środa, 22 stycznia 2014

Na zawsze razem cz. 11

 Mamy właśnie 28 stycznia .Minęły 3 tygodnie. W międzyczasie zdążyłam pokłócić się z Piotrem. Nawet już nie pamiętam o co nam poszło ale wciąż się do siebie nie odzywamy, w pracy staramy się unikać. Kiedy mamy w grafiku jakąś wspólną operację, staramy się tak pozamieniać aby nie musieć ze sobą pracować. Cały szpital zdążył już zauważyć napięte stosunki między nami. Lena próbowała nas nawet pogodzić ale wyszło jeszcze gorzej, znów się pokłóciliśmy o jakąś pierdołę, przez co znów się od siebie oddaliliśmy... Doszło do tego że razem nie możemy przebywać w jednym pomieszczeniu, bo inaczej dochodzi między nami do kolejnych spięć. Nie mam pojęcia dlaczego się tak zachowujemy...Dlaczego wciąż musimy się ranić?...No dobra dosyć tematu Piotra... W naszym szpitalu zaczął pracę nowy ortopeda , a właściwie to nowa. Olivia Terry - tak właśnie nazywa się owa lekarka, jest ode mnie młodsza o 4 lata. Przyjechała z Ameryki. Jest ładna i inteligentna ale jej wielkie ego i wścibstwo jest wkurzające, zresztą nie tylko to , zaczynanie każdego zdania od „U nas w Ameryce...” też strasznie działa na nerwy, po prostu po kilku godzinach spędzonych z nią ma się „uraz” do Ameryki na całe życie. Po jednej wspólnej konsultacji omijam ja szerokim łukiem. Pracuje u nas zaledwie tydzień a już myśli że wszystko wie. Ostatnio zaczęła się nawet kręcić koło Piotra. Tak wiem miałam o nim nie wspominać, ale nie ukrywam że jestem trochę zazdrosna ? Wow już powoli mi odwala, Ja i zazdrosna o Piotra... to niemożliwe, ale to nie zmienia faktu że lepiej żeby się od niego odwaliła. Gdy tylko widzę razem od razu skacze mi ciśnienie, a jeszcze jak mówi na niego „Peter” to już ledwo nad sobą panuję.... Nie lubię tej nalepy- tak to będzie na nią najlepsze określenie „Nalepa”, na szczęście nie będę musiała z nią już więcej pracować...A zmieniając temat, to od wypadku minął już jakiś czas, a ja nadal się nie pozbierałam. W dalszym ciągu nie potrafię pogodzić się ze śmiercią Kamila , dalej czuję się winna mimo tego że nie raz byłam przekonywała ze to nie przeze mnie, jednak z dnia na dzień jest coraz lepiej. Po woli staram się zapomnieć, jednak to nie jest takie łatwe...Przez te wszystkie wydarzenia bardzo się zaniedbałam, prawie przestałam jeść i spać... po prostu rzuciłam się w wir pracy...
Tego dnia wstałam bardzo wcześnie. Spojrzałam na zegarek 4:37 do pracy miałam dopiero na 12. Przekręciłam się na drugi bok, próbowałam zasnąć ale na daremne. Ciągle się wierciłam, poza tym czułam się fatalnie, strasznie bolał mnie brzuch i głowa. Po jakiejś godzinie doszłam do wniosku że to nie ma sensu. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do kuchni. Zaparzyłam kawę i usiadłam do stołu. Nadal czułam się nie najlepiej. Zrobiłam kilka łyków i od razu mnie zemdliło. Jak poparzona pognałam do łazienki. Zwymiotowałam. Co jest ? Przecież wczoraj nie jadłam nic czym mogłabym się zatruć... w sumie to nic nie jadłam... Wstałam powoli z ziemi. Zakręciła mi się w głowie, oparłam się o umywalkę. Przymknęłam oczy. Czułam się coraz gorzej. Powoli poszłam do sypiali i położyłam się z powrotem do łóżka. Leżałam kilka minut, znów zrobiło mi się niedobrze. Pobiegłam do łazienki. Po kilku minutach wróciłam. Usiadłam na łóżku. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje. Powoli wstałam z łóżka, jednocześnie chwytając szafkę nocną, gdy już złapałam równowagę, chwiejnym krokiem znów ruszyłam do kuchni. Podeszłam do szafki w której znajdowały się leki. Wyjęłam z niej mały koszyczek i wysypałam całą jego zawartość. Po kolei przeglądałam każde opakowanie, po jakimś czasie w końcu znalazłam to czego szukałam. Były to krople żołądkowe. Przeczytałam ulotkę i gdy już wszystko wiedziałam zażyłam lek. Wróciłam do sypialni, położyłam się na łóżku, mając nadzieję ze leki w końcu zaczną działać. To czekanie trwało wieki wciąż czułam jak wywraca mi w żołądku. Leżałam beznamiętnie gapiąc się w sufit. Chyba muszę zacząć o siebie dbać... długo już tak nie pociągnę...
Zasnęłam. Po jakimś czasie obudził mnie dźwięk budzika. Powoli wstałam z łóżka. Czułam się o wiele lepiej, poza bólem głowy, wszystko było w jak najlepszym porządku. Podeszłam do komody, chwyciłam telefon i wyłączyłam budzik, było po 10, więc jeżeli chcę zdążyć na dyżur muszę zacząć się zbierać. Pognałam do szafy, pośpiesznie przekopałam półki, wzięłam wszystko czego potrzebowałam i szybkim krokiem udałam się do łazienki, tam przebrałam się, pomalowałam i poczesałam. Gdy byłam już gotowa dochodziła 11. Poszłam do kuchni przygotować śniadanie. Zrobiłam jajecznicę. Usiadłam do stołu Mimo że czułam się o wiele lepiej niż wcześniej, nie mogłam nic przełknąć, zupełnie opuścił mnie apetyt. Przesiedziałam jeszcze ½ h przerzucając coś na talerzu. Nic nie zjadłam. Ubrałam płaszcz, opuściłam mieszkanie i pojechałam do szpitala. Dyżur był spokojny, poza jednym nagłym porodem nic się nie działo. Okropne nudy. W czasie przerwy postanowiłam wypić kawę, nie chciało mi się iść do bufetu więc postanowiłam że napije się tego czegoś z naszego oddziałowego automatu. Zrobiłam kilka łuków owego napoju i znów mnie zemdliło. Pognałam do łazienki. Stwierdziłam ze lek przestał działać więc wzięłam kolejna dawkę, do tego dorzuciłam kilka leków przeciwbólowych, aby móc funkcjonować normalnie. Po jakimś czasie zrobiło mi się lepiej. W sumie to się nie dziwię, po takich dawkach każdemu by pomogło. Wróciłam do swoich obowiązków... Dochodziła 18 pozostały ponad 2 godziny do końca dyżuru, a ja nie miałam już co do roboty. Siedziałam przy biurku przerzucając papierki z miejsca na miejsce. Nagle jak na zawołanie do mojego gabinetu wtargnęła pielęgniarka
-Pani doktor, jest pani pinie wzywana na izbę przyjęć- powiedziała ledwo łapiąc oddech
-Dobrze już idę- uśmiechnęłam się do niej promiennie, to wezwanie było dla mnie niczym jakieś zbawienie, wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę izby. Pośpiesznie weszłam do pomieszczenia. To co tam zobaczyłam dosłownie zwaliło mnie z nóg. Piotr stał na samym środku całując się z tą cholerna nalepą. Poczułam jakieś dziwne ukłucie w sercu. Byłam zrozpaczona i jednocześnie wściekła, nie miałam pojęcia na kogo bardziej, na nią, na niego, czy być może na siebie samą? . Nie wiedziałam co robić. To było okropne. W końcu się od siebie oderwali, następnie spojrzeli w moja stronę. Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Ledwo co powstrzymywałam się od płaczu
-Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać- rzuciłam szybko i wybiegłam z pokoju, emocje wzięły górę, rozpłakałam się, czułam jak po moich policzkach spływają słone łzy. Biegłam przed siebie nie zważając na nic. Za sobą słyszałam jedynie wołanie Piotra. Miałam to gdzieś, nie chciałam go widzieć, rozmawiać z nim, znać. W tym momencie stał się dla mnie nikim. Może i miałam jakieś nadzieje ze do siebie wrócimy i będziemy w końcu szczęśliwi, ale teraz to runęło niczym domek z kart. Nagle zobaczyłam mroczki przed oczami, czułam jak tracę grunt pod nogami, usłyszałam jeszcze jak Piotr coraz głośniej mnie woła. Nastała ciemność.

