Czasami
w życiu bywa tak że przez jedno nieplanowane zdarzenie tracimy wszystko na czym
nam najbardziej zależało, dla jednych jest to praca, dla drugich ulubiony
przedmiot, a dla jeszcze innych jest to ukochana osoba- jego druga połówka i
sens istnienia... Niestety los nie lubi nas rozpieszczać, więc zawsze gdy
czujemy że właśnie wychodzimy na prostą i że teraz będzie lepiej, on uderza znienacka
i niszczy to o co tak bardzo się staraliśmy ... Niestety taka kolej rzeczy, a
my nie możemy nic z tym zrobić, więc po prostu trzeba się z tym pogodzić,
zapomnieć i żyć dalej... Ale z tym niekiedy bywa problem... Bo po prostu
niekiedy tak się nie da… Owszem czas leczy rany i pozwala blizną się zasklepić…
To prawda… Po tygodniu wracamy do świata ludzi i staramy się normalnie
funkcjonować, po miesiącu już nie płaczemy nocami, po roku znów potrafimy śmiać
się z przyjaciółmi, a po kilku latach mamy wrażenie że przytrafiło się to komuś
innemu, pędzimy do pracy myśląc o ważnych sprawach i nagle coś sprawia że
przypominamy sobie o przeszłości i o tym co się stało, odpędzamy od siebie tę
myśl, a ona posłusznie znika by znów powrócić za jakiś czas z jeszcze większą
siłą... Niestety takich rzeczy nie da się zapomnieć, zawsze będą nam
towarzyszyć, możemy tylko chwilowo je zagłuszyć... Tak też było w moim
przypadku... Biorąc ślub z moją ukochaną Haną miałem nadzieje ze nasze
małżeństwo nie trafi na listę tych 46% nie kończących się szczęśliwie, lecz
wierzyłem że będzie niczym w pięknej bajce, a słowa „żyli długo i szczęśliwie”
będą najlepszym tego określeniem. Miałem również nadzieje że składana w
obecności świadków obietnica „I że Cię nie opuszczę aż do śmierci” będzie
prawdziwa i szczera... wierzyłem także, iż ta śmierć nie nadejdzie zbyt
szybko... Niestety, tego nie możemy przewidzieć, na każdego kiedyś przyjdzie
czas, na jednych wcześniej na innych później, a my nie mamy na to żadnego
wpływu... Możemy jedynie to zaakceptować... Od dnia w którym moja ukochana
zginęła w tragicznym wypadku samochodowym wszystko się zmieniło, już nie jestem
tym samym człowiekiem co wcześniej, moje życie obróciło się o 180°, a gdyby nie
pewna osoba, która pomogła mi wypełnić tę pustkę w sercu powstałą po jej
stracie, całkowicie straciłoby jakikolwiek sens... A może zacznijmy od
początku... Mimo upływu tak wielu lat wszystko pamiętam bardzo dokładnie
zupełnie jakby miało miejsce wczoraj...
Ruszamy z nowym opowiadaniem i zobaczymy jak się przyjmie :)
Komentujcie bo od tego zależy przyszłość tego bloga.
Next po weekendzie ;)
Zapowiada się bardzo ciekawie,czekam na następną część i pozdrawiam, cieszę się że wróciłaś <3
OdpowiedzUsuńI mam jeszcze jedno pytanie, czy po tym, późniejsze opowiadanie będzie kontynuowane? Bo naprawdę było jednym z najlepszych <3
OdpowiedzUsuńO matko . Trafiłam tu przypadkiem,ale kiedyś czytałam namiętnie opowiadania HaPi.... kilka lat temu Xd . Miło wrócić.
OdpowiedzUsuńDawniej bardzo często tu bywałam i nie raz miło wracałam do Twoich opowiadań i tu taka niespodzianka :) nowe opowiadanie! Czekam na następną część ;)
OdpowiedzUsuńBardzo sie cieszę,że coś nowego się pojawiło. Czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń