środa, 15 października 2014

Na zawsze razem cz.40

Czułam jak powoli odzyskuję świadomość, przez co mogłam stwierdzić że operacja dobiegła końca a ja wciąż żyję. 
Mimo iż bardzo chciałam to nie mogłam otworzyć oczu, miałam wrażenie że ważą kilka ton, całe moje ciało było zupełnie bezwładne, tak jakby należało do kogoś innego. Nie miałam nad nim żadnej kontroli. Owszem słyszałam dźwięki i głosy które mnie w danej chwili otaczały, a stłumione światło przedzierało się przez moje ociężałe powieki, jednak nie czułam swoich rąk, nóg, czy nawet palców, kompletnie niczego. Pierwsza myśl jaka w tej chwili wpadła mi do głowy to, to że przez ten potworny wypadek jestem sparaliżowana... 
Miałam ochotę się rozpłakać, jednak resztkami sił starałam się opanować wszystkie te emocje jakie teraz mną targały. Szybko odepchnęłam od siebie wszystkie złe myśli, a mój chwilowy brak czucia starałam sobie tłumaczyć osłabieniem, niedawno przebytą operacją i lekami jakie otrzymuje. Jednak na niewiele się to zdało, w końcu jestem lekarzem, znam konsekwencje takich wypadków...
Nie wiem ile czasu minęło, ale po tym że pielęgniarka ratunkowa zmieniła się już 2 razy mogłam wywnioskować że przebywam tu od około doby, w między czasie obok mojego łóżka przewinęło się tyle osób ze aż ciężko zliczyć. Nie wiem czy mi się wydawało czy też nie ale jedną z nich był Piotr... Tak wiem, to mało prawdopodobne, więc albo wyobraźnia spłatała mi figla, albo jest ze mną gorzej niż mi się wydawało... o.O
Wszystko działo się tak jakby w zwolnionym tempie, a ja nie do końca rozumiałam o co w tym wszystkim chodzi. Znalazłam się w jakimś dziwnym stanie zawieszenia a dokładniej rzecz ujmując to tkwiłam w jakiejś nieokreślonej pustce. Byłam kompletnie zdezorientowana. Nie wiedziałam co tam robię, a przede wszystkim  nie wiedziałam jak się stamtąd wydostać. Temu całemu użyciu dezorientacji towarzyszyło wiele innych, czasem sprzecznych emocji, ale nad nimi wszystkimi zdecydowanie górował strach,  zapewne spowodowany zaistniałą sytuacją i tą okropną niepewnością. W końcu tak na prawdę nie wiedziałam co ze mną jest i co z dzieckiem. No właśnie... Dziecko... Żyje? Nic mu się nie stało? Te pytania wciąż chodziły po mojej głowie. Przez co ogarniał mnie jeszcze większy niepokój nie tyle o siebie co o tę małą istotkę. Nie podarowałabym sobie tego, gdyby coś jej się stało...
Mijały kolejne minuty, godziny, dni a ja wciąż tkwiłam w tym samym miejscu, mimo iż próbowałam wydostać się z tej dziwacznej pustki to nie mogłam... W tamtej chwili czułam się więźniem swojego własnego ciała..Dosłownie!
Przez te kilka ostatnich dni wiele się wydarzyło, z tego co słyszałam z rozmów to zostałam rozintubowana, a moje parametry życiowe się unormowały... To chyba tyle z tych dobrych wieści. Więc pora przejść do tych złych, mimo iż moje wyniki są w normie to lekarze nie potrafią mnie obudzić z tego co udało mi się wychwycić z jednej z rozmów Michała i Piotra to prawdopodobnie jestem w śpiączce... No właśnie Piotr... nie wiem do jakiego typu informacji to przydzielić, do tych dobrych, czy może złych? Nie jestem pewna, ale chyba do tych średnich- takich pomiędzy, w końcu nie jest to jakaś super wiadomość, ale też nie najgorsza... 
Gawryło wrócił, a tak właściwie to z mojego powodu nawet nie wyjechał. Z tego co mi wiadomo to prawdopodobnie w ogóle nie odchodzi od mojego łóżka, czyżby sumienie dało o sobie znać? Wątpię... To raczej nie w jego stylu, takie wyrzuty sumienia,  on raczej należy do tych egoistycznych ludzi, więc raczej nie tkwi tu z mojego powodu... ale jeśli nie z mojego, to z czyjego? Z powodu dziecka? Nigdy nie był altruistą więc w to też wątpię... Pewnie ma z tego jakąś korzyść... Ciekawe tylko jaką? Pewnie wkrótce się przekonam...
Powoli stawałam się coraz bardziej znudzona tym wszystkim, ciągłe tkwienie w tym samym miejscu jest wbrew pozorom bardzo męczące... Jedynym plusem tego wszystkiego było to iż miałam mnóstwo czasu na przemyślenia, jednak i tak nie wymyśliłam niczego nowego. Wciąż  nie wiedziałam czego tak na prawdę chcę i oczekuję od życia... a byłam pewna, że teraz gdy Gawryło wie o wszystkim na pewno czeka nas poważna rozmowa o naszym życiu i wspólnej przyszłości. I tu  na myśl nasunęło mi się kolejne pytanie, a mianowicie: Czy my jeszcze mamy jakaś wspólną przyszłość? Po tym wszystkim co wydarzyło się między nami coraz bardziej w to wątpię... Bo przecież jeżeli zależałoby mu na mnie to nie uganiałby się za tą koszmarną nalepą, nie zostawiałby wszystkiego łącznie ze mną i nie wyjeżdżał gdzieś na drugi koniec świata. Nieprawdaż?
