piątek, 14 lutego 2014

Na zawsze razem cz.18

 Obudziły mnie ciepłe promienie wpadające przez okno które delikatnie muskały moją twarz. Okropnie bolało mnie gardło, ledwo przełykałam ślinę, leniwie przekręciłam się na drugi bok, miejsce obok było puste i zimne. Czyżby wczorajszy dzień był tylko pięknym snem? Niechętnie zwlekłam się z łózka, zarzuciłam na siebie szlafrok i opuściłam sypialnię. Gdy tylko wyszłam z pokoju do moich nozdrzy dotarł bardzo przyjemny i apetyczny zapach, teraz zdałam sobie sprawę ze jestem bardzo głodna. Ruszyłam w głąb mieszkania, ów zapach dochodził z kuchni. Oparłam się o framugę drzwi. Gawryło chyba mnie nie zauważył gdyż nadal krzątał się po pomieszczeniu czegoś szukając, to był jeden z moich ulubionych widoków... w sumie to nadaj jest... mogłam podziwiać go godzinami. Po jakimś czasie znalazł to czego tak zawzięcie poszukiwał, najwyraźniej zadowolony z siebie stanął przy kuchence. Na paluszkach ruszyłam w jego stronę, może i moje zamiary były nieco złośliwe, ale nie mogłam się powstrzymać...
-Bu!- powiedziałam jednocześnie obejmując go w pasie, chirurg chyba się wystraszył ponieważ lekko podskoczył, na co wybuchłam donośnym śmiechem. Szybko odwrócił się w moja stronę
-Nie strasz- powiedział również nieco rozbawiony, zagarniając mnie w swoje silne ramiona, można było zauważyć że humor dopisuje mu od samego rana, co ostatnimi czasy było rzadkością -a miało być śniadanie do łóżka – dodał po chwili odsuwając mnie do siebie i robiąc z minę zbitego psa na co po prostu po raz kolejny wybuchłam donośnym śmiechem. Nie mogłam się opanować. Gawryło założył dłonie na klatce piersiowej udając jednocześnie obrażonego, to nie moja wina ze tak na mnie działa. Teraz wyglądał jak mały nadąsany chłopczyk, który nie dostał tego co chciał, niekiedy odnoszę wrażenie ze praca jako lekarz nie była trafną decyzją... Z jego zdolnościami mógłby być świetnym aktorem.
-Nie obrażaj się- ledwo wydusiła, nadal nie mogłam się opanować :D Zrobiłam do niego jedną ze swoich słodkich minek, widziałam jak kącik jego ust delikatnie drga. On nie potrafi się na mnie gniewać... A to że jestem tego w pełni świadoma działa jedynie na jego niekorzyść, jednak Gawryło wciąż za wszelką cenę starał się udawać niewzruszonego... ale coś nie za bardzo mu to wychodziło.
-No nie udawaj, widzę że się uśmiechasz... oszuście- powiedziałam dając mu kuksańca w bok, przez co już nie mógł się opanować i na jego twarzy również zagościł ogromny uśmiech.
-Siadaj do stołu za chwilę będzie śniadanie- odpowiedział odwracając się do mnie tyłem, posłusznie wykonałam jego polecenie. Przez to wszystko zapomniałam zapytać co przygotował, więc nadal nie wiedziałam co mnie „czeka”. Byłam bardzo ciekawa co to takiego i czy będzie w ogóle zjadliwe, pachniało przecudnie więc byłam dobrej myśli. Po zaledwie kilku minutach otrzymałam talerz ze swoją porcją. Spojrzałam na naczynie. Zamurowało mnie, nie dowierzałam w to co zobaczyłam.
-NALEŚNIKI ! - krzyknęłam entuzjastycznie. Piotr tylko uśmiechnął się cwaniacko z rozbawieniem kręcąc głową . Od razu zaczęłam się zajadać. Były przepyszne., a zresztą co się dziwić Piotruś był świetnym kucharzem .... Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś tak dobrego... Już prawie skończyłam jeść, kiedy to znów poczułam jak wywraca mi w żołądku, jednak taka uczta nie była najlepszym pomysłem, mimo wszystko postanowiłam to zignorować, nie chciałam niepotrzebnie martwic Piotra. Jak gdyby nigdy nic wzięłam kolejny kęs, to przeważyło szalę, momentalnie zrobiło mi się niedobrze, bez słowa wstałam os stołu i pognałam do łazienki. Zwymiotowałam. Po chwili w pomieszczeniu zjawił się Piotr, widząc mnie klęczącą nad ubikacją, bez słowa podszedł do mnie i odgarnął mi włosy jednocześnie je przytrzymując. W tym momencie byłam tak zawstydzona że gdyby nie było mi tak cholernie słabo to na moich policzkach znalazłyby się ogromne rumieńce... nie, zawstydzona to za mało powiedziane... teraz byłam zażenowana. Wyobrażałam sobie nas w rożnych okolicznościach, ale tego nie przewidziałam, to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiem ile czasu tak spędziłam, ale trwało to na pewno dłuższą chwilę, przez cały ten czas Gawryło wytrwale przy mnie siedział. Dopiero gdy opróżniłam cały żołądek zrobiło mi się nieco lepiej. Usiadłam na ziemi opierając się o wannę, odchyliłam głowę do tyłu i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech, następnie ciężko wypościłam powietrze.
-Co jest ?- usłyszałam po chwili zmartwiony głos chirurga, od kiedy niby on jest taki troskliwy... Mniejsza o to... Nie wiedziałam co mu powiedzieć, ponieważ w gruncie rzeczy ja również nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
-Nic, to przez leki, mój organizm najwidoczniej tak na nie reaguje- odparłam po krótkim namyśle, to było jedyne w miarę racjonalne i logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, jakie teraz wpadło mi do głowy. Powoli podniosłam się z podłogi, czułam jak cały świat dosłownie wirował mi przed oczami, ledwo co łapałam równowagę więc musiałam przytrzymać się umywalki, odruchowo spojrzałam w lustro, widok mojego odbicia mnie przeraził, byłam blada jak ściana. Delikatnie ochlapałam twarz zimną wodą, mając nadzieję ze to coś pomoże. Umyłam jeszcze zęby aby móc pozbyć się okropnego posmaku jaki teraz czułam w ustach. Robiło mi się coraz słabiej, co niestety nie uszło uwadze Piotra. Po chwili znalazłam się w jego ramionach, zaniósł mnie do sypialni.
-Leż, a ja zrobię ci mięte – powiedział ściszonym tonem głosu, wychodząc do kuchni. Od razu dało się dostrzec ze jest przejęty tym wszystkim. Po niespełna kilku minutach przyszedł z powrotem.
-Wypij to, powinno ci się poprawić- oznajmił, podając mi kubek ciepłego jeszcze napoju, bez zbędnych protestów, czy dyskusji wypiłam całą zawartość naczynia. Miał rację zadziałało, od razu zrobiło mi się lepiej... szkoda tylko że nie trwało to dłużej niż minuta... znów zrobiło mi się niedobrze. Nie zwracając uwagi na to czy kręci mi się w głowie, czy też nie pobiegłam do łazienki.
Znów powtórka z „rozrywki”, gdy było już po wszystkim wróciłam do sypialni, bezsilnie opadłam na łózko. Miałam już dosyć tych mdłości które nie wiadomo skąd w ogóle się pojawiły.
-Ubieraj się jedziemy do lekarza- stwierdził to tak pewnie jakby w ogóle nie spodziewał się słowa odmowy z mojej strony i właśnie w tym nieco się „przeliczył”, ponieważ ja nie miałam w tym momencie, ani siły, ani zamiaru gdziekolwiek wychodzić, nawet jeżeli chodzi o lekarza, przecież to było zupełnie zbędne. Sama wiedziałam co mi jest... a może nie wiedziałam.... Czyżby tym razem Gawryło miał racje i powinnam go posłuchać ? 


