-Hej, o czym gadacie?- zapytałam aż nadto entuzjastycznie, przysiadając się do stołu i całując jednocześnie Piotra w policzek. Gdy tylko usłyszał mój głos momentalnie, nieznacznie podskoczył na krześle, najwidoczniej musiałam go przestraszyć.
- Nie mam jak jechać do pracy...- westchnął zrezygnowany Maks.- Normalnie poszedłbym pieszo, ale do centrum trochę daleko.- kontynuował spoglądając badawczo to na mnie to na Piotra, oczekując naszych reakcji.
-Na mnie nie licz, i tak na pewno się spóźnię.- odpowiedział Piotr szybko pochłaniając resztki jajecznicy z talerza. Od razu się zdziwiłam, Piotr miał pracę na 11, mówił że prawdopodobnie się spóźni, więc pewnie do dyżuru zostało mu niewiele czasu, byłam ciekawa tylko ile? Jak długo ja tak właściwie spałam? Jeszcze zanim wyszłam z sypialni byłam przekonana że nie ma nawet 8, jednak teraz nie byłam co do tego taka pewna, zdecydowanie było o wiele później.
-Tak w ogóle to która godzina?- wtrąciłam się do dyskusji, nakładając sobie przy tym posiłek i nalewając kawy do kubka.
-10:38 kochanie- odpowiedział Piotr, jednocześnie wstając od stołu i z zaskoczenia wyrywając mi z ręki kubek. "Ej oddawaj !" krzyknęłam za nim, ale zignorował moje protesty. Wziął ogromny łyk czarnego napoju i wyszedł do kuchni. Po chwili ponownie zjawił się w salonie, stawiając przede mną jeszcze parujące naczynie z herbatą, po zapachu mogłam stwierdzić iż ma owocowy smak.- A o kawie możesz jedynie pomarzyć- powiedział stanowczo, siadając z powrotem na swoim miejscu. Maks spojrzał na nas pytająco, ale zamiast mu odpowiedzieć wzruszyłam jedynie ramionami, na mój gest chłopak dość specyficznie pokręcił głową i bez słowa wrócił do jedzenia. Zrezygnowana chwyciłam szklankę, upijając z niej niewielki łyk.
-Co jak co, ale to podbiega już pod tortury- stwierdziłam pół żartem, pół serio, odstawiając naczynie na stół.
-Przeżyjesz- stwierdził Piotr, również upijając łyk napoju- Mmm... ale dobra- powiedział, delektując się kofeiną. Wiedziałam że robi to specjalnie. Droczył się ze mną. Posłałam mu mordercze spojrzenie i wykorzystując chwilę jego nieuwagi, zwinęłam mu kubek. Spojrzał na mnie zaskoczony, a ja w odpowiedzi, zadowolona z siebie, uśmiechnęłam się do niego cwaniacko.
-Równouprawnienie mój drogi. Ja nie piję kawy, więc ty również nie możesz -stwierdziłam odchylając się do tyłu i zarzucając ręce za oparcie krzesła. Piotr wytrzeszczył oczy nie wierząc że mówię to całkiem poważnie, jednak tego nawet nie skomentował
-Dobraaa....- do rozmowy włączył się Maks, który do tej pory się nie odzywał, spojrzał na nas jak na idiotów, jednocześnie przyciągając bliżej siebie swoją porcję kawy, zupełnie jakby w obawie że mu również zostanie odebrana, dopowiedział- To zaczyna się robić dziwne.- Na jego twarzy malował się nieokreślony wyraz, jakby mieszanki zniesmaczenia z niedowierzaniem.
-Na którą masz być w pracy?- zapytałam ignorując jego wcześniejszą uwagę i jednocześnie zmieniając temat na wygodniejszy.
-Zaczynam o 14 ale muszę być co najmniej dziesięć minut wcześniej- odparł bawiąc się resztkami posiłku na talerzu.
-Jeśli chcesz mogę cię zawieźć.- odparłam uśmiechając się promiennie w jego stronę. I tak miałam dzisiaj w planach wybrać się do centrum na jakieś niewielkie zakupy, a stamtąd jechać prosto do mojego starego mieszkania na spotkanie z Kubą- którego tak właściwie jeszcze nawet nie umówiłam... - ale skoro jechałam w tamtym kierunku mogłam go podrzucić do pracy, a te kilka dodatkowych kilometrów w jedną czy drugą stronę nie robiło mi różnicy, a przynajmniej mogłam mu pomóc.
-Dzięki, bardzo chętnie się z tobą zabiorę- odparł zadowolony z mojej propozycji. Wziął ostatni kęs, po czym wstał od stołu i odniósł swoje naczynia do zmywarki, a chwilę później zniknął za drzwiami swojego pokoju. Zostałam sama z Piotrem.
-Tylko sobie nie myśl że wszystko ujdzie ci na sucho... jeszcze się policzymy za tą kawę.- powiedział surowo, jednocześnie grożąc mi przy tym dość specyficznie palcem. Mimowolnie wybuchnęłam donośnym, nieopanowanym śmiechem.
