-Czego chcesz ? Jeszcze ci mało po wczorajszym ? Może mam ci podbić jeszcze drugie oko tak żeby temu jednemu nie było smutno. - powiedziałam ostrym tonem głosu. Starałam się być twarda jednak w środku szalałam ze strachu. Serce znów waliło mi jak młot. Nogi miałam jak z waty jeszcze nigdy w życiu tak się nie bałam
-Nie... chciałem cię przeprosić – powiedział zmieszany. Jego cała stanowczość zniknęła.
-Przyszedłeś mnie przeprosić!? - nie dowierzałam w to co usłyszałam
-Tak – odpowiedział speszony a we mnie aż się zagotowało. Myślałam że się przesłyszałam. Spojrzałam na niego z politowaniem, to była już z jego strony zwykła bezczelność. Miałam ochotę mu przyłożyć tak jak zrobiłam to wczoraj, jednak powstrzymałam się. Stwierdziłam że nie warto zniżać się do jego poziomu. Znów obdarzyłam go srogim spojrzeniem i zaczęłam swój monolog
-Najpierw się do mnie dobierasz, gdyby nie Piotr to mógłbyś mnie skrzywdzić, a potem masz czelność za mną łazić jak jakiś sen koszmarny i powiedzieć zwykłe przepraszam tak jakby była to jakaś błahostka !? - po prostu wybuchłam- Wiesz co ?! W dupę sobie wsadź to twoje przepraszam !! Aha i wyświadcz mi jeszcze przysługę … proszę nie pokazuj mi się na oczy, bo naprawdę możesz tego pożałować- Byłam wściekła. Kamila zamurowało, nie wiedział co powiedzieć . Kipiałam ze złości. Co on sobie myślał że tak po prostu o tym zapomnę ? Że powie przepraszam a ja będę udawać że nic się nie stało i że nie mam o to do niego żalu ? Chyba do reszty zdurniał. Nigdy mu tego nie zapomnę. Nie chce go znać !
-Masz jeszcze coś ciekawego do powiedzenia ? … Nie ? To łaskawie mnie puść i zjeżdżaj ! - Mój głos był przepełniony pogardą Jeszcze nigdy podczas mojej dotychczasowej egzystencji nie byłam tak ostra względem kogokolwiek. Nie wiedziałam że potrafię być taka... nie wiem jak to określić... cięta? Brutalna? Stanowcza?... do tej pory nie wiem jak to nazwać. Wierzbicki dalej się nie ruszał, był w szoku, rozluźnił uścisk. Wyrwałam się i z impetem wsiadłam do taksówki która właśnie podjechała. Kierowca taksówki zauważył moje zdenerwowanie
-Co facet znów coś nawywijał – zażartował na co ja rzuciłam mu takie spojrzenie że gdybym mogła nim zabijać to właśnie padłby trupem.. Od razu zamilkł. Podałam mu miejsce do którego chcę się dostać i odjechaliśmy. Przez całą drogę nie odezwał się ani słowem. Po 25 minutach byliśmy już na miejscu. Na szczęście nie było korków. Zapłaciłam i wysiadłam z pojazdu. Ruszyłam do drzwi. Wtargnęłam do lekarskiego przebrałam się i pobiegłam do gabinetu. Dyżur strasznie mi się dłużył. Nie mogłam na niczym się skupić moja głowę ciągle zaprzątały jakieś myśli. Mimo że próbowałam to nie mogłam zapomnieć o wczorajszej nocy. To ciągle wracało, jak jakiś koszmar, Dzisiaj dyżur był spokojny ale wiedziałam ze to cisza przed burzą, wieczorem się rozkręci. Cieszyłam się że w tym razem mam poranną a nie nocna zmianę. W zeszłym roku sylwester był istna tragedią. Biegałam między porodówką, izbą i operacyjną, nie miałam nawet czasu żeby wstąpić do toalety,nie mówiąc już o kawie bez której to była szkoła przetrwania. Gdy tamten dyżur dobiegł końca byłam najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Byłam wykończona, nic nigdy mnie tak nie zmęczyło jak tamte niespełna 9 godzin. No dobra koniec tych wspomnień. O 13:06 opuściłam szpital i poszłam do mojego auta Lena już na mnie czekała. Każda z nas wsiadła do swojego pojazdu i pojechałyśmy do mnie. Po 30 minutach byłyśmy już na miejscu. Weszłyśmy do mieszkania i zaczęłyśmy przygotowywać przekąski na wieczór. Mimo że byłam z Leną i ciągle o czymś gadałyśmy to myślami byłam zupełnie gdzie indziej. Od wczoraj byłam bardzo rozkojarzona Po upływie 4 godzin wszystko było gotowe. Przygotowałyśmy : sernik , szarlotkę , kanapki i 5 rodzai sałatek. Znów odpłynęłam do krainy „marzeń” jednak z zamyślenia wyrwała mnie Starska która lekko mną potrząsnęła