20 komentarzy:

  1. SUPER OPOWIADANIE !!! :D :D :D BOMBA!!!! NAJLEPSZE !!! :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM TO!!!! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. w końcu się doczekałam :D szkoda że takie krótkie :( mam nadzieję że jutro jednak się coś pojawi :D a co do Hany... ciąża :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie szkoda ze takie krotkie :D

      Usuń
    2. napiszcie teraz baaardzo długie :D

      Usuń
  4. Hana w ciąży super :D tak myślę przynajmniej xD już nie mogę się doczekac nexta niech w następnym się wszystko wyjaśni :P

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo niee to ciąża!
    btw. mieli tak szybko do siebie nie wrocic, hmm? ;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 
A kto powiedział że juz do siebie wrócą ? ;)

      Usuń
    2. Czemu o nie ? :D cieszmy sie :D moze do siebie wtedy wroca... chyba ze Hana mu nie powie ;(

      Usuń
    3. A kto powiedział, że nie. Ale mam nadzieje że Hana jest w ciąży

      Usuń
    4. właśnie oby to była ciążą :D

      Usuń
    5. to musi być ciąża nie ma innej opszyn xD

      Usuń
  6. Genialne, na prawde ! Czekam jak najszybciej na nexta ;)))

    OdpowiedzUsuń
  7. jedno z najlepszych opowiadań :D czekam na nexta jeszcze dzisiaj :D

    OdpowiedzUsuń
  8. będzie dzisiaj next ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Szybkooo <3 Awwwww Nie trzymaj nas w niepewności Hihihhi

    OdpowiedzUsuń
  10. dodacie coś dzisiaj ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. dodacie dzisiaj nexta ??? :D PROOOOSZĘ :D

    OdpowiedzUsuń