niedziela, 12 czerwca 2016

Na zawsze razem cz.81

Podjęcie decyzji o tymczasowej przeprowadzce nie należało do łatwych... spędziliśmy ponad 5 godzin rozmawiając i  rozważając przy tym wszystkie za i przeciw...Niestety bilans strat i korzyści wzajemnie się wyrównywał, co wcale nie pomagało... Był jednak jeden argument, który przeważał nad innymi:  Żadne z nas nie zniosłoby kolejnych dni, a co dopiero tygodni rozłąki....Piotr nie mógł zostać, a ja nie chciałam  znowu być sama...  Klamka zapadła, w końcu się zdecydowaliśmy... 
Stałam przy oknie, przyglądając się jak Piotr ładuje ostatnie pudła na pakę niewielkiej ciężarówki podstawionej nam przez firmę przeprowadzkową. W środku wozu znajdowało się już kilkanaście podobnych kartonów, które przez ostatnie dwa dni pakowałam z pomocą Piotra i przyjaciół, a gdyby nie ich pomoc zapewne do dzisiaj bym nie skończyła, a pakowanie zamiast kilku dni, zajęłoby mi kilka tygodni... W końcu byłam już w dość zaawansowanej ciąży, a mój brzuch był już naprawdę bardzo duży, przez co wykonywanie niektórych czynności sprawiało mi nieco problemów i zajmowało wiele więcej czasu, poza tym wolałam nie ryzykować dźwigając ciężkie pudła, wypełnione po brzegi naszymi rzeczami... Po długich dyskusjach i dokładnym przemyśleniu sprawy, postanowiliśmy nie pakować wszystkiego, zabraliśmy ze sobą tylko ubrania oraz kilka najpotrzebniejszych rzeczy, no i oczywiście kilka mebli, takich jak łóżeczko, komoda czy szafka z przewijakiem... więcej nie potrzebowaliśmy, w końcu nie przeprowadzaliśmy się na stałe... Szukanie nowego lokum też nie zajęło nam dużo czasu... Mimo iż mama Piotra bardzo nalegała, abyśmy zamieszkali w rodzinnej willi nie zgodziliśmy się. Nie chcieliśmy siedzieć jego matce na głowie... oczywiście pani Krystyna zarzekała się, że to żaden kłopot, że przynajmniej nie będzie się nudzić i może się mną "opiekować" kiedy Piotr będzie w pracy, mimo to nie zgodziliśmy się... To znaczy ja się nie zgodziłam, ponieważ dla Piotra byłoby to wspaniałe rozwiązanie, miałby pewność, że ktoś mnie kontroluje i z chęcią poszedłby na taki układ, jednak tym razem nie miał nic do gadania... Poszperaliśmy trochę w internecie i znaleźliśmy niewielkie mieszkanie na trzecim piętrze, do wynajęcia od zaraz. Blisko centrum oraz morza, z pięknym parkiem i kilkoma sklepami w sąsiedztwie, Piotr też będzie miał niedaleko do kliniki oraz do domu rodziców z którymi musiał spędzać teraz nieco więcej czasu niż przedtem. Cena też była przystępna, jak na dwupokojowe mieszkanko we wspaniałej lokalizacji. Nie zastanawialiśmy się długo, postanowiliśmy je wynająć. Może nie było zbyt wielkie, ale przecież nie przeprowadzaliśmy się na stałe... do narodzin dziecka mieliśmy wrócić do domu, do Warszawy. 
- To już dzisiaj... jednak wyjeżdżacie- usłyszałam za sobą ściszony i wyraźnie zasmucony głos Leny wchodzącej do pokoju. Nawet nie wiem kiedy ponownie weszła do mieszkania, bo to właśnie ona z Kubą pomagała nam w przeprowadzce i zastępowała mnie w noszeniu tych lżejszych pudel z wszystkimi sentymentalnymi pierdołami takimi jak nasze zdjęcia i pamiątki. 
- Tak.- westchnęłam, odwracając się przodem do niej i opierając jednocześnie o parapet. Naprawdę była smutna, ale nie ma się co dziwić, mi też było przykro, bo naprawdę zdążyłam się już bardzo przywiązać do Warszawy i wszystkich wspaniałych ludzi których w niej spotkałam, a teraz musiałam przeprowadzić się w całkiem nowe miejsce, na drugi koniec Polski, z dala od domu i przyjaciół i tam zaczynać wszystko zupełnie od nowa. Szczęście że w nowym miejscu, będziemy mieli bardzo blisko do rodziny Piotra, z którą zdążyłam się już nieco zżyć, bo inaczej nie mam pojęcia jakbym się odnalazła w nowym, nieznanym mi otoczeniu.
-Coś się stało?-zapytała zaniepokojona, zapewne zauważając moją minę. Wzruszyłam od niechcenia ramionami, nie wiedząc co mam odpowiedzieć. Bez słowa podeszła bliżej i zagarnęła mnie w swoje ramiona, przytulając do siebie i chcąc mnie pocieszyć.
