-
Mam dobrą a zarazem złą wiadomość- nareszcie zaczęła- Niestety
jesteś chora, a uprzedzając twoja rozpacz to nie jest to białaczka
w rozmowie nie było nierozwiniętych leukocytów - odpowiedziała na
jednym oddechu, po jej słowach czułam jak ogromny głaz spada mi z
serca... ale jeśli to nie białaczka to co? Przecież wyraźnie
stwierdziła że jestem chora...
-Co
mi jest ? - ledwo z siebie wydusiłam, w moim głosie od razu można
było wyczuć strach, ale taż tak jakby lekką ulgę? Nie wiedziałam
jak to określić.
-Nie
wiemy, musimy wykonać kolejne badania- była tak jakby smutna,
załamana, co nie wróżyło nic dobrego, niepotrzebnie cieszyłam
się za wcześnie, bo może się okazać że to coś jeszcze gorszego
od białaczki, mimowolnie w myślach zaczęłam przeszukiwać
wszystkie terminy medyczne, mimo iż to nie moja specjalizacja to
pamiętam jeszcze co nieco ze studiów. Zamknęłam oczy.
-Hana...-
z zamyślenia wyrwał mnie zaniepokojony głos Piotra, chciał coś
powiedzieć ale nie dałam dojść mu do słowa- Daj mi się skupić-
powiedziałam szybko, znów zanurzając się w oceanie myśli. Powoli
dopasowywałam objawy do chorób, byłam jak w jakimś transie.
Ziarnica złośliwa, chłoniak to jedyne co wpadło mi teraz do
głowy, no może jeszcze jakaś infekcja, ale od razu to odrzuciłam
ponieważ wydawało mi się zbyt banalne. Po przeanalizowaniu
wszystkiego stwierdziłam że już chyba wolałam tą białaczkę...
no świetnie nie ma to jak z deszczu pod rynnę... a myślałam że
gorzej już być nie może, no ale z moim „szczęściem” wszystko
jest możliwe. Miałam nadzieję że to jakiś cholerny sen z którego
zaraz się obudzę , jednak rzeczywistość bywa brutalna. Niepewnie
otworzyłam oczy, Lena najwyraźniej sobie poszła, czułam jak pod
moimi powiekami po raz kolejny zbierają się łzy, nie miałam już
siły nad nimi panować po prostu znów rozpłakałam się jak małe
dziecko. Jedynym pozytywem tego wszystkiego było to że miałam przy
sobie Piotra, który wytrwale służył mi swoim rękawem... Nie mam
pojęcia ile tak płakałam, po jakimś czasie przyszła pielęgniarka
znów pobrać krew na następne badania i po raz kolejny nie
pozostało mi nic tylko cierpliwie czekać. To wszystko było takie
przytłaczające, na dodatek wizja spędzenia kolejnego dnia na
oddziale jeszcze bardziej mnie dołowała. O 14 Piotr musiał mnie
opuścić ponieważ zaczynał dyżur. Zostałam całkiem sama. Przez
resztę dnia przeglądałam pozostałe gazety, nie należało to do
zbytnio interesujących zajęć, ale nie miałam nic innego do
roboty, a musiałam zająć czymś myśli, żeby nie zwariować. Czas
dłużył mi się nieubłaganie, a każda minuta była wiecznością.
Potwornie się nudziłam, przez to nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam
się po 11, co jak na mnie było niezłym wyczynem... mimo iż spałam
ponad 12 godzin byłam bardzo niewyspana, szpitalne łóżko niestety
nie należy do najwygodniejszych, ... mam nadzieję że dzisiaj mnie
wypiszą, nie wytrzymam kolejnego dnia tutaj w roli pacjenta,
zdecydowanie wolę stać po tej drugiej stronie... Poza tym okropnie
bolało mnie gardło, co dodatkowo mnie zaniepokoiło... Dodatkowo
zdziwił mnie fakt że nie było jeszcze Gawryły, przecież obiecał
mi że wpadnie z samego rana, może coś mu wypadło, w końcu ma też
swoje życie... Nie mam pojęcia co robię, przecież miałam trzymać
go na dystans, a przez to wszystko o tym zapomniałam, a może to
nawet lepiej... przy nim czuje się szczęśliwa i zapominam o
wszystkich zmartwieniach... Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do
drzwi, niepewnie spojrzałam w tamtym kierunku, u progu stała Lena,
uśmiechała się od ucha do ucha, co było dość nietypowe, może
to dobry znak i nie jest ze mną aż tak źle jak przewidywałam,
może los się w końcu do mnie uśmiechnął... wiem że za chmurami
zawsze jest słońce ale ostatnio już powoli zaczynałam w to
wątpić. Szybkim krokiem podeszła do mojego łózka, usiadła na
krześle tuż obok mnie, nawet nie musiałam czekać, ponieważ od
razu zaczęła.
