Sambor starając się mnie wesprzeć i podtrzymać nieco na duchu mówi że to zupełnie normalne po takich wypadkach, jednak i ja to dobrze wiem i on też to dobrze wie że nawet jeśli to nastąpiło wskutek obrażeń po wypadku to już dawno powinna się obudzić, a z każdym kolejnym upływającym dniem jej szanse na wybudzenie się maleją.
Pomimo iż staram się być optymistą i myśleć pozytywnie to i tak już powoli zaczynam tracić nadzieje że wszystko jeszcze wróci do normy. Przez te wszystkie dramatyczne wydarzenia jakie miały ostatnio miejsce w moim życiu utwierdziłem się w myśli, iż jeżeli coś ma pójść nie tak to w moim przypadku na pewno tak się stanie, niby zła karta zawsze się odwraca, ale już dawno zdążyłem w to zwątpić...
W przeciągu tych kilku dni nie opuściłem Hany na dłużej niż 10 minut, mimo iż znajomi, przyjaciele, lekarze i pielęgniarki próbowali wygonić mnie do domu, aby, mógł choć chwilę się przespać, zasypując mnie przy tym milionem argumentów za, to ja i tak nie posłuchałem żadnego z nich a na każdą z ich racji znajdowałem jakąś kontrę, jeśli nie było to konieczne, nie odstępowałem łóżka mojej ukochanej choćby na jeden krok, wolałem być przy niej, w razie gdyby się obudziła, chciałem żeby wiedziała że cały czas z nią jestem, czuwam i może na mnie liczyć...
Przez ten czas bardzo mało spałem, o ile 10 minutowe drzemki w ogóle można nazwać snem, moim jedynym źródłem energii stała się kawa w ilościach hurtowych.
Tego dnia również bylem przy Hanie, jak zawsze trzymałem jej delikatną dłoń subtelnie przy tym ja gładząc, przynajmniej tak chcąc dać jej odczuć moją obecność i wsparcie.Wciąż coś do niej mówiłem, czekając na jakąkolwiek reakcje, bądź najmniejszy znak z jej strony dający mi do zrozumienia że mnie słyszy, jednak nie doczekałem się... Niestety.
Czułem się już znużony tym wszystkim, moje powieki były bardzo ciężkie, byłem bardzo senny mimo iż starałem się z tym walczyć jakoś kiepsko mi to szlo,dodatkowo fakt iż nie spałem już od kilku dni wcale nie ułatwiał mi zadania... Nie minęło dużo czasu nim zmęczenie w końcu wzięło górę,a ja zasnąłem na krześle z głową opartą o szpitalne łóżko...
Obudziły mnie jakieś szmery dobiegające gdzieś z okolicy. Powoli dźwignąłem głowę spoglądając przy tym z nadzieją na Hanę, jednak ona nadal spała. Musiało mi się coś przesłyszeć, albo ze zmęczenia mój umysł zaczyna płatać mi figle- pomyślałem, po czym zrezygnowany położyłem się z powrotem. Ledwo zdążyłem zamknąć oczy, a już po chwili dobiegły do mnie kolejne szmery i inne nieokreślone dźwięki, a zaraz po nich po pomieszczeniu rozległ się głośny huk, przez co aż zerwałem się z miejsca na równe nogi, zdezorientowany spojrzałem za siebie, a moim oczom okazał się Wójcik walczący z drzwiami i sprzętem do USG. Leniwie przetarłem swe zaspane oczy, a następnie podszedłem do lekarza aby pomóc mu ze sprzętem.
-Ty znowu tutaj? Myślałem że w końcu kogoś posłuchałeś i pojechałeś odpocząć- zaczął na wstępie spoglądając przy tym na mnie z troską, co było zupełnie nie na miejscu, gdyż mi nic nie jest, a to raczej o Hanę powinien się tak zamartwiać, to z nią jest gorzej, a ze mną? Ja jestem tylko trochę przemęczony, to tyle. Przez to wszystko aż spojrzałem na niego z politowaniem, na co on jedynie wzruszył ramionami w geście bezradności.
-Kiedy ty ostatnio byleś w domu?- dodał po chwili spoglądając przy tym na mnie pytająco, a ja nawet nie wiedziałem jak odpowiedzieć na jego pytanie, gdyż odkąd Hana leży w szpitalu jeszcze nie byłem w swoim mieszkaniu, szpital stał się moim domem. Po prostu straciłem już rachubę który dzień z rzędu tutaj spędzam.
