sobota, 11 stycznia 2014

Na zawsze razem cz.4

 Wtedy ni stąd ni zowąd pojawił się Piotr. Zakrył mnie swoim ciałem. Byłam mu naprawdę wdzięczna że po raz kolejny ratuje mnie z opresji. To chyba jakaś telepatia, ponieważ przybywa zawsze kiedy jestem w opałach i potrzebuję czyjejś pomocy. Serce nadal waliło mi jak oszalałe. Byłam przerażona. Miałam tę świadomość że gdyby nie chirurg Kamil mógłby mnie skrzywdzić
-Odsuń się od niej – wykrzyczał rozwścieczony. Odpychając Kamila do tyłu, i zaciskając pięści. Wierzbicki poprawił kurtkę. Jednak nie pozostał obojętny na atak Gawryły
-Bo co mi zrobisz doktorku ? - odpowiedział bezczelnie się śmiejąc również go popychając, widziałam jak w Piotrze kipi złość. Powstrzymywał się przed wybuchem. Ale ja dobrze wiedziałam że jeszcze moment i dojdzie do rękoczynów. Kamil nie ma z nim najmniejszych szans.
- Uwierz mi że nie chcesz wiedzieć – odwarknął zacierając ręce i przestępując z nogi na nogę robił tak zawsze kiedy był zdenerwowany. Podźwignął trochę rękawy kurtki i zrobił krok w stronę Kamila. Wierzbicki dopiero zdał sobie sprawę ze zadziera z niewłaściwa osobą. Po jego wyrazie twarzy można było wywnioskować że twierdził ze Piotr się go przestrasz, jednak w tym przypadku było odwrotnie.
-Dobra już sobie pójdę , nie denerwuj się tak – powiedział dźwigając ręce w geście obronnym. Poddał się, w sumie sama się mu nie dziwie, Piotr wyglądał na naprawdę zdenerwowanego. Poza tym sama jego budowa sprawiała że niejeden mógł się go przestraszyć. Może pod grubą zimową kurtką nie było tego widać ale Gawryło był naprawdę dobrze zbudowany.
-Wiesz co ? Chętnie bym ci poprawił – powiedział chwytając go dwoma palcami za szczękę i odwracając ją bokiem do siebie aby dokładnie obejrzeć jego policzek, Kamil wyglądał na przerażonego, Cała jego pewność siebie wyparowała. zaczęłam przeczuwać co zaraz będzie miało miejsce dlatego zasłoniłam oczy dłońmi. Nie chciałam tego oglądać .- Ale widzę że po doktor Goldberg nie trzeba poprawiać – usłyszałam jego głos. Nie spodziewałam się tego myślałam że pokaże mu gdzie jego miejsce. Nie miałam pojęcia czy traktować to jak komplement czy pretekst. Po chwili poczułam jak chwyta mnie za rękę
– Zawiozę cię do domu, nic tu po nas. - pociągnął mnie za sobą i ruszyliśmy w stronę auta. Ciągle przetwarzałam to co właśnie miało miejsce. Nadal byłam w lekkim szoku. Nie sądziłam że Kamil mógłby się posunąć do czegoś takiego. Myślałam ze jest moim przyjacielem? Nie to chyba nie jest dobre określenie, on tylko go udawał, żeby zaciągnąć mnie do łóżka. Zawiodłam się na nim. Od tej pory wiem ze mogę ufać tylko sobie. Dopiero przed samochodem Piotra się opamiętałam i stanęłam jak wryta. Nie chciałam jego pomocy i tak już bardzo mi pomógł stwierdziłam ze teraz muszę poradzić sobie sama
-Hana , wsiadaj zawiozę cię do domu – ponaglił mnie ale nie brzmiał tak jak zwykle jego głos był stłumiony i przejęty ale też przepełniony troską
-Nie potrzebuję twojej pomocy. Poradzę sobie sama- odparłam oschle, na jego twarzy pojawił się grymas powoli zmieniający się w zdziwienie. odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie w sumie sama nie wiedziałam gdzie idę i co tak w ogóle robię. Byłam jak jakimś amoku. Próbowałam odejść od niego jak najdalej bo wiedziałam ze i tak w końcu mu ulegnę a tego chciałam uniknąć
-Przed chwilą widziałem jak dajesz sobie radę, a tera nie wygłupiaj się tylko wsiadaj – usłyszałam za sobą, starałam się być twarda, dalej szłam przed siebie nie zwracając uwagi na jego wołanie. Nie odwracaj się, tylko nie wymięknij- powtarzałam sobie w myślach. Po chwili był już przy mnie i znów chwycił za rękę. Wyrwałam się.
-Masz zamiar iść pieszo do domu ? - ponownie usłyszałam jego głos za sobą dało się wyczuć że znów się zirytował. Dalej szłam w zaparte.
-Tak- odkrzyknęłam nie zatrzymując się, nie widziałam co robię ale w głębi siebie czułam że tak właśnie muszę
-Hana nie wygłupiaj się, jest już późno, jakieś -13°C a ty masz zamiar iść pieszo ponad 7 km ?! - w jego głosie dało się wyczuć bezsilność i złość.
-Nie przejmuj się tak ! Nie musisz iść za mną ! Nie potrzebuję niani, jestem już dużą dziewczynką dam sobie radę, a ty jedź do swojej rodziny- odkrzyknęłam nadal dzielnie maszerując przed siebie ale powoli zaczynało robić mi się zimno.
-Z Magdą poza Tosia nic mnie nie łączy ! Hana błagam cie chodź do auta !
-Uważaj bo ci uwierzę ! - odkrzyknęłam ironicznie - Nigdzie z tobą nie idę - dodałam po chwili
-Nie chciałem tego robić, ale sama mnie do tego zmusiłaś ! - znów usłyszałam za sobą. Nie miałam pojęcia o co mu chodzi, jednak po chwili poczułam jak mnie chwycił, zaczęłam się wyrywać , jednak na daremne. Był ode mnie silniejszy. Miałam jakieś cholerne déjà vu. Jednak po chwili kucnął, oparł swój bark o moje ciało, a następnie wstał jednocześnie przerzucając mnie przez ramie jak worek kartofli. Zaczęłam się miotać próbując się uwolnić, ale bez jakiegokolwiek skutku.
-Odstaw mnie z powrotem na ziemię ! – wykrzyczałam wściekła uderzając dłonią jego plecy.
-Nie ma mowy, wypuszczę cie dopiero jak będziesz bezpieczna w swoim domu a teraz proszę skończ się wiercić bo i tak nie jest mi łatwo – powiedział ściszonym głosem idąc w stronę auta. Jak zwykle musiał postawić na swoim. Ten jego upór doprowadzał mnie do szału. Nie wiedziałam czy to jego zaleta czy jednak wada. Nie pozostało mi nic jak uspokoić się i posłusznie posłuchać jego prośby. Przez całą drogę do samochodu grzecznie wisiałam na jego ramieniu. Nie było to zbyt wygodne ale sama go do tego sprowokowałam... Wtedy byłam na niego cholernie wściekła ale z perspektywy czasu to robi się zabawne... Gdy dotarliśmy do pojazdu Piotr posadził mnie na przednim siedzeniu, następnie sam wszedł do środka. Zwinęłam się w kłębek i odwróciłam głowę tak aby tylko go nie widzieć, jednak czułam na sobie jego wzrok. Odjechaliśmy. Nie odzywaliśmy się do siebie . Głuchą ciszę między nami przerwało radio które załączył. Gapiłam się bez celu w szybę z nudów oglądając budynki które mijaliśmy po drodze, nawet nie wiem kiedy zasnęłam. O 3:30 obudził mnie dźwięk budzika, nie pamiętałam jak wczoraj znalazłam się w domu. Byłam bardzo niewyspana. Niechętnie zwlokłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Włączyłam ekspres do kawy i już miałam wychodzić gdy moją uwagę przykuła mała karteczka leżącą na stole. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać.