-Co ? Co ? Mówiłaś coś ? - zapytałam zdezorientowana, nie miałam pojęcia co się działo wokół mnie. Ciągle myślałam o „zielonych migdałach”
-Pytałam czy tyle wystarczy – widziałam że jest na mnie trochę zła. Może nie tyle złą co przejęta. Spojrzała na mnie pytająco, na co od razu uciekłam wzrokiem na sufit. Nie miałam pojęcia dlaczego ale zawsze tak robiłam. -Tak , musi – odpowiedziałam szybko i bez jakichkolwiek emocji. Nie chciałam wzbudzać jej podejrzeń ale chyba nie specjalnie mi to wychodził.
-Hana co się z tobą dzieje ciągle bujasz w obłokach- powiedziała lekko zaniepokojona. Nie wiedziałam co robić. Powiedzieć jej prawdę czy może jednak wymyślić kolejną bezsensowną wymówkę. Lena to moja przyjaciółka więc powinnam być z nią szczera. Przecież przyjaźń powinna opierać się na zaufaniu i szczerości... nieprawdaż? Spojrzałam na nią. Ponagliła mnie wzrokiem. Wiedziałam że mogę liczyć na jej wsparcie. Wzięłam głęboki wdech. Chwile pomyślałam nad sensownym skleceniem odpowiedzi aż w końcu zaczęłam.
-Kamil się do mnie dobierał, gdyby nie Piotr nie wiem jakby się to skończyło. Nie mogę przestać o tym myśleć. To ciągle do mnie wraca jak bumerang.-Mój głos zaczął się łamać. Czułam jak pod powiekami zbierają się łzy, ledwo co powstrzymywałam się od płaczu. Starałam się być silna.
-Ten Kamil ? Twój sąsiad ?! Jak to przecież wyglądał na takiego porządnego kolesia. Ale jak do tego doszło?! - Nie ukrywała swojego zdziwienia szczerze mówiąc była w szoku. Opowiedziałam jej całą historię. Gdy jej o tym mówiłam widziałam jak jej wyraz twarzy zmienia się z minuty na minutę. Gdy już skończyłam widziałam że jeszcze przetwarza informacje. W końcu zaczęła
-Co za dupek ! Ja na miejscu Piotra tak bym mu przylała że rodzona matka by go nie poznała. Nauczyłby się jak powinien traktować kobiety – Lena wybuchła , była naprawdę oburzona. Mimo tego że później starała się mnie rozweselić to nadal miałam kiepski humor. Gadałyśmy jeszcze chwilę. Około 19 zaczęłyśmy się zbierać miałyśmy ponad 1,5 h na zrobienie się na bóstwo. Mam nadzieję ze się wyrobimy. W hotelu miałyśmy być na na 21:30 ale wypada przyjść wcześniej i pomóc w przygotowaniach. Pognałyśmy do łazienki. Po ponad godzinie byłyśmy pomalowane i poczesane. Dokonałyśmy ostatnich poprawek i wyglądałyśmy idealnie. Lena była całkowicie gotowa . Miała czerwoną obcisłą sukienkę i czarna romaneskę. Natomiast mi pozostał jeszcze dobór garderoby i dodatków. Miałam rozpuszczone włosy jednak tym razem nie był to artystyczny nieład, mój makijaż też nie był taki delikatny jak zazwyczaj, dzisiaj trochę zaszalałam. Lena wyglądała podobnie, jednak jej włosy były spięte w nienaganny koczek. Pobiegłyśmy do sypialni Lena pomogła wybrać mi kreację, po dłuższym zastanowieniu padło na tunikę szarą tunikę, sięgającą do połowy długości ud, na szerokich ramiączkach, czarne połyskujące leginsy i botki na wysokim obcasie w tym samym kolorze. Miałyśmy lekki poślizg i przygotowania zajęły nam więcej niż przypuszczałyśmy. Pognałyśmy do kuchni, zapakowałyśmy wcześniej przygotowane potrawy. W pośpiechu ubrałyśmy płaszcze i pobiegłyśmy do auta. Ludzie którzy nas mijali trochę się podśmiewali. Nie dziwię im się bo naprawdę wyglądałyśmy komicznie całe obładowane biegłyśmy na wysokich obcasach potykając się o własne nogi. Szybko zapakowałyśmy się do auta i odjechałyśmy z piskiem opon. Parę minut przed 21 byłyśmy już przed hotelem, zapukałyśmy do drzwi. Po krótkich oczekiwaniach otworzyła nam Wiktoria na jej widok wybuchłyśmy donośnym śmiechem, nie mogłam się opanować widok Wiki z wałkami na głowie po prostu zwalił nas z nóg