-Nie... Nic, to przez ten wyjazd.-wymamrotałam z brodą opartą na jej ramieniu i twarzą schowaną w jej długie, brązowe włosy-Bardzo się stresuję- dodałam po chwili, zgodnie z prawdą- naprawę bardzo się denerwowałam, ponieważ nie miałam zielonego pojęcia co mnie czeka w nowym mieście, a gdy człowiek jest czegoś niepewny zawsze się niepokoi i odczuwa strach. To normalne- taka nasza ludzka natura... Lena skinęła głową, mimo to wiedziałam, że ani trochę nie wierzy w moje słowa. Odsunęła mnie od siebie, spoglądając na mnie uważnie, a jej oczy wypełniły się łzami, po czym znów mocno,  zdecydowanie mocniej niż przedtem przytuliła mnie do siebie. Ze smutnym i wymuszonym uśmiechem odwzajemniam jej uścisk, a po moich policzkach także popłynął dość spory potok łez, nad którymi nie byłam w stanie już dłużej zapanować. Nienawidzę pożegnań...-Zobaczymy się za jakieś 5 tygodni.- wydusiłam z siebie po chwili, a mój głos z każdym kolejnym zdaniem łamał się coraz bardziej.
- Racja. -zgodziła się ze mną- Za niedługo rodzisz.- uzupełniła uśmiechając się przez łzy. Na mojej twarzy również zagościł niewielki uśmiech, mimo iż wciąż byłam smutna, z powodu przeprowadzki do Gdyni, to  sama myśl, że już wkrótce zostanę mamą wywoła we mnie ogromną radość. Już nie mogłam się doczekać, aż nasza córeczka będzie z nami, ponieważ oznaczało to powrót do Warszawy, i to że z Piotrem będzie łączyło mnie coś więcej niż tylko związek, czy miłość a będzie tym ta mała cząstka mnie i jego w jednej osobie, o którą oboje będziemy mogli się wspólnie troszczyć i obdarzyć bezwarunkową miłością.
-Hana?- Piotr zawołał mnie z przedpokoju, a Lena od razu odsunęła się ode mnie, pociągając przy tym nosem. Gawryło wszedł do salonu w którym stałam z przyjaciółką, a zaraz za nim pojawił się Kuba. –Przykro mi, skarbie, ale musimy już iść- Powiedział obdarzając nas obie przepraszającym spojrzeniem, za to że nam przerwał. Popatrzyłam na niego, później na Starską i ponownie wróciłam wzrokiem do mężczyzny, pokiwałam potakująco głową, zaciskając przy tym usta w cienką linię, żeby znowu się przy tym nie rozpłakać jak małe dziecko... Wzięłam z sofy swoją torebkę i całą czwórką w zupełnej ciszy wyszliśmy do przedpokoju. Tam ubrałam buty i już mieliśmy wychodzić z mieszkania, kiedy jakiś dziwny, wewnętrzny głos nakazał mi się zatrzymać.
-Idźcie już, ja za chwilę dołączę- powiedziałam do całej trojki, nieco zdziwili się na moje słowa, ale nie wnikali w szczegóły, chyba rozumieli że potrzebuję jeszcze chwili. Wyszli w milczeniu z mieszkania zostawiając mnie samą. Rozejrzałam się dookoła. Towarzyszyło mi jakieś dziwne uczucie, zupełnie jakbym właśnie coś traciła, w sumie nic w tym dziwnego skoro musiałam opuścić miejsce z którym wiązało się tak wiele dobrych wspomnień. Wróciłam się do salonu. Usiadłam na kanapie na której spędzałam z Piotrem miłe wieczory na oglądaniu filmów, rozmowach, wygłupach. Wróciłam pamięcią także do dnia w którym usiedliśmy na niej ze stosem książek wypożyczonych z biblioteki i zaczęliśmy szukać odpowiedniego imienia dla naszej córki... Podeszłam do stołu stojącego w rogu pokoju, przesunęłam dłonią po jego drewnianym blacie, wróciły do mnie wspomnienia wszystkich wspólnych posiłków i licznych ważnych rozmów które się przy nim odbyły, a także decyzji jakie przy nim zapadły- przeprowadzka była jedną z nich... Powędrowałam do sypialni, na chwilę kładąc się na łóżku w którym zawsze zasypiałam i budziłam się otulona ciepłymi ramionami Piotra. Przeszłam do pokoju na drugim końcu mieszkania, który kiedyś był pokojem Maksa, a teraz był przygotowany na przyjście na świat naszej małej księżniczki. Ponownie łza zakręciła mi się w oku. Nie chciałam żegnać się z tym miejscem, nie chciałam utracić tak wielu dobrych wspomnień, wiedziałam że gdzieś indziej na pewno utworzę nowe, może nawet lepsze od tych, ale i tak było mi ciężko. Zamknęłam za sobą drzwi i przekręciłam klucz w zamku. Miałam ochotę się rozpłakać, z trudem nad sobą panowałam. Wzięłam głęboki oddech, po czym zaszłam po schodach. Cała trójka stała przy samochodzie, czekając na mnie. 