Wczoraj podczas podróży do domu zasnęłaś. Nie miałem serca cie budzić. Więc cie tam zaniosłem i nie martw się tym razem nie jak worek ziemniaków ;) . Mam nadzieję ze nie masz mi tego za złe. Do zobaczenia na dyżurze. Klucze są na komodzie przy drzwiach


P.S. Słodko mówisz przez sen... nie wiedziałem że jestem wariatem :)


Piotr


Gdy przeczytałam tę karteczkę mimowolnie się do siebie uśmiechnęłam, ale po jakimś czasie zrobiło mi się głupio. Miałam nadzieję że poza tym że jest wariatem nie powiedziałam nic więcej. Skierowałam się do łazienki. Zrzuciłam z siebie wczorajsze ubrania które wciąż miałam na sobie. Weszłam pod prysznic. Na moje ciało spłyną strumień zimnej wody. Tego teraz było mi trzeba. Musiałam ochłonąć. W mojej głowie wciąż siedziały wspomnienia wczorajszego dnia. Wtarłam w swoje ciało mój ulubiony malinowy żel pod prysznic, po 10 minutach byłam już czysta.Przebrałam się w czarne rurki, białą koszulę i granatowy żakiet , pomalowałam się i poczesałam włosy upinając je w koczek z którego powypadało kilka niesfornych kosmyków. Wróciłam do kuchni, zamówiłam taksówkę, wypiłam kawę i zjadłam jogurt. Ubrałam płaszcz i o 4:20 wyszłam z mieszkania. Spokojnie szłam sobie w stronę postoju taksówek gdy za sobą usłyszałam znajomy głos. Nie to nie może być prawda. Miałam nadzieję że się mylę. Niepewnie odwróciłam się za siebie. To był on Przyśpieszyłam krok – Hana zaczekaj- usłyszałam znowu. Zaczęłam biec jednak po chwili mnie dogonił chwytając w łokciu, chciałam się wyswobodzić jednak nie udało mi się to. Czyżby koszmar wczorajszej nocy powrócił ? Teraz nie ma w pobliżu Piotra. Nie ma mnie kto uratować... 


Myślę ze nie będziecie rozczarowani takim obrotem spraw 
W tej części są tylko moje rozkminy (Nasi) bo Kami jest na wyjeździe służbowym i wraca dopiero jutro więc stwierdziłyśmy że napiszę coś sama więc skrótem opowiadanie- level hard...


12 komentarzy:

  1. haha mi się bardzo podoba, zakonczenie troche mniej, ale moze ten cały Kamil, będzie chcial ją przeprosic? ale o 4 rano? xdd
    dajcie jutro nexta, baardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudownie ajk zawsze , mam nadzieję , ze ten ktos np. porwie Hanę , Piotr będzie jej szukac i ją uratuje i będzie duzo cukry i będą razem , a Piotr bedzie sie opiekowac Haną , bo ona wciąż będzie bala się wyjsc na zewnątrz :) <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jux podobne opowiadanie do tego co powiedziałaś.

      Usuń
    2. No to mogłabys coś pizmieniac , dodać dużo cukru i byłoby idealnie <3 na ewno swietnie by Ci wyszło , super piszesz :*

      Usuń
  3. kurcze :/ niech on ją zostawi w spokoju :D proszę Hana musi pogodzić się z Piotrem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieje ze kamil chxe ja tylko przeprosic :D i niech Hana dogada sie w koncu z Piotrem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Boskie *.* NEXT !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww chcę next *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie dziś next ?

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo ;p Chcę next !!

    OdpowiedzUsuń
  9. dacie dzisiaj nexta ??

    OdpowiedzUsuń