Jak myślicie co jest Hanie?
To coś poważnego? o.O 


20 komentarzy:

  1. czekamy na nexta

    OdpowiedzUsuń
  2. ludzie komentujcie

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Super opo! Każde czytam tylko nie mam czasu na komentarz. Ale postaram się to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Super Next!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hana w ciąży ?? :D czekam na nexta :D jestem taka ciekawa co się będzie działo dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Kocham <3 to opowiadanie jest świetne :D mam nadzieję że jutro dacie opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. coś tak czuję że Hana w ciąży :D oby wszystko wyjaśniło się w następnym nexie :P

    OdpowiedzUsuń
  9. Hana jest chyba w ciąży

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowne , błagam niech się pogodzą i dodajcie jak najszybciej , czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Najlepsze opo jakie czytałam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Oby Hana była w ciąży :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow , extraaa , już nie mogę się doczekać c.d ;)))

    OdpowiedzUsuń
  14. konsekwencje jednorazowej nocy z Piotrem pod wplywem alkoholu lub jakas straszna choroba.
    innej opcji nie ma, tak czy siak Peter zaopiekuje sie Haną :D
    fajnie, że dodajecie nxty mimo tylu zajec itd. :)

    OdpowiedzUsuń
  15. dodacie dzisiaj nexta ?? :D

    OdpowiedzUsuń