-Nie wiem, nie pamiętam,z resztą nie ważne... zajmij się lepiej Haną, ona bardziej potrzebuje twojej troski, a o mnie się nie martw, jest ok- odparłem, mimo iż nie chciałem to mój głos brzmiał bardzo oschle i szorstko, więc aby nie wyjść na na kompletnego gbura, posłałem mu wymuszony uśmiech. Na moje słowa lekarz jedynie pokręcił głów z dezaprobatą
-Jest ok- powtórzył po chwili za mną najwyraźniej nie do końca przekonany szczerością moich słów. Nadal dość specyficznie kręcąc głową i powtarzając coś pod nosem podszedł do łóżka mojej ukochanej.
-Nadal się nie obudziła?- zapytał jednocześnie sprawdzając parametry kardiomonitora i poprawiając kroplówkę do której była podpięta Hana.
-Niestety nie-odparłem zrezygnowany. Po tych słowach również podszedłem do blondynki i zająłem swoje stałe miejsce jakim było krzesło znajdujące się obok jej łózka. Znów chwyciłem jej delikatną dłoń i zacząłem powoli gładzić.
Nie minęło dużo czasu nim Wojcik włączył sprzęt i przystąpił do badania. Nieustannie wpatrywałem się w ekran monitora, mimo iż nie była to moja specjalizacja to co nieco z tego rozumiałem, jak na moje- jakby nie patrzeć- i tak niedoświadczone oko moglem stwierdzić iż wszystko było w porządku, jednak i tak wolałem się upewnić
-I co ?- zapytaniem Wójcika, aby mieć 100 procentową pewność, no w końcu zawsze moglem się pomylić, przecież jestem tylko chirurgiem, a nie ginekologiem.
-Nie widzę żadnych nieprawidłowości- zaczął, nadal bacznie wpatrując się w ekran i co chwile sprawdzając inne parametry życiowe płodu. Strasznie długo to już trwało, ale co się dziwić w końcu Darek był profesjonalistą, wolał wszystko do porządku sprawdzić aby później uniknąć jakichś nieprzyjemnych niespodzianek.
- Wszystko jest ok…-dopowiedział po chwili, nadal w ogromnym skupieniu kontynuując badanie. Po jego słowach odetchnąłem z ulgą, gdyż pomimo wypadku i obecnego stanu Hany z dzieckiem było wszystko w porządku. Bardzo cieszyłem się z tego powodu. Żałowałem jedynie że Goldberg tego nie słyszała, też na pewno byłaby zadowolona. Darek wciąż jeździł głowicą ultrasonografu po brzuchu mojej ukochanej, bacznie obserwując zmieniające się "obrazy" na monitorze, gdy nagle zrobił dość dziwną minę, tak jakby coś go zaskoczyło.
- coś mi tu nie gra- powiedział bardziej do siebie niż do mnie, nadal nie odrywając wzroku od ekranu. Na jego słowa bardzo się zaniepokoiłem, no w koncu chodzi o moją małą kruszynkę, przez te wszystkie emocje aż mocniej ścisnąłem dłoń ukochanej. Wciąż patrzyłem na Darka, przez co moglem zauważyć jak wyraz jego twarzy z minuty z minute diametralnie się zmienia. Coraz bardziej się martwiłem, dodatkowo fakt iż nie wiem co tak właściwie dzieje się z moim dzieckiem sprawiał iż moje zdenerwowanie z każdą kolejna minutą rosło.
-Jak ja moglem tego wcześniej nie zauważyć- burknął pod nosem tak cicho ze gdyby nie panująca wokół cisza, nie usłyszałbym tego. W jego aż nadto ściszonym głosie i tak mogłem wyczuć spore zdziwienie, przez co już nawet nie wiedziałem o co może chodzić i jak mam na to wszystko zareagować.
-Darek co się dzieje? Co z moim dzieckiem?- zapytałem już całkiem zdenerwowany. Mając nadzieję że wszystko jest w porządku, a Wójcik po prostu się pomylił... jednak wiedziałem że to mało prawdopodobne i powinienem się przygotować na najgorszą wiadomość jaką mogę od niego za chwilę usłyszeć...
- Możesz iść po Kubę- powiedział stanowczo, spoglądając na mnie przy tym po raz pierwszy od dłuższego czasu.
-Co się dzieje?- nadal dopytywałem, chcąc uzyskać jakąkolwiek informację.
