Prolog
Nareszcie mój dyżur dobiegł końca, ale ten dzień był męczący. Mam dość pracy na dziś, po prostu marze tylko o powrocie do domu i odrobinie relaksu. Na szczęście
w domu czeka na mnie moja wspaniała rodzinka...
Właśnie podjechałam pod swoją "posiadłość". Wszystkie światła były zgaszone, pewnie już wszyscy śpią, zresztą co się dziwić przecież dochodzi 24.
Cichutko weszłam do domu,w końcu nie chciałam kogokolwiek obudzić.
Zrobiłam kilka kroków i tradycyjnie Rocky przyszedł aby sprawdzić kto wchodzi na „jego teren”, gdy tylko mnie zobaczył od razu zaczął radośnie merdać ogonem. Roko – bo tak też go wołamy mimo swoich rozmiarów i dla niektórych groźnego wyglądu jest największym pieszczochem jakiego znam... Pogłaskałam go po jego kudłatej mordce i poszłam do salonu. Po całym pomieszczeniu walały się zabawki naszych cudownych dzieci. Na samą myśl sama się do siebie uśmiechnęłam. Położyłam torebkę na kanapie i na paluszkach przemierzyłam ten slalom, podeszłam do schodów, ostatni raz spojrzałam na pomieszczenie i weszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Zanim poszłam się położyć weszłam jeszcze do pokoi naszych wspaniałych pociech. Cała dwójka słodko spała. Poszłam do naszej sypialni. Mój mąż też już chyba smacznie chrapał. Cichutko położyłam się do łóżka.
Właśnie podjechałam pod swoją "posiadłość". Wszystkie światła były zgaszone, pewnie już wszyscy śpią, zresztą co się dziwić przecież dochodzi 24.
Cichutko weszłam do domu,w końcu nie chciałam kogokolwiek obudzić.
Zrobiłam kilka kroków i tradycyjnie Rocky przyszedł aby sprawdzić kto wchodzi na „jego teren”, gdy tylko mnie zobaczył od razu zaczął radośnie merdać ogonem. Roko – bo tak też go wołamy mimo swoich rozmiarów i dla niektórych groźnego wyglądu jest największym pieszczochem jakiego znam... Pogłaskałam go po jego kudłatej mordce i poszłam do salonu. Po całym pomieszczeniu walały się zabawki naszych cudownych dzieci. Na samą myśl sama się do siebie uśmiechnęłam. Położyłam torebkę na kanapie i na paluszkach przemierzyłam ten slalom, podeszłam do schodów, ostatni raz spojrzałam na pomieszczenie i weszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic. Zanim poszłam się położyć weszłam jeszcze do pokoi naszych wspaniałych pociech. Cała dwójka słodko spała. Poszłam do naszej sypialni. Mój mąż też już chyba smacznie chrapał. Cichutko położyłam się do łóżka.
Po
chwili poczułam na swojej talii silną dłoń Piotra. Odwróciłam
się do niego przodem.
-Dlaczego nie
śpisz? – zapytałam uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Światło księżyca
które wpadało przez okno delikatnie oświetlało jego twarz, przez
co mogłam zauważyć delikatny uśmiech jaki się na niej
malował. .
-Czekałem
na ciebie – wyszeptał, jednocześnie dłonią przejeżdżając po moim policzku.
Przybliżył się do mnie i złożył na moich ustach delikatny a
zarazem namiętny pocałunek.
-Dobranoc
– dodał gdy tylko się od siebie oderwaliśmy.
-Dobranoc-
wyszeptałam i wtuliłam się w niego, zagarnął mnie jeszcze
mocniej w swoje ramiona. Po zaledwie kilku minutach odpłynęłam do
krainy snów. W jego objęciach byłam najszczęśliwszą kobietą na
świecie, jednak nie zawsze tak było... A może zacznijmy od
początku... Mimo upływu lat pamiętam to doskonale, zupełnie jakby
wydarzyło się wczoraj...
Zapowiada się ciekawie. Czekam na następne opowiadania.
OdpowiedzUsuńpowodzenia w pisaniu...
OdpowiedzUsuńProlog ciekawy :)
Dziękujemy :)
Usuńnoo zapowiada sie ciekawie.
OdpowiedzUsuńfajnie, ze pojawią się retrospekcje.
czcionka w komentarzach troche mało czytelna, i ogolnie moglaby byc ciut większa, w opo tez ;)
L.
Zapowoada sie ciekawie, no i moj pies jest ( tez ma naimie Roki
OdpowiedzUsuńTo tak jak pies Kami ;)
Usuń