aby sobie poszedł, żebyśmy mogli
się uspokoić i przemyśleć. Czy on zawsze za wszelką cenę musi
postawić na swoim? We mnie znów kipiało.
-Nie ! Rozumiesz ?! Nie, nie pozwolę
żebyś psuł mi nastrój ! Nie zgadzam się !!- odkrzyknęłam, ze
złości zaciskając pieści, byłam już na skraju wytrzymałości,
czułam że jeszcze moment i wybuchnę. Bez słowa wyszłam do
salonu, podeszłam do okna, przynajmniej w ten sposób mogłam się
uspokoić. Wzięłam głęboki wdech.
-Brawo ! Najlepiej teraz uciekać! -
usłyszałam za sobą, przyszedł za mną, co on naprawdę nigdy nie
odpuszcza ? Czy on na serio chce wyprowadzić mnie z równowagi? Na
szczęście stałam do niego tyłem, nie miałam ochoty nawet na
niego patrzeć.
-Nie drażnij mnie!!- odwarknęłam, na
co tak dla odmiany to on prychnął- Nie jestem złym człowiekiem
tylko dlatego że nie chcę z wami iść, nie mam zamiaru ci
wypominać że sypiasz z kim chcesz, tylko proszę mnie w to nie
wciągaj!! Już dosyć się nacierpiałam z twojego powodu !! -
wykrzyczałam gwałtownie odwracając się przodem do niego,
spojrzałam mu prosto w oczy, było w nich widać lekki ból, ale też
ogromną złość, wiedziałam że właśnie tym argumentem trafiłam
w jeden z jego słabych punktów, sam sobie na to zasłużył...
Prawda zawsze boli...
-Skończ- powiedział już nieco
spokojniej i tak jakby obojętnie, spojrzał na mnie błagalnie i z
politowaniem, przestępując nerwowo z nogi na nogę
-Przecież mówię jak jest- odparłam
z opanowaniem. Między nami zapadła napięta cisza, oboje
zastanawialiśmy się co powiedzieć, aby jeszcze bardziej nie
zaognić sytuacji. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę że wystarczy
jeden źle dobrany argument i dojdzie do kolejnego wybuchu. A może
to i lepiej ? Może my potrzebujemy jakiegoś „wstrząsu” żeby w
końcu móc się dogadać ?
-Tak sobie pościeliłaś- w końcu
odpowiedział zupełnie obojętnie jakby chciał przez to powiedzieć
że w ogóle nie miał z tym nic wspólnego, a nawet chciał
udowodnić że to tylko moja wina, ale ja nie mogłam dać mu tej
satysfakcji, nich wie co o tym sądzę
-A ty się wyspałeś, nie
powstrzymywałam cię- rzuciłam oschle, przez co od razu się
zmieszał, chyba zrozumiał swoje błędy, było mu głupio.- Nie mam
zamiaru po raz kolejny wchodzić z tobą w jakąś chorą i toksyczną
relację, nie tym razem – dodałam beznamiętnie. Sama nie do końca
byłam przekonana czy w tym momencie mówię prawdę, ale byłam zbyt
zdenerwowana żeby nad tym teraz rozmyślać.
-Ciekawie to określiłaś- prychnął
następnie rzucił w moja stronę bezczelny uśmieszek, czym znów
mnie zdenerwował, nie miałam pojęcia co go w tym bawi, ale nie
chciało mi się już w to wnikać,nie miałam zamiaru dalej go
słuchać, za dużo wrażeń jak na jeden dzień, nadal pozostałam
niewzruszona- ale chyba faktycznie masz rację... to nie ma sensu, za
dużo nas dzieli- dorzucił, z wyraźną dezaprobatą w głosie, po
czym ruszył w stronę wyjścia. Jego słowa bardzo mnie zabolały.
-Idź sobie... do swojej Olivii-
odkrzyknęłam, te ostatnie słowa ledwo przeszły mi przez gardło,
w odpowiedzi usłyszałam jedynie trzaśnięcie drzwiami. Dzisiaj
oboje przegięliśmy, znowu padło o kilka słów za dużo... Teraz
dopiero sobie uświadomiłam do czego doprowadziłam, nie o to mi
chodziło... Chciałam tylko żeby w końcu zrozumiał że... No
właśnie co ? Chyba już nawet sama nie wiedziałam co chciałam
przez to osiągnąć., nie tak ten dzień miał wyglądać... Ale
dzięki temu chyba w końcu zrozumiałam, że ta relacja między nami
o ile jeszcze jakakolwiek istnieje, chyba faktycznie nie ma sensu...
Teraz już nawet nie miałam siły walczyć ze swoimi emocjami po
prostu rozpłakałam się jak małe dziecko... To wszystko mnie
przerosło...
nieee :( pogódź ich :) i nie męczcie nas tak ze zdrowiem Hany :D napiszcie next a w którym dowidaduje się ze jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100% :D
Usuńfajnie że taki długi, ale nie fajnie że się kłócą :D
OdpowiedzUsuńczekam na nexta
ja to bym chciała jeszcze dłuższy :p
Usuńzabiję cię za tą część :D a miło być tak pieknie Walentynki, wspólny wieczór... ahh :P mam nadzieję że w nexcie się pogodzą :D
OdpowiedzUsuńP.S niech Piotr oleje tą Olivie i niech będzie z Haną :D aaaa i jeszcze jedno ;p.... niech Hana będzie w ciąży :D
właśnie niech rzuci tą Olivie :D
UsuńWOW
OdpowiedzUsuńnieźle to wykombinowalyscie!
neeext!!!
ja chcę next i niech Hana będzie w ciąży
OdpowiedzUsuńnie męczcie nas długo ze ''zdrowiem'' ( czytaj : ciążą xD ) Hany :D
OdpowiedzUsuńNEXT !!!
To nie miało tak wyglądać ! :((
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta !!!
Next !
OdpowiedzUsuńŚwietne! Nie mogę się doczekać nexta ;D
OdpowiedzUsuńsuper :D czekma na nexta oby była w ciąży :D
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj next ?? :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie :D
Usuńdodacie coś dzisiaj ?? :D
OdpowiedzUsuńświetne :D jedno z najlepszych opo :D coś czuje że Hana w ciąży, ale czekam na nexta , który to wyjaśni :D
OdpowiedzUsuńkiedy dacie nexta ?? :D
OdpowiedzUsuńdacie dziś nexta ? :D plsss
OdpowiedzUsuńto dodacie coś dzisiaj czy nie ?? :D
OdpowiedzUsuńkiedy dacie jakiegoś nexta ??
OdpowiedzUsuńNext!!!!
OdpowiedzUsuńpls nexcik <3 <3 Mega są tweoje opki
OdpowiedzUsuńkeidy next <3
OdpowiedzUsuńKiedy next ?
OdpowiedzUsuńmoze Hana ma raka :O Piotr by musial wtedy się nią zajmowac <3
OdpowiedzUsuńwlasnie :| wsumie taki scenarius zbylby spoko ;) jesli piotrus by sie zrobil taki opiekunczy :)
Usuńsuper , keidy nexik ???? :*I****** <3
OdpowiedzUsuńdodacie coś dzisaj tak na zakończenie weekendu ??
OdpowiedzUsuńNext do cholery!!! xD
OdpowiedzUsuń