-Już
wiemy co ci jest...- powiedziała to bardzo entuzjastycznie, więc
nieco się zdziwiłam... no w końcu co może być radosnego w
przekazywaniu komuś informacji o jego chorobie, to było bardzo
dziwne,wręcz niepokojące. Rzuciłam jej wyczekujące spojrzenie.
-Masz
mononukleozę, więc nie widzę powodów żeby cie tu dłużnej
trzymać, za chwilę przyniosę twój wypis, no i odpoczniesz sobie
od nas jakieś 3 może nawet 4 tygodnie, musisz poleżeć sobie
trochę w łóżku no i nie przemęczać się.- Kontynuowała,
jednak ja wyłączyłam się zaraz po słowie mononukleoza, nie
mogłam sobie przypomnieć sobie definicji, ale po jakimś czasie w
końcu mnie olśniło
„Mononukleoza-
Choroba wywołana wirusem EBV, jej istotą jest
podlegający samoczynnemu zahamowaniu proces limfoproliferacyjny.
Zakażenie następuje przez ślinę (dlatego potocznie zwana jest
często "chorobą pocałunków"). Okres wylęgania wynosi
30-50 dni, a zaraźliwość utrzymuje się przeważnie do 5 dni od
pojawienia się wysokiej gorączki. Choroba pozostawia trwałą
odporność.
Choroba
objawia się bólami głowy, złym samopoczuciem, utratą łaknienia,
apatią, rozkojarzeniem, zmęczeniem, ogólnym osłabieniem,gorączką,
powiększeniem węzłów chłonnych, przede wszystkim na szyi i z
tyłu głowy oraz bólem gardła. W niektórych przypadkach występuje
rozsiana, czerwona wysypka. U chorego nie muszą występować
wszystkie objawy, a ich nasilenie zależy od organizmu. W
morfologii krwi obwodowej stwierdza się leukocytozę z limfocytozą. Na
chorobę nie ma lekarstwa, organizm sam musi uporać się z wirusem,
można leczyć jedynie objawowo”
No
tak, wszystko się zgadza, ciekawi mnie fakt kto mógł mnie zarazić,
przecież ostatnio z nikim się nie całowałam, no może poza
Piotrem... no i Kamilem, no tak Kamil przecież on jakiś czas przed
wypadkiem był na to chory, pamiętam ponieważ pożyczał ode mnie
tabletki na ból głowy... przynajmniej coś po sobie zostawił...
ale coś mi się nie zgadzało, a mianowicie mdłości, przecież one
nie występują przy tej chorobie.
- A skąd wzięły się te mdłości- postanowiłam zapytać, Starska spojrzała na mnie przenikliwie, wyglądała jakby nad czymś intensywnie myślała.
-Może po prostu się czymś zatrułaś.- odparła po jakimś czasie.
- A skąd wzięły się te mdłości- postanowiłam zapytać, Starska spojrzała na mnie przenikliwie, wyglądała jakby nad czymś intensywnie myślała.
-Może po prostu się czymś zatrułaś.- odparła po jakimś czasie.
-Chyba
tak- odpowiedziałam beż jakiegokolwiek namysłu, pogadałyśmy
jeszcze chwilę, następnie internistka opuściła pomieszczenie.
Szybko wstałam z łóżka, przebrałam się i spakowałam swoje
rzeczy, których nie było zbyt dużo. Po 12 wypis był już gotowy,
więc mogłam opuścić swoją salę, nie będę za nią tęsknić,
przed wyjściem ze szpitala wstąpiłam jeszcze do gabinetu dyrektora
zanieść zwolnienie. Całe 4 tygodnie wolnego od szpitala, dla
niektórych to mogło brzmieć jak marzenie jednak dla mnie oznaczało
to istną katorgę, nie moja wina że poniekąd jestem uzależniona
od pracy.
Zadzwoniłam
jeszcze po taksówkę, na którą muszę poczekać jakieś pół
godziny. Postanowiłam wykorzystać ten czas, więc udałam się do
lekarskiego. W pomieszczeni nie było nikogo poza Piotrem popijającym
wodę, gdy tylko mnie zauważył jego oczy tak jakby zabłysły, a na
ustach pojawił się ten jego „zabójczy” uśmieszek.
-Co
ty tu jeszcze robisz? przecież masz L4 -zapytał lekko zdziwiony-
Gadałem z Leną wszystko mi przekazała, no i kazała przypilnować-
dodał po chwili. No tak Lenka, mogłam się tego po niej spodziewać,
rozumiem że się o mnie martwi, ale że aż tak? Co jak co ale nie
potrzebuję niani, chociaż wizja pana Gawryło jako opiekuna wygląda
dość ciekawie, może jednak przemyślę tę opcję... ale to nie
zmienia faktu że muszę z nią sobie porozmawiać.