-Hej – powiedziała zmieszana i zawstydzona, w mgnieniu oka zrobiła się czerwona jak pomidor to spowodowało że jeszcze bardziej się śmiałam. Ta impreza to był strzał w 10 nawet jeszcze się nie zaczęła a mój humor jest 100 razy lepszy - Fajnie wyglądasz – powiedziałam przez śmiech, nie mogła się powstrzymać od komentarza, wiem że to było z mojej strony nieco wredne, no ale cóż...
-Dzięki – powiedziała sarkastycznie posyłając w moja stronę krzywy uśmiech – miałyście być później – dodała po chwili. Była bardzo zakłopotana, w sumie nie wiem dlaczego, przecież to tylko wałki na głowie, co prawda wygląda to śmiesznie ale nie tragicznie.
-Wiem
ale stwierdziłyśmy że przyda wam się pomoc- zaczęłam nas
tłumaczyć co chwile spoglądając na nią ukradkiem i powstrzymując
się od kolejnego wybuchu śmiechu
-O
to dobrze się składa bo trzeba zrobić jeszcze kilka rzeczy-
powiedziała wpuszczając nas do środka. Skierowałyśmy się do
salonu natomiast Consilia poszła do łazienki. Przywitałyśmy się
z wszystkimi
-co trzeba jeszcze zrobić ? - zapytała tym razem Lena
- rozłożyć przekąski i przenieść konsolę z pokoju Adama do salonu i podłączyć do niej laptopa... ale to zostawimy facetom – odparła Ola
-Aha , ok , pozwolił wam ? - zapytałam zdziwiona. To nie w jego stylu. On traktuje tę konsolę jak swoja dziewczynę, dosłownie nawet ją nazwał „Tesia” to pewnie od nazwy firmy która ją wyprodukowała. Nikomu nie pozwalał jej dotykać, a zwłaszcza nam, twierdził że jeszcze zrobimy jej krzywdę... co było niedorzeczne
-O
dziwo tak –odpowiedziała stażystka, Nasze pogaduchy przerwało
pukanie do drzwi – ja otworze – dodała po chwili . Po niespełna
2 minutach w pomieszczeniu pojawił się Piotr
-Cześć
wszystkim -powiedział wchodząc do pomieszczenia i uśmiechając
się -A jednak nie jestem pierwszy– dodał robiąc minę zbitego
psa.-No niestety nie tym razem – zaśmiała się Starska
-Dobra my tu gadu gadu a robota czeka – ponagliła nas Pietrzak , wszyscy wzięli się do roboty my zaczęłyśmy rozkładać przekąski na stole w tym samym czasie męska cześć towarzystwa przenosiła konsolę do salonu. Po upływie kilkunastu minut wszystko było gotowe. Do pomieszczenia weszła Wiki
-Szybko się z tym uporaliście , teraz już wiem kogo angażować do organizacji imprez – zaśmiała się
-Polecamy się na przyszłość – Gawryło zażartował jak zwykle, wybuchliśmy śmiechem. O 21:30 dołączyła do nas reszta towarzystwa która właśnie skończyła dyżur. Przywitaliśmy się i impreza się zaczęła. Na początku było bardzo sztywno i rozmowa nie za bardzo się kleiła, lecz gdy Przemek puścił jakąś muzykę a Wiki zaczęła śpiewać atmosfera się rozluźniła. Po 22 Sambor i Nina opuścili imprezę ponieważ Michała zaczynał dyżur o 5:00 , chwilę później Ola również się zmyła z tego samego powodu. Zaczęliśmy żartować, później Agata wyszła z inicjatywą ze powinniśmy potańczyć, ale przeszkadzała nam kanapa stojąca na środku pokoju. Jednak szybko na to zaradziliśmy i kanapa wylądowała pod ścianą . Po kilku skocznych kawałkach przyszedł czas na coś wolniejszego. Wszystkie pary przytuliły się do siebie jedynie ja i Piotr staliśmy samotnie na środku salonu jak jakieś kołki . Chciałam iść usiąść , ale ktoś chwycił mnie za nadgarstek jednocześnie ją zatrzymując.