Piotr właśnie wrzucał ostatnią torbę na pakę samochodu transportowego po czym zamknął z trzaskiem drzwiczki. Kilka razy uderzył rozwartą dłonią w boczna ściankę auta, dając tym znać kierowcy, że to wszystko, i że może ruszać. Po chwili rozległ się głośny ryk silnika,a furgonetka odjechała. Podeszłam do nich z twarzą zupełnie wypraną z emocji. Piotr zapewne widząc co się dzieje od razu objął mnie w talii, posyłając jednocześnie pokrzepiający uśmiech.
-Będę za wami okropnie tęsknić... – powiedziała ściszonym głosem Starska, która stała naprzeciw nas, a w jej oczach momentalnie pojawiły się łzy - już kolejny raz tego dnia płakała... Od razu wyplątałam się z mocnego uścisku Piotra i przytuliłam się do swojej najlepszej przyjaciółki. Chyba nikogo nie zdziwi fakt, że ja  - solidarnie z Lenką - również się rozkleiłam.
- Ja też. - wymamrotałam cicho, pociągając jednocześnie nosem. Po moich policzkach powoli ściekały koleje łzy, jednak nie robiłam niczego by je zatrzymać... Dopiero po upływie kilku długich minut odsunęłam się od Leny, której makijaż zdążył już dawno spłynąć po twarzy, zapewne tak jak mój. Cofnęłam się o krok i ponownie wtuliłam się w Piotra, którego ciepły dotyk zawsze działał na  mnie kojąco, a on od razu zagarnął mnie mocniej w swoje silne ramiona, dając mi tym potrzebne mi wsparcie.
-Proszę uważajcie na siebie- powiedział Kuba, z wyraźną troską skrytą w głosie. Na mojej twarzy zagościł niewielki uśmiech.
-A ty troszcz się na moją siostrę... - odezwał się Piotr poważnym tonem głosu. Jeszcze nigdy nie był tak poważny.- Jeśli ją skrzywdzisz radze ci mnie unikać... a wiem gdzie mieszkasz...- dodał po chwili, jednocześnie spoglądając na niego znacząco. Wyglądał naprawdę groźnie i na miejscu Kuby wolałabym na niego uważać... To bardzo miłe że troszczył się o swoją siostrę.
-To sam mogę powiedzieć tobie w kwestii Hany- odparł równie stanowczo i poważnie co Gawryło. Nieznacznie uśmiechnęłam się w jego stronę, gdyż dobrze jest mieć świadomość że komuś na tobie zależy, równie mocno jak na kimś z rodziny, mimo że nie jesteście nawet spokrewnieni. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Po tych słowach już wiedziałam, że Kuba jest jednym z moich najlepszych przyjaciół i niezależnie od tego co będzie się działo,on zawsze będzie się o mnie troszczył i martwił.
-Dobrze że się rozumiemy.- skwitował , śmiejąc się przy tym cicho pod nosem i krzyżując ręce na wysokości klatki piersiowej. 
-Aha i widzimy się za miesiąc na wizycie kontrolnej, dokładnie tydzień przed narodzinami waszej córeczki i nie przyjmuję żadnej odmowy.- Jakub zwrócił się tym razem do nas obojga. Nie miałam zamiaru mu odmawiać, dlatego od razu skinęłam twierdząco głową... Później przyszedł czas na ostateczne pożegnanie, które było zdecydowanie  najcięższą częścią tego i tak trudnego dnia...Kiedy mówiłam "pa" ponownie poczułam pieczenie łez pod powiekami, gdyż ciężko było mi pogodzić się z tym, że będę z dala od tak wspaniałych ludzi... Po pożegnaniu i długich zwlekaniach, w końcu z ciężkim sercem wsiedliśmy do samochodu.
-Będę tęsknic za Warszawą- powiedziałam łamiącym się głosem, gdy drzwi pojazdu się za nami zatrzasnęły, a ja zapinałam pasy. Piotr spojrzał na mnie z troską. Milczał, wyglądał jakby się nad czymś zastanawiał. Minęło trochę czasu nim znów przemówił.
- Potraktuj to jak wakacje. Zanim się obejrzysz będziemy znowu w domu.- oznajmił spokojnym i pewnym głosem, przytulając mnie do siebie i jednocześnie całując w skroń. Uśmiechnęłam się delikatnie. Mężczyzna ponownie uważnie zlustrował mnie wzrokiem, a gdy tylko uznał, że wszystko jest już w porządku odpalił silnik, ruszając w trasę, Wyjrzałam przez okno samochodu patrząc na machających nam przyjaciół, którzy z każdą chwilą byli coraz dalej, i stawali się coraz mniejsi...Odmachałam im, a oni zniknęli za zakrętem...
Tak oto zaczynamy kolejny rozdział naszego wspólnego życia...