-zasiedziałam
się- odparłam wymijająco
-idź
do domu wyglądasz jak kupa nieszczęścia- powiedział przez śmiech,
za co dostał kuksańca w bok -mononukleoza jest lekko zaraźliwa-
postanowiłam się odgryźć
-miło
będzie tu od ciebie odpocząć- zażartował po raz kolejny, o nie
tak się bawić nie będziemy :) Chce sobie żartować no to proszę
bardzo
-ale
ty jesteś miły... Tez cie lubię- powiedziałam uroczo się do
niego uśmiechając- wiec tak w sekrecie radze ci uważać lizałam
wszystkie butelki z wodą – dodałam szeptem, jednocześnie
puszczając mu „oczko”
-
jakoś mi to nie przeszkadza najwyżej pochorujemy trochę razem.
-zaśmiał się, biorąc kolejny łyk napoju, myślałam że bardziej
się tym przejmie, oboje wybuchliśmy śmiechem
-brzmi
kusząco ale chyba jednak zrezygnuje- postanowiłam się z nim
podroczyć, wiedziałam jak to na niego zawsze działało. Gawryło
jedynie znacznie się do mnie przybliżył i delikatnie nachylił,
nasze usta dzieliły milimetry
-wpadnę
do ciebie po pracy i może wtedy uda mi się cie do tego przekonać-
powiedział mi na ucho tym swoim szarmanckim głosem, wiadomo o czym
sobie pomyślałam, więc na moich policzkach momentalnie pojawiły
się rumieńce.
-a
kto powiedział ze cie wpuszczę- odpowiedziałam odsuwając się od
niego, udawałam niewzruszoną i bardzo pewną siebie, niech się
bardziej wysili :D
-
coś wymyśle a teraz uciekaj do domu i pamiętaj co mówiła Lena od
razu do łóżka i zero wysiłku aha i obowiązkowo coś zjedz-
pogroził mi palcem, wyglądał wtedy tak uroczo.
-dobrze
tatusiu, będę grzeczna- odparłam robiąc minę niewiniątka.
-no
ja myślę- uśmiechnął się cwaniacko
-pa
wariancie-rzuciłam na odchodne przez śmiech, on zawsze potrafił
mnie rozśmieszyć.
-pa-
odpowiedział, wyszłam z pomieszczenia, pospiesznym krokiem
opuściłam szpital, po zaledwie 2 minutach przyjechała taksówka.
Na mieście o dziwo nie było korków, więc dość szybko dotarłam
pod budynek. Gdy byłam już w mieszkaniu od razu rzuciłam się na
łóżko, nareszcie w domu, nareszcie w swoim wygodnym łóżku, w
końcu się wyśpię... a może i nie... już nie mogę się doczekać
aż Piotr do mnie przyjdzie, jedno wiem na pewno, przy niem nie
zabraknie wrażeń...
oj te nie wyjaśnione mdłości czyżby jednak ciąża?
OdpowiedzUsuńżeby była ciąża błagam :D
UsuńNo,no rozkręcacie się!
OdpowiedzUsuńPiękne opowiadanie! <3
cudownie , jzu nei mogę się doczekać nexta <3 <3
OdpowiedzUsuńw sumie już nastawilam się na tą bialaczkę, ale takie rozwiązanie też moze byc.. ;) nie slyszalam o takiej chorobie, ale czy to znaczy, że Hana przez miesiąc nie będzie mogla pocalowac Piotra? ;o ojj chyba nie wytrzymają :)
OdpowiedzUsuńproszęę o jak najszybszego nextaa :)
przynajmniej pochorują sobie razem :D
UsuńCzekam jak najszybciej na nexta <3
OdpowiedzUsuńCzekam z zaciekawieniem jak to rozwiniecie *-*
OdpowiedzUsuńMega czekam na nexta ;)
OdpowiedzUsuńPiękne, śliczne, zajebiste <3
OdpowiedzUsuńJuż czekam na kolejną część!
OdpowiedzUsuńświetne :D czekam na nexta :P i mam nadzieję że Hana jest jednak w ciąży :D
OdpowiedzUsuńja też :D
UsuńCiekawe , czy Hana jest w ciąży :D
OdpowiedzUsuńNo , tez się własnie nad tym zastanwoam
OdpowiedzUsuńJa tez ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym , żeby zaszła w ciążę , z Piorrm oczywisiw :))
OdpowiedzUsuńDajcie dużo cukru w nexcie :*. <3
OdpowiedzUsuńoby w nexcie zaczęło się coś między nimi dziać :D
OdpowiedzUsuńsuper ;D
OdpowiedzUsuńnapiszcie chociaz kiedy mozemy sie spodziewac nexta :)
OdpowiedzUsuńnie mamy "zielonego" pojęcia
Usuń