-Mogę prosić do tańca ? - zapytał szarmancko Gawryło.
-Nie , wolę usiąść – odpowiedziałam oschle, chciałam odejść jednak znów mnie zatrzyma
-A jeśli ładnie poproszę ? - zapytał robiąc słodkie oczka i spojrzał na mnie błagalnie. Uwielbiam te jego minki. Nie chciałam dawać tak łatwo za wygraną , niech się jeszcze trochę pomęczy. Jednak ten jego wzrok sprawił że uległam.
-No dobra – powiedziała obojętnie , ale w głębi siebie szalałam z radości
Piotr objął mnie w tali. Wzdrygnęłam się , wspomnienie wczorajszego wieczoru wczoraj do mnie wróciło. Niby do niczego nie doszło ale boje się, straciłam zaufanie do mężczyzn. Z jednej strony udają nie wiadomo jakich wspaniałych przyjaciół, a z drugiej ciągle coś kręcą...Piotr zauważył moją niepewność.
-Spokojnie,
nie zrobię ci krzywdy – powiedział ściszonym i spokojnym tonem
głosu
-Mhm...-
tylko tyle była w stanie powiedzieć , chciał się ode mnie odsunąć
jednak ja położyłam prawą dłoń na jego ramieniu. Staliśmy w
dość sporej odległości więc Gawryło przejął inicjatywę i
delikatnie przyciągnął mnie do siebie. Czułam na sobie ciekawskie
spojrzenia innych, jednak starałam się to zignorować. Tańczyliśmy
tak wtuleni w siebie przez dłuższą chwilę , czułam na sobie jego
oddech. Zapach jego perfum dotarł do moich nozdrzy. Ta chwila mogła
trwać wiecznie. Chciałam zatrzymać czas by jak najdłużej
pozostać w jego ramionach. Jednak wraz zakończeniem się utworu
czar tej pięknej chwili prysł. W ciągu zaledwie kilku sekund
oderwaliśmy się od siebie, rzucając jedynie porozumiewawcze
spojrzenia. Po „przytulanym” przyszedł czas na coś szybszego.
Przetańczyliśmy jeszcze kilka skocznych kawałków i zmęczeni
usiedliśmy na sofie.-Ale chce mi się pić- zaczął Witek ledwo sapiąc , chyba był najbardziej zmęczony z nas wszystkich,
-Chcecie napoje , kawę , herbatę czy coś mocniejszego ? - zapytała wiki wszyscy na siebie spojrzeliśmy i razem zgodnie oznajmiliśmy
- Coś mocniejszego
-To ja przyniosę – zaproponował Piotr

niech się pocałują :D
OdpowiedzUsuńszybko jakiś nextt plsss
OdpowiedzUsuńto opowiadania jest na prawdę megaaaa <3
OdpowiedzUsuńsupeeeer :3
OdpowiedzUsuńdajcie nexta dziś plss
OdpowiedzUsuńCudownie jak zawsze , b łagam dodajcie syzbko next abo nei wytrzymam <3
OdpowiedzUsuńCudowne!!! Next!!
OdpowiedzUsuńniech się pocałują i będą w końcu razem :D mam nadzieję że dzisiaj dodacie nexta :D
OdpowiedzUsuńkiedy next ? <3
OdpowiedzUsuń