Obudziły mnie ciepłe promienie
wpadające przez okno które delikatnie muskały moją twarz.
Okropnie bolało mnie gardło, ledwo przełykałam ślinę, leniwie
przekręciłam się na drugi bok, miejsce obok było puste i zimne.
Czyżby wczorajszy dzień był tylko pięknym snem? Niechętnie
zwlekłam się z łózka, zarzuciłam na siebie
szlafrok i opuściłam sypialnię. Gdy
tylko wyszłam z pokoju do moich nozdrzy dotarł bardzo przyjemny i
apetyczny zapach, teraz zdałam sobie sprawę ze jestem bardzo
głodna. Ruszyłam w głąb mieszkania, ów zapach dochodził z
kuchni. Oparłam się o framugę drzwi. Gawryło chyba mnie nie
zauważył gdyż nadal krzątał się po pomieszczeniu czegoś
szukając, to był jeden z moich ulubionych widoków... w sumie to
nadaj jest... mogłam podziwiać go godzinami. Po jakimś czasie
znalazł to czego tak zawzięcie poszukiwał, najwyraźniej
zadowolony z siebie stanął przy kuchence. Na paluszkach ruszyłam
w jego stronę, może i moje zamiary były nieco złośliwe, ale nie
mogłam się powstrzymać...
-Bu!-
powiedziałam jednocześnie obejmując go w pasie, chirurg chyba się
wystraszył ponieważ lekko podskoczył, na co wybuchłam donośnym
śmiechem. Szybko odwrócił się w moja stronę
-Nie
strasz- powiedział również nieco rozbawiony, zagarniając mnie w
swoje silne ramiona, można było zauważyć że humor dopisuje mu od
samego rana, co ostatnimi czasy było rzadkością -a miało być
śniadanie do łóżka – dodał po chwili odsuwając mnie do siebie
i robiąc z minę zbitego psa na co po prostu po raz kolejny
wybuchłam donośnym śmiechem. Nie mogłam się opanować. Gawryło
założył dłonie na klatce piersiowej udając jednocześnie
obrażonego, to nie moja wina ze tak na mnie działa. Teraz
wyglądał jak mały nadąsany chłopczyk, który nie dostał tego co
chciał, niekiedy odnoszę wrażenie ze praca jako lekarz nie była
trafną decyzją... Z jego zdolnościami mógłby być świetnym
aktorem.
-Nie
obrażaj się- ledwo wydusiła, nadal nie mogłam się opanować :D
Zrobiłam do niego jedną ze swoich słodkich minek, widziałam jak
kącik jego ust delikatnie drga. On nie potrafi się na mnie
gniewać... A to że jestem tego w pełni świadoma działa jedynie
na jego niekorzyść, jednak Gawryło wciąż za wszelką cenę
starał się udawać niewzruszonego... ale coś nie za bardzo mu to
wychodziło.
-No
nie udawaj, widzę że się uśmiechasz... oszuście- powiedziałam
dając mu kuksańca w bok, przez co już nie mógł się opanować i
na jego twarzy również zagościł ogromny uśmiech.
-Siadaj
do stołu za chwilę będzie śniadanie- odpowiedział odwracając
się do mnie tyłem, posłusznie wykonałam jego polecenie. Przez to
wszystko zapomniałam zapytać co przygotował, więc nadal nie
wiedziałam co mnie „czeka”. Byłam bardzo ciekawa co to takiego
i czy będzie w ogóle zjadliwe, pachniało przecudnie więc byłam
dobrej myśli. Po zaledwie kilku minutach otrzymałam talerz ze swoją
porcją. Spojrzałam na naczynie. Zamurowało mnie, nie dowierzałam
w to co zobaczyłam.
-NALEŚNIKI
! - krzyknęłam entuzjastycznie. Piotr tylko uśmiechnął się
cwaniacko z rozbawieniem kręcąc głową . Od razu zaczęłam się
zajadać. Były przepyszne., a zresztą co się dziwić Piotruś był
świetnym kucharzem .... Nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam coś
tak dobrego... Już prawie skończyłam jeść, kiedy to znów
poczułam jak wywraca mi w żołądku, jednak taka uczta nie była
najlepszym pomysłem, mimo wszystko postanowiłam to zignorować, nie
chciałam niepotrzebnie martwic Piotra. Jak gdyby nigdy nic wzięłam
kolejny kęs, to przeważyło szalę, momentalnie zrobiło mi się
niedobrze, bez słowa wstałam os stołu i pognałam do łazienki.
Zwymiotowałam. Po chwili w pomieszczeniu zjawił się Piotr, widząc
mnie klęczącą nad ubikacją, bez słowa podszedł do mnie i
odgarnął mi włosy jednocześnie je przytrzymując. W tym momencie
byłam tak zawstydzona że gdyby nie było mi tak cholernie słabo to
na moich policzkach znalazłyby się ogromne rumieńce... nie,
zawstydzona to za mało powiedziane... teraz byłam zażenowana.
