-Hana
– usłyszałam za sobą głos Leny. Od razu się zatrzymałam. No
świetnie teraz to na pewno czeka mnie kazanie, nie miałam
najmniejszej ochoty tego słuchać, ale nie wypada jej ignorować,
niechętnie odwróciłam się w jej kierunku. Spojrzałam na nią
błagalnie a za razem pytająco.
-Mam
tutaj twój wypis i musisz jeszcze podpisać dokumenty- powiedziała
w moją stronę całkiem obojętnie, od razu mogłam wyczuć że jest
na mnie obrażona, ale o co ? Przecież nie miała jakiegokolwiek
powodu, no może poza tym że zrezygnowałam z poddania się badaniom
które uważałam za całkiem zbędne, przecież to tylko zwykłe
osłabienie wynikające z mojego zaniedbania, a ona robi z tego
wielkie „halo” i jeszcze się o to obraża. To było już
przegięcie, rozumiem że się martwi ale zupełnie niepotrzebnie.
Spojrzałam na nią z politowaniem, jednak pozostała niewzruszona
czym mnie nieco zirytowała, podeszłam do biurka i wzięłam
dokumenty, bez jakiegokolwiek wnikania w ich treść podpisałam je,
nie odczuwałam potrzeby czytania tego co jest w nich napisane
ponieważ nie miałam na to czasu a poza tym znałam te regułki na
pamięć, pewnie chodziło o to ze zostałam zapoznana ze skutkami
odmowy dalszej diagnostyki bądź tez leczenia i biorę na siebie
pełną odpowiedzialność w przypadku nagłego pogorszenia stanu
zdrowia i takie tam... Oddałam jej te nieszczęsne papierki i znów
ruszyłam do wyjścia.
-Mam
nadzieję że wiesz co robisz, ja na twoim miejscu zrobiłabym te
badania- a ona dalej swoje, dlaczego nie może odpuścić i za
wszelką cenę chce postawić na swoim? No dlaczego? Ogromnie mnie
tym wkurzyła. Nie chciało mi się wnikać w jakieś głębsze
dyskusje, nawet nie spojrzałam za siebie.
-Ale
nie jesteś, pa – rzuciłam na odchodne. Wiem ze byłam niemiła i
szorstka w stosunku do jej osoby, ale sama do tego doprowadziła. Nie
mam pojęcia po co tak na mnie naciskała z tymi badaniami, przecież
tez jestem lekarzem i sama potrafię stwierdzić kiedy coś mi jest a
kiedy to tylko fałszywy alarm z powodu osłabienia. Postanowiłam
już więcej o tym nie myśleć. Spokojnie i bez jakiegokolwiek
pośpiechu przemierzyłam korytarz. Wyszłam przed szpital.
Zmierzałam w kierunku samochodu jednocześnie przekopując torebkę
w poszukiwaniu kluczyków, tradycyjnie nie mogłam w niej nic
znaleźć. Zrezygnowana podeszłam do ławki, usiadłam i wysypałam
całą jej zawartość. Gdy już miałam to czego potrzebowałam
jednym sprawnym ruchem reki zagarnęłam wszystko z powrotem. Wstałam
z ów mebla i od razu zakręciło mi się w głowie. Przymknęłam na
chwilę oczy. Dla niektórych to faktycznie mogłoby być ciut
niepokojące ale ja, jak to ja miałam na to swoje wytłumaczenie i
usprawiedliwiałam to sobie tym że za szybko i zbyt gwałtownie
wstałam bądź tez że nic jeszcze nie jadłam. Poczułam na swoim
ramieniu czyjąś dłoń, wystraszyłam się delikatnie przez to
podskakując. Od razu otworzyłam oczy, a przed nimi ukazał się nie
kto inny jak sam pan Gawryło. No jeszcze tego mi brakowało. Jak
pech to już na całej linii. Zdziwiło mnie że był bez tej swojej
nalepy. Czyżby już przestała go interesować? Czy może już się
nią znudził ? Z resztą to nie moja sprawa. Nie wnikam, jesteśmy
dorośli każde z nas ma swoje życie z którego nie musi się
tłumaczyć. Miedzy nami wciąż panowała cisza którą po jakimś
czasie przerwał
.-wszystko
w porządku ? - jego głos był znów taki troskliwy i przejęty.