-Jasne- prychnęłam, gdy już nieco się opanowałam, jakoś nie potrafiłam uwierzyć w jego słowa. Był wyjątkowo mało przekonywujący w odgrywani roli surowego i konsekwentnego tatusia, na dodatek nie był ani trochę straszny, raczej śmieszny.
-Nie wierzysz mi ?- starał się zachować jak największą powagę, jednak nie wytrzymał długo, mimo iż starał się z tym walczyć do samego końca, to na jego twarzy również pojawił się niewielki uśmiech, a po chwili sam wybuchł donośnym śmiechem.
-Ani trochę- droczyłam się z nim. Na moje sława wstał z miejsca, wziął mnie na ręce i wbrew protestom zaniósł mnie na kanapę i zaczął łaskotać. Szerze powiedziawszy miałam nadzieję na innego rodzaju "karę"... no ale cóż... Śmiałam się do rozpuku, nie potrafiąc nad sobą zapanować. Łaskotki były moją jedyną słabością i Piotr doskonale o tym wiedział, dlatego też postanowił wykorzystać ten fakt przeciwko mnie. Ledwo łapałam oddech w płuca, a od śmiechu rozbolała mnie przepona, musiałam jak najszybciej to zakończyć.-Uciekaj do pracy, bo się spóźnisz - wydukałam przez śmiech, jednak Piotr pozostawał niewzruszony.
-Wyganiasz mnie ?- zapytał po chwili zaprzestając dotychczasowej czynności, nachylając się nade mną i spoglądając mi prosto w oczy. Jego twarz wręcz promieniała z radości. Miał dobry humor i nikt, ani nic nie mogło tego zmienić.
-Tak- rzuciłam, starając się przy tym uspokoić przyśpieszony oddech. Widząc wyraz jego twarzy i figlarne iskierki które momentalnie rozbłysły w jego oczach, wiedziałam co mnie czeka, więc aby tego uniknąć, w ostatniej chwili chwyciłam go za kołnierzyk błękitnej koszuli delikatnie go przy tym przyciągając bliżej siebie i złożyłam na jego ustach dosadny pocałunek.
-Ekhem...- Odchrząknął Maks, chcąc zwrócić na siebie naszą uwagę. Nawet nie wiem kiedy ponownie pojawił się w pomieszczeniu, przez co jego obecność była dla mnie ogromnym zaskoczeniem. Momentalnie oderwałam się od Piotra, zrywając się z kanapy jak poparzona. Młody Gawryło stał naprzeciw nas oparty o komodę i przyglądał nam się z niesmakiem, zupełnie jakby nasze zachowanie go oburzyło. W tej chwili byłam kompletnie zażenowana, jednak Piotra wydawało się to bawić.- Nie chcę nic mówić, ale wasze zachowanie gorszy otoczenie...- stwierdził zasłaniając przy tym oczy dłońmi i odwracając się do nas tyłem -Możecie iść wymieniać drobnoustroje gdzieś indziej?Chwiałbym w spokoju pooglądać jakieś programy.- dodał po chwili, włączając przy tym telewizor, zupełnie jakby na potwierdzenie swoich ostatnich słów.
-Piotr właśnie wychodził- odpowiedziałam bardzo szybko, mój ukochany chciał coś dopowiedzieć ale skutecznie mu to uniemożliwiłam- prawda kochanie?- na te słowa Piotr powstrzymał się od komentarza i nawet na nas nie spoglądając ruszył w stronę przedpokoju. Tam szybko narzucił na siebie kurtkę i przed samym wyjściem z mieszkania zwrócił się do nas.
-Wychodzę, Hana uważaj na siebie, a ty Maks bądź grzeczny, jestem przy telefonie, więc w razie czego dzwońcie- wykrzyczał z przedpokoju, a my zraz po tych słowach usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi trzeszczenie zębatek zamka.
-Witamy w przedszkolu...- Maks podsumował słowa swojego brata, po czym biorąc pilot z szafki skierował się w stronę sofy -On zawsze się tak zachowuje?- zapytał po chwili, przyglądając mi się przy tym badawczo i z zaciekawieniem.
-Niestety- westchnęłam opadając na sofę tuż obok niego.
-Wiedziałem że jesteś młoda, ale nie sądziłem że aż tak... - zaśmiał się pod nosem kręcąc przy tym głową z rozbawieniem, to była słuszna uwaga, Piotr faktycznie traktował mnie jak małe, głupiutkie i nieodpowiedzialne dziecko, które nie potrafi się o siebie zatroszczyć -Ile mas latek dziefcynko? -dodał po chwili, specjalnie się przy tym sepleniąc i robiąc minę małego chłopca.
- Ctely, a ty chlopcyku? - zasepleniłam. Maks zaśmiał się cicho pod nosem, wciąż kontynuując skakanie po kanałach.