Wyobrażałam sobie nas w rożnych okolicznościach, ale tego nie
przewidziałam, to przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Nie wiem
ile czasu tak spędziłam, ale trwało to na pewno dłuższą chwilę,
przez cały ten czas Gawryło wytrwale przy mnie siedział. Dopiero
gdy opróżniłam cały żołądek zrobiło mi się nieco lepiej.
Usiadłam na ziemi opierając się o wannę, odchyliłam głowę do
tyłu i przymknęłam oczy. Wzięłam głęboki wdech, następnie
ciężko wypościłam powietrze.
-Co
jest ?- usłyszałam po chwili zmartwiony głos chirurga, od kiedy
niby on jest taki troskliwy... Mniejsza o to... Nie wiedziałam co
mu powiedzieć, ponieważ w gruncie rzeczy ja również nie znałam
odpowiedzi na to pytanie.
-Nic,
to przez leki, mój organizm najwidoczniej tak na nie reaguje-
odparłam po krótkim namyśle, to było jedyne w miarę racjonalne i
logiczne wytłumaczenie tej sytuacji, jakie teraz wpadło mi do
głowy. Powoli podniosłam się z podłogi, czułam jak cały świat
dosłownie wirował mi przed oczami, ledwo co łapałam równowagę
więc musiałam przytrzymać się umywalki, odruchowo spojrzałam w
lustro, widok mojego odbicia mnie przeraził, byłam blada jak
ściana. Delikatnie ochlapałam twarz zimną wodą, mając nadzieję
ze to coś pomoże. Umyłam jeszcze zęby aby móc pozbyć się
okropnego posmaku jaki teraz czułam w ustach. Robiło mi się coraz
słabiej, co niestety nie uszło uwadze Piotra. Po chwili znalazłam
się w jego ramionach, zaniósł mnie do sypialni.
-Leż,
a ja zrobię ci mięte – powiedział ściszonym tonem głosu,
wychodząc do kuchni. Od razu dało się dostrzec ze jest przejęty
tym wszystkim. Po niespełna kilku minutach przyszedł z powrotem.
-Wypij
to, powinno ci się poprawić- oznajmił, podając mi kubek ciepłego
jeszcze napoju, bez zbędnych protestów, czy dyskusji wypiłam całą
zawartość naczynia. Miał rację zadziałało, od razu zrobiło mi
się lepiej... szkoda tylko że nie trwało to dłużej niż
minuta... znów zrobiło mi się niedobrze. Nie zwracając uwagi na
to czy kręci mi się w głowie, czy też nie pobiegłam do łazienki.
Znów
powtórka z „rozrywki”, gdy było już po wszystkim wróciłam do
sypialni, bezsilnie opadłam na łózko. Miałam już dosyć tych
mdłości które nie wiadomo skąd w ogóle się pojawiły.
-Ubieraj
się jedziemy do lekarza- stwierdził to tak pewnie jakby w ogóle
nie spodziewał się słowa odmowy z mojej strony i właśnie w tym
nieco się „przeliczył”, ponieważ ja nie miałam w tym
momencie, ani siły, ani zamiaru gdziekolwiek wychodzić, nawet
jeżeli chodzi o lekarza, przecież to było zupełnie zbędne. Sama
wiedziałam co mi jest... a może nie wiedziałam.... Czyżby tym
razem Gawryło miał racje i powinnam go posłuchać ?
SUPER OPOWIADANIE !!! :D :D :D BOMBA!!!! NAJLEPSZE !!! :D :D :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!!!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńw końcu się doczekałam :D szkoda że takie krótkie :( mam nadzieję że jutro jednak się coś pojawi :D a co do Hany... ciąża :D
OdpowiedzUsuńWlasnie szkoda ze takie krotkie :D
Usuńnapiszcie teraz baaardzo długie :D
UsuńHana w ciąży super :D tak myślę przynajmniej xD już nie mogę się doczekac nexta niech w następnym się wszystko wyjaśni :P
OdpowiedzUsuńooo niee to ciąża!
OdpowiedzUsuńbtw. mieli tak szybko do siebie nie wrocic, hmm? ;>
A kto powiedział że juz do siebie wrócą ? ;)
UsuńCzemu o nie ? :D cieszmy sie :D moze do siebie wtedy wroca... chyba ze Hana mu nie powie ;(
UsuńA kto powiedział, że nie. Ale mam nadzieje że Hana jest w ciąży
Usuńwłaśnie oby to była ciążą :D
Usuńto musi być ciąża nie ma innej opszyn xD
Usuńświetne <3
OdpowiedzUsuńGenialne, na prawde ! Czekam jak najszybciej na nexta ;)))
OdpowiedzUsuńjedno z najlepszych opowiadań :D czekam na nexta jeszcze dzisiaj :D
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj next ?? :D
OdpowiedzUsuńSzybkooo <3 Awwwww Nie trzymaj nas w niepewności Hihihhi
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta!
OdpowiedzUsuńdodacie coś dzisiaj ?? :D
OdpowiedzUsuńdodacie dzisiaj nexta ??? :D PROOOOSZĘ :D
OdpowiedzUsuń