Może na prawdę się o mnie martwił? Nie miałam pojęcia co o tym
sądzić. Spojrzałam mu w oczy były pociemniałe i w porównaniu do
jego głosu nie wyrażały jakichkolwiek emocji, przynajmniej ja nie
mogłam z nich nic wyczytać.
-tak.
Tak wszystko ok - wybełkotałam na odczepne.
-a
ty nie powinnaś być teraz na badaniach ? - dalej dążył temat.
Kolejny troskliwy się znalazł, co oni wszyscy maja z tymi
badaniami? Co zawarli jakiś układ czy co? Strasznie działali mi
tym na nerwy, przez co teraz to już byłam bliska wybuchu, jednak
nie chciałam się już z nim kłócić nie miałam ani na to ochoty
ani nie widziałam w tym najmniejszego sensu
-to
już nie twoja sprawa- odpowiedziałam oschle i nie zwracając uwagi
na to czy ma coś do powiedzenia czy tez nie, odeszłam... Tak, po
prostu odeszłam bez jakiegokolwiek pa czy czegoś w tym stylu. To
było za dużo wrażeń jak na jeden dzień i wolałam zaoszczędzić
już sobie atrakcji w postaci rozmowy z Piotrem. Wsiadłam do
samochodu. Włożyłam kluczyk do stacyjki i przekręciłam go jednak
auto nie odpaliło, no świetnie jeszcze tego brakowało. Powtórzyłam
czynność jeszcze kilka razy jednak bez jakiegokolwiek skutku.
Wściekła wysiadłam z auta, jednocześnie trzaskając drzwiami.
Otworzyłam klapę i zaczęłam się przyglądać temu co tam się
znajdowało. Nie miałam pojęcia co gdzie jest, i dlaczego moja
bryka nie chce odpalić, w sumie to i tak bym się zdziwiła gdybym
cokolwiek z tego wiedziała. Mechanik to ze mnie kiepski....
Zastanawiałam się co może być przyczyną tego że moje auto nie
chce ruszyć, brak paliwa od razu wykluczyłam, ponieważ 2 dni temu
zatankowałam do pełna i to byłoby niemożliwe żebym tak szybko je
zużyła. Nie miałam pojęcia ile tak stałam ale już powoli
zaczynało robić mi się zimno, w końcu mamy koniec stycznia. Żaden
pomysł nie wpadł mi do głowy.
-Co
akumulator ci padł ?- usłyszałam za sobą znajomy głos. No tak
akumulator... jak mogłam sama na to nie wpaść. Odwróciłam się
przodem do owej osoby, opierając się jednocześnie o maskę
samochodu. Wcale nie zdziwił mnie fakt że w moim kierunku zmierzał
Piotr, on to jednak miał wyczucie...
-Niestety
tak- odpowiedziałam zrezygnowana, krzyżując jednocześnie ręce na
wysokości klatki piersiowej.
-Pomogę
ci go wypiąć i odwiozę cię do domu- zaoferował, nie wiedziałam
co zrobić, zgodzić się czy też nie, w sumie nie mam nic do
stracenia, a nawet szybciej będę w domu no i ktoś pomoże mi z tym
całym akumulatorem, ponieważ ja nie miałam zielonego pojęcia jak
się za to zabrać. Uśmiechnęłam się delikatnie w jego kierunku,
na co on jedynie pokręcił głową i również odwzajemnił uśmiech.