Z tego całego zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos. Był to Piotr. Mówił coś chyba do Michała, ale tego nie byłam w 100% pewna. Mimo iż starałam się dokładnie przysłuchać ich rozmowie to i tak nic z tego nie zrozumiałam, do moich uszy dobiegały jedynie jakieś zniekształcone dźwięki, głoski, słowa, z których nie byłam w stanie ułożyć niczego sensownego. W pewnym momencie rozmowy ucichły. A w pomieszczeniu rozległa się grobowa cisza. 
Dopiero po jakimś czasie znów usłyszałam ten zniewalający głos Gawryły który tak uwielbiałam. Z początku był nieco stłumiony i nie byłam w stanie nic zrozumieć jednak po chwili stał się wyraźniejszy i bardziej donośny. To właśnie wtedy w moich uszach rozbrzmiały te piękne słowa:
"Ty też masz się trzymać... I żebyśmy mieli jasność to, to nie jest prośba tylko rozkaz... Nie pozwolę ci odejść. Słyszysz?  Nie pozwolę, bo Cię kocham... jesteś dla mnie wszystkim, a moje życie bez ciebie jest niekompletne i pozbawione sensu. Proszę cię walcz, jeżeli nie dla mnie to dla naszych dzieci, potrzebujemy cię, dlatego proszę, obudź się"
Słyszałam jak podczas wypowiadania tych słów głos mu się łamał...  A ja... ja po usłyszeniu tego wzruszyłam się i po prostu miałam ochotę się rozpłakać, jednak tym razem ze szczęścia. Jego wypowiedź zadziałała na mnie niczym lekarstwo, a ja jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęłam wyrywać się z tej dziwnej nicości i powracać do świata realnego. Poczułam potworny ból który przeszył całe moje ciało począwszy 
od samego czubka głowy, a skończywszy na koniuszkach palców. Jednak najbardziej dokuczliwy był ten w okolicach podbrzusza, a z każdą chwilą stawał się coraz mocniejszy, jakby ktoś wbijał we mnie tysiące igieł...
 Mimo wszystko leniwie podniosłam ociężałe powieki, jednak wszystko wokół było zamazane i zamglone. Od niechcenia zamrugałam kilka razy a obraz stał się wyraźniejszy. Jednak i tak byłam nieco zdezorientowana i oszołomiona...
Spojrzałam w bok, a moim oczom ukazał się Piotr, siedzący przy moim łóżku z głową opartą o moje ramie. Jedną ręką gładził mój brzuch, natomiast w drugiej trzymał moją dłoń. Na ten widok na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech.
To wszystko było dla mnie jak jakiś kopniak, mający mnie zmusić do dalszego działania. W jednym momencie zebrałam w sobie całą siłę jaką posiadałam i jak najmocniej tylko potrafiłam ścisnęłam rękę.
Na mój gest brunet dźwignął głowę spoglądając na mnie przy tym z niedowierzaniem.Gdy tylko zobaczył że się obudziłam zerwał się ze swojego miejsca jak poparzony.
-Nic nie mów... idę po Michała-powiedział szybko, a następnie wybiegł z pomieszczenia.
Nie minęło wiele czasu nim wrócił, już w towarzystwie chirurga. W jednej chwili obydwoje znaleźli się przy moim łóżku. Sambor od razu zaczął mnie badać, z kieszeni wyciągnął niewielką latareczkę i zaczął nią świecić mi po oczach, co było strasznie irytujące, więc po prostu odwróciłam głowę w przeciwną stronę. 
-Halo!! Hana!! Słyszysz mnie?-zaczął chirurg, niemalże krzycząc, przez co na mojej twarzy pojawił się niemały grymas
-Nie musisz krzyczeć-powiedziałam ledwo usłyszanym szeptem, wypowiedzenie każdego z tych słów przychodziło mi z ogromnym trudem.
-Ok,  nic nie mów- odpowiedział już nieco ciszej- No wygląda na to że kryzys zażegnany- zwrócił się tym razem do Piotra, na co ten posłał w moim kierunku promienny uśmiech. W tym momencie poczułam ogromny skurcz, a moje ciało znów przeszył potworny ból, przez co aż zwinęłam się w kłębek
-Boli!!- wymamrotałam przez zaciśnięte zęby, do moich oczu napłynęły łzy.
-Gdzie cię boli?- zapytał lekarz z wyraźnie wyczuwalnym przejęciem w głosie
-W dole- odparłam, jednocześnie dłonią wskazując na miejsce w którym odczuwałam dolegliwości. Poczułam kolejny skurcz, był jeszcze mocniejszy od poprzedniego. Przez to wszystko nie panowałam już nad sobą po prostu się rozpłakałam.
-Biegnij po kogoś z ginekologi, najlepiej po Wójcika- Michał krzyknął w stronę Gawryły, na co ten wystrzelił jak z procy w stronę wyjścia, po chwili już go nie było. 
Kolejna fala mocnych skurczy zalała moje ciało, przez co, coraz bardziej martwiłam się o dziecko, w duchu modliłam się aby to przetrwało. 
Chociaż wiedziałam że ma niewielkie szanse, nie chciałam go stracić... 
Byłam prawie w 100% pewna co to wszystko oznacza, jednak w głębi duszy miałam nadzieję że się mylę...
Czy tak będzie? Wątpię...