Uff... Wyrobiłam się.
Szybko dodaję między połowami meczu
I mam nadzieję że wam się podoba :)
15kom= kolejna część (spam i komentarze typu "next" się nie liczą)

27 komentarzy:

  1. Takie miłe zakonczenie weekendu! *-*
    Znowu Piotr taki opiekuńczy! <3 <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow! :D nie spodziewalam sie tego :)
    Next! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. super! jednak wolalabym mniej szczegolowe opisy, a więcej akcji ;d Hana ma za długie przemyslenia ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie super czekam na kolejną część :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniałe wręcz genialne uwielbiam troskliwego Piotra i czekam niecierpliwie na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialna cześć ale czekam na nadopiekunczosc Piotra. I mała zadymę z tego powodu Ciekawe Jak Hana odnajdzie się w nowym miejscu liczę na to że Piotr bedzie ja wspierał mimo pracy

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowne opisy i przemyślenia! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Czytam twoje opowiadanie z wielką przyjemnością

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne, a do tego strasznie wciąga

    OdpowiedzUsuń
  10. Dodasz coś w ten weekend ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeczytalam jeszcze raz wszystkie od poczatku i są mega *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudne dlugie opisy! Czekam na rozwój akcji *-*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mały zwrot akcji! :D <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodasz coś w tym tygodniu? :* <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy next? :*

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy będzie next miał być po 15 komentarzach a już dawno jest ich 15 i nic nie ma

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy next? :* ♡

    OdpowiedzUsuń
  18. No właśnie kiedy ten nex

    OdpowiedzUsuń
  19. Kiedy coś dodasz? :c <3

    OdpowiedzUsuń
  20. Dodasz coś jeszcze? :c ♡

    OdpowiedzUsuń
  21. Pojawi się next? ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Taka spora przerwa czasowa oznacza koniec opowiadania? :c :'(

    OdpowiedzUsuń