Szybko wypiął ową „skrzynkę” i już mieliśmy iść do jego
auta kiedy to przed moimi oczami musiały pojawić się mroczki. To
już nie był pech, to była zwykła złośliwość losu. Chwyciłam
się jego ramienia aby przypadkiem nie upaść.
-Co
jest- zapytał zatroskany, jednak ja nie mogłam nic odpowiedzieć, w
tym momencie czułam się fatalnie... nie, fatalnie to zdecydowanie
za mało powiedziane.-może lepiej żebyś jednak zrobiła te
badania- kontynuował, spojrzałam na niego błagalnie, jednak on nic
sobie z tego nie zrobił, nie pozostało mi już nic innego jak
ustąpić. Tylko niech sobie czasami nie myśli że się zgodziłam
bo on mnie o to poprosił, zgodziłam się bo te dziwne objawy też
zaczynały wydawać mi się podejrzane. Przytrzymując się jego ręki
wróciłam na izbę. Lena wcale nie była zdziwiona moim widokiem, od
razu zleciła badania krwi takie jak: morfologia, OB i CRP. Wyniki
miały być do odbioru za 6 godzin, do tego czasu musiałam pozostać
na izbie, co nie za bardzo mnie ucieszyło, ale nie miałam innego
wyjścia, w sumie sama też byłam ciekawa co z tych badań
wyniknie...
Next next
OdpowiedzUsuńPowiedzialabym że Hana jest w ciąży, ale w tego typu badaniach nie wykrywa się tego... Nie wiem, może anemia? Czekam na nexta... Mam nadzieję, że będzie jeszcze dziś!
OdpowiedzUsuńTeż tak pomyślałam
UsuńNext <33
OdpowiedzUsuńteż obstawiałabym ciąże, ale badania nie wskazują na jej wykrycie :) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńsuper <3
OdpowiedzUsuńmysle, że nie jest to jakas powazna choroba, po prostu oslabienie i że tez nie ciąza. oby nie!
OdpowiedzUsuńfajny troskliwy Piotr, wszystko super, czekam na kolejną częsc dzis!:)
Dlaczego nie chcesz żeby była w ciąży? Ja bym bardzo chciała ;) opo jak zawsze świetne i czekam na cd.
Usuńbo to takie oklepane we wszystkich opowiadanaich..
Usuńjak będzie w ciazy do bedzie jeszcze bardziej troskliwy :D
Usuńciąża dużo by namieszała, w sumie ciekawe czy Hana powiedziałaby Piotrowi o ciąży
OdpowiedzUsuńCiąża. :D
OdpowiedzUsuńSądze, że hana jest na coś chora
OdpowiedzUsuńNext
OdpowiedzUsuńProszę o next!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper opo :D
OdpowiedzUsuńDawaj nexta!
OdpowiedzUsuńO , cudo :***** oby to było coś powazniejszego , żeby Piotr się opiekował Hana , ale oby nie ciąża ;)
OdpowiedzUsuńcoraz ciekawiej piszecie i chyba ten rozdział jest trochę dłuższy od poprzednich :D
OdpowiedzUsuńcoś czuję że ciąża :D bedzie dzisiaj next który to wyjaśni ?? :D
OdpowiedzUsuńTez bym jakoś nie chciała , żeby Hana była w ciąży , a opo genialne ;*
OdpowiedzUsuńKiedy dodacie nexta ? :)
OdpowiedzUsuńKurcze, no wez, ze juz tego nie komplikuj i polacz ich ze soba. Ja to bym chciala jakis wypadek Piotra czy cos. Ale swietnie na razie. Pozdrawiam ! :-)
OdpowiedzUsuńJa tez , tylko moze lepiej Hany wypadek :)
UsuńOby next był dzisiaj <3
OdpowiedzUsuńcoś będzie, czy lepiej nie liczyć na dzisiejsze dodanie?!
OdpowiedzUsuńZa chwilę coś powinno się pojawić
UsuńWłasnie. ?? :)
OdpowiedzUsuń