Osobiście stwierdzam iż szału nie ma,
Pomieszanie z poplątaniem,
jednak mam nadzieję że chociaż trochę wam się spodoba :)
Jak myślicie? Jak to się dalej potoczy?
Komentujcie :)




13 komentarzy:

  1. Neeext! :* :* :* Cudne Opo! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boskie czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. boskie z niecierpliwością czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie next

    OdpowiedzUsuń
  5. super dodaj kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  6. Prosze , zrob tak zeby dzieci przezyly. W serialu sie im kurde nie uklada, to niech chociaz tutaj bedzie ok ...proszzze <3 <3 <3 ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. po wielkiej burzy zawsze musi byc tęcza i słońce, więc mam nadzieję, że i tu potoczy się pomyślnie ; )

    OdpowiedzUsuń
  8. W ogóle mi się nie podoba i nie tylko ta część, a cały ten blog jest do dupy weszłam na niego pierwszy i ostatni raz, nie potrafisz pisać i to widać i czuć w każdym napisanym przez ciebie zdaniu, dlatego proszę cię zrób coś dla społeczeństwa i skończ pisać jeśli tego nie potrafisz, a już tak bardzo chcesz pisać to chociaż naucz się konstrukcji poprawnego zdania złożonego i poprawnej składni. Teraz wyszedłam na kozaka hejtera, ale taka jest prawda.

    OdpowiedzUsuń
  9. ' Wyszedłam ' - taka tam poprawna pisownia.. Nie rozumiem i ciekawi mnie po co przeczytałas całego bloga, skoro tak bardzo Ci się nie spodobał ?

    OdpowiedzUsuń