-Tzy, choć emocjonalnie pewnie mniej... To może jakieś bajki co? - zapytał przełączając na kanał dla dzieci. Wbrew pozorom nie wytrzymaliśmy długo takiego bezsensownego prania mózgu, nawet jak dla nas program o dziwacznych stworkach o kosmicznych nazwach mieszkających w ogrodzie okazał się zbyt głupi, od razu zmieniliśmy repertuar na coś bardziej sensownego, a ja odnotowałam sobie w pamięci, żeby nie pozwalać swojemu dziecku oglądać bezwartościowych bajek.
W bardzo miłej i zabawnej atmosferze spędziliśmy resztę przedpołudnia zalegając na kanapie, oglądając TV, rozmawiając, żartując. Po dłuższej rozmowie i bliższym poznaniu Maksa zmieniłam o nim zdanie. Wcześniej -chodź nie dawałam po sobie tego poznać- postrzegałam go jako rozpieszczonego i czasami irytującego dzieciaka, jednak niesłusznie go oceniłam, bowiem okazał się bardzo fajnym i przyjaznym nastolatkiem i o dziwo miał nawet poukładane w głowie. Mimo że wcześniej nie wierzyłam że uda mi się tego dokonać i nie w tak krótkim czasie, to udało mi się nawiązać z nim pewną nić porozumienia.
Ok 13 zadzwoniłam do Kuby i umówiłam się z nim na spotkanie. Później tak jak wcześniej obiecałam odwiozłam Maksia do pracy. W centrum zrobiłam niewielkie zakupy spożywcze. Podczas wizyty w galerii handlowej nie mogłam się powstrzymać i odwiedziłam jeden ze sklepów z artykułami dziecięcymi. Mimo, iż przed wejściem do sklepu obiecałam sobie że nic nie kupię i że idę tam tylko się rozejrzeć i zorientować ile mniej więcej kosztują artykuły potrzebne do skompletowania wyprawki, to opuszczając sklep miałam już kolejną torbę do dźwigania. Na szczęście nie kupiłam zbyt dużo, jedynie 2 kaftaniki i parę śpioszków w neutralnych kolorach... Były takie urocze i takie malutkie, po prostu cudne. Już nie umiałam się doczekać aż nasze maleństwo przyjdzie na świat, byłam pewna że będzie to najpiękniejszy dzień w moim życiu...
Właśnie jechałam Warszawskimi ulicami kierując się w stronę mojego dawnego mieszkania. Byłam ciekawa co uda mi się wskórać podczas rozmowy z Olszewskim. Miałam nadzieję że zgodzi się mi pomóc. Jednak czy tak będzie? Nie miałam pojęcia...
Przepraszam za takie ogromne przestoje, niestety jeszcze przez jakiś czas tak będzie...
Nie mam pojęcia kiedy next.
W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na mojego ask'a
Opowiadanie jak zwykle cudne, szkoda tylko, że nexty są tak rzadko :(
OdpowiedzUsuńCudowne!! <3 <3
OdpowiedzUsuńMega jest to opowiadanie!! <3 czekam na nexta!! ;***
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam i jak nie zapomnę to postaram się napisać swoje przemyślenia w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńCudeńko, Nasiu :D mam nadzieje, ze miedzy Hana a Maksem nic nie wyjdzie, bo wydaje mi sie ze maja sie ku sobie :O czekam na nexta <3 pozdrawiam, Aleks ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się dotrzymać słowa i napisać coś dłuższego. Zobaczymy co z tego mi wyjdzie. Przeczytałam od razu, gdy tylko dodałaś. Miła niespodzianka, ponieważ myślałam, że nie dotrzymasz słowa i po prostu zajmiesz się egzaminami. Jakby nie patrzeć są ważniejsze. Jednak mi miło, że napisałaś i dodałaś rozdział.
OdpowiedzUsuńWstawanie z łózka Hany było dość naturalne i takie rzeczywiste. Opisy są takie dogłębne, szczegółowe. Wszystko ma się przed oczami. Opisy są takie plastyczne, takie lekkie i niemęczące. Kolejna scena, która przypadła mi do gustu to scena "kawy". Często pojawia się temat kawy, gdy w książkach czy opowiadaniach bohaterka jest w ciąży. Typowa scena, ale fajna, przykuła moją uwagę.
Maks - ciężko go rozgryźć. Niby wszystko jest okej, ale jednak mam jakieś przeczycie, że może troszkę namieszać. A z drugiej myślę, że gdyby się przystawiał do narzeczonej swojego brata to wyszedłby na naiwnego i zdziecinniałego faceta. Mam nadzieję, że czas buntu mu już minął.
Zaciekawiłaś mnie prośbą Hany kierowaną do Kuby. Chwilowo nie mam pomysłu o co może chodzić. Może coś mi umknęło. Nie wiem.
Uciekam do swoich analiz, budynków i historii architektury.
PS. Pozdrów Kami :)
Super ta część chociaż nie zbyt ogarnęłam pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na next-a
OdpowiedzUsuńBoskie. Czekam na nexta :D (*.*) najjjjs
OdpowiedzUsuńKiedy next ????
OdpowiedzUsuńKiedyś next?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next bo czekam czekam i nic
OdpowiedzUsuńKiedy next? :D
OdpowiedzUsuń