-Nic, po prostu proszę cię żebyś poszedł po doktora Olszewskiego- jego głos brzmiał aż nadto surowo, więc nie miałem innego wyjścia jak tylko posłusznie wypełnić jego polecenie. Ledwo panując nad swoimi emocjami wstałem z krzesła i z miną zbitego psa ruszyłem w stronę drzwi, przed samym wyjściem zatrzymałem się jeszcze na chwilę aby spojrzeć jeszcze raz na Hanę, po czym zwróciwszy swój wzrok na lekarza rzuciłem mu lodowate spojrzenie i opuściłem pomieszczenie. Szybko przemierzałem szpitalne korytarze w poszukiwaniu Jakuba, nigdzie nie potrafiłem go znaleźć przez co jeszcze bardziej się denerwowałem. Czułem jak we mnie się gotuje, już ledwo powstrzymywałem się od wybuch, w tej chwili miałem ochotę stanąć na środku korytarza i porządnie się wykrzyczeć, przynajmniej tak dając upust swoim emocją, jednak wiedziałem że to nie czas na tego typu zachowania. Biorąc kilka głębokich oddechów nieco się uspokoiłem, jednak w moim umyśle nadal siedziała tylko i wyłącznie Hana, nasze dziecko i to co teraz się z nim dzieje. Po długich poszukiwaniach, w końcu udało mi się znaleźć Olszewskiego, który spokojnie popijał sobie kawkę w bufecie. Podszedłem do niego i rzuciwszy jego stronę krótkie "chodź szybko" zwróciłem się na pięcie kierując się z powrotem na OIOM. Jakub najwyraźniej wyczuł moje zdenerwowanie i domyślił się iż coś jest na rzeczy, więc bez zbędnych pytań ruszył za mną. Nie minęło dużo czasu nim oboje znaleźliśmy się w sali Goldberg.
-Dobrze że jesteś, spójrz na to- powiedział Wójcik w stronę Kuby gdy tylko przekroczyliśmy próg pomieszczenia.Na jego słowa Olszewski pospiesznym krokiem podszedł do łózka Hany a następnie spojrzał na ekran.
-Czy ty widzisz to samo co ja ?- Darek dopowiedział po chwili, spoglądając przy tym pytająco na młodszego kolegę.
-No tak, przecież wyraźnie widać dwa zarodki- odparł bez jakichkolwiek emocji czy choćby najmniejszego zdziwienia, tak jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
Po jego słowach z wrażenia aż musiałem przytrzymać się ściany, aby przez przypadek nie upaść na ziemię...
Wciąż przetwarzałem informacje, to był dla mnie ogromny szok... nie.... szok to zdecydowanie za mało powiedziane, byłem jak w jakimś transie, z początku myślałem że po prostu się przesłyszałem jednak gdy powoli dotarło do mnie że najprawdopodobniej zostanę ojcem bliźniąt mało co zawału nie dostałem o.O Dosłownie !
Gdy już nieco ochłonąłem, ruszyłem w stronę łóżka ukochanej. Nie zrobiłem nawet dwóch kroków gdy nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno, a ja bezwładnie opadłem na podłogę, usłyszałem jeszcze tylko jak ktoś krzyczy moje imię, a później nastąpiła jedna wielka pustka...
Nie jestem pewny ale chyba zemdlałem...
Ta da da ... :)
Mam nadzieję że się podobało, next najprawdopodobniej w okolicach wtorku/środy, zależy od czasu :)
A tych którzy jeszcze nie czytali zapraszamy na jednoczęściówkę : "Wrócę"
Cudowne opo! <3 fajnie, że Cię już poskladali :D mnie składali przedwczoraj... czekam na nexta! :D
OdpowiedzUsuńDziękuje :) ooo... Współczuję, znam ten ból, mnie składali ponad miesiąc...-Pozdrowienia dla służby zdrowia...- dużo zdrówka ci życzę ;)
UsuńDziękuję :D nasza służba zdrowia jest najlepsza... drugi raz składali mi rękę w tym samym miejscu (identyczne złamanie jakie miałam 9 lat temu) i dopiero po trzech dniach się skapneli,że mam łokieć z przemieszczenie kości złamany *.*
UsuńU mnie stwierdzili że składanie mnie na jeden raz im sie nie opłaca bo w końcu po co zrobic coś za jednym zamachem i przy jednej bliźnie jak można rozbić to jak narazie na 3 operacje a kolejne czekają mnie po wakacjach... -Po prostu aż nie moge sie doczekać -_- -no ale w koncu jakos muszą zarobić... No nic, fajnie że po pierwszej operacji zaplanowali kolejną na za 2 tygodnie wiec jak na nasz wspaniały NFZ to nie musiałam wcale długo czekać, szkoda tylko ze dzień przed zabiegiem przypomniało im sie ze mieli zamówić specjalne śróby bo sie skończyły, w sumie to i tak lepiej niż jakby miało im sie przypomnieć w trakcie operacji... No trudno, ale w koncu najważniejszy jest efekt... i tu kolejny suprise bo moja ręka nadal sie nie zrasta ale za to jak pięknie wygląda... Jakbym od kilku lat reguralnie się cięła. Gratulacje za organizację i pomysłowość... O warunkach jakie miałam podczas tego jakże długiego pobytu na ortopedii to już nawet nie wspomnę. Nawet Kami sama stwierdziła że jak długo pracuje to takich technik składania ręki nie widziała a lekarza ktory mnie prowadził delikatnie rzecz ujmując pogrzało... Kami określiła to o wiele bardziej kolokwialnie lecz nie zamierzam cytować jej wypowiedzi... ;)
UsuńTo nieźle się połamałaś... Mnie czeka jeszcze jedna operacja(miejmy nadzieje, ze jedna) ale ja mam to szczęście, że mnie operowal najlepszy chirurg w szpitalu :) chociaż nie wiem czy to szczęście, bo 9 lat temu też mnie właśnie on operowal i zrobił to świetnie,ale od kilku lat jak mi się coś dzieję, to właśnie muszę na niego trafiać, jak po samochód wchodzę,to tylko pod jego *.* a dzisiaj mnie transportuja do specjalistycznego szpitala dziecięcego na ortopedie, bo u mnie niestety nie ma ortopedii dziecięcej :( Co za ortopeda Cię operowal? To musi być jakiś idiota!
Usuńjakis nowy bo ten swietny ortopeda a dokładniej sam ordybator oddziału ktory mnie zawsze składał jak sie połamałam był na chorobowym :(
UsuńUuu,to współczuję :/
UsuńEjj nawet nie wiecie jak się cieszę że wrociłyście !!! ;D
OdpowiedzUsuńtaaaak długo czekałam na tą część :D opo cudne :D cieszę się że powróciłyście :D i czekam na next :P
OdpowiedzUsuńKami dawaj szybko nexta ;)!!!!!! ! Extra to opo :)
OdpowiedzUsuńSuper!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie!!! Szybko NEXT!!!!! Czekam <3 Kocham te opowiadania... :3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział... bliźnięta hmm... ciekawie tylko niech Hana się wybudzi!
OdpowiedzUsuńW końcu super że będzie miała blizniaki . I niech się obudzi Hana i się dowie że Piotr jest przy niej CZEKAM NA NEXT
OdpowiedzUsuńTak długo na to czekałam. Świetnie że już wróciłaś. Genialne opo. <3
OdpowiedzUsuńTak , tak , tak...!
OdpowiedzUsuńsuper, że wróciłyście ! szczerze mowiąc myslałam, że Hana straci to dziecko skoro nadal jest śpiaczce, a tu jeszcze bliźniaki!
OdpowiedzUsuńniecierpliwie czekam na nexta.
zapraszam również do siebie:
http://opowiadaniabyalex.blogspot.com/
Juhu nareszcie wróciłyście !!! Po takiej długiej nieobecności i już takie świetne opo :) Dawajcie nexta szybko
OdpowiedzUsuńNext szybciutko :D <3
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńDodacie dzisiaj jakiegoś nexta ???
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next? ;)
OdpowiedzUsuńLudzie są dość zaskoczeni, że wasz blog z dnia na dzień "zniknął".
OdpowiedzUsuńWiększość nie wie o nowym linku.
Może rozgłoście sprawę - zauważyłam, że na innych blogach pytają o was.
Kiedy next? Bo umieram z niecierpliwości.
OdpowiedzUsuńGdzie jest ten next dawno mial, juz byc co sie dzieje. Czekam na cos ciekawego:-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńkiedy next???? :p
OdpowiedzUsuńCo jest z tym nextem kiedy wreszcie go dodacie
OdpowiedzUsuńMoże dajcie znać co się dzieje? Dlaczego wciąż nie ma nexta?
OdpowiedzUsuńKiedy coś się w końcu pojawi ile można czekać
OdpowiedzUsuńNo dodajcie coś w końcu bożże!!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu nic nie dodajecie ile można czekać już tyle czasu mineło i nadal nic nie dodacie i nie odezwiecie się co dalej
OdpowiedzUsuńJest tu ktoś
OdpowiedzUsuńZapraszamy na nowy adres:
OdpowiedzUsuńhttp://hapi-love-to-grave.blog.pl/